Słowacja, jako pierwszy kraj Unii Europejskiej, zdecydowała się sprzeciwić nowemu systemowi ETS 2, obejmującemu emisje z transportu drogowego i ogrzewania budynków. Choć kraje członkowskie mają czas do 25 września 2024 roku na wdrożenie tej dyrektywy, rząd w Bratysławie już teraz podjął kroki zmierzające do jej odrzucenia. Minister środowiska Słowacji, Tomáš Taraba, wezwał Brukselę do zmiany dyrektywy, co może postawić kraj na kursie kolizyjnym z Unią Europejską.
Czym jest ETS 2 i dlaczego budzi kontrowersje?
ETS 2 to rozwinięcie europejskiego systemu handlu uprawnieniami do emisji (ETS), który pierwotnie obejmował sektory wysokoemisyjne, takie jak przemysł ciężki i energetyka. Zgodnie z nowymi przepisami, od 2027 roku system ten ma objąć także emisje związane z transportem drogowym oraz ogrzewaniem budynków. To rozwiązanie jest częścią strategii Unii Europejskiej dążącej do osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 roku.
Jednak wprowadzenie ETS 2 oznacza także zwiększenie kosztów dla gospodarstw domowych, co wywołało niepokój w wielu krajach, w tym w Polsce i Słowacji. Wyższe opłaty za emisje mogą przełożyć się na wzrost cen paliw, ogrzewania, a co za tym idzie, podwyżkę kosztów życia.
Słowacja jako pierwszy buntownik
Decyzja Słowacji, aby nie wdrażać ETS 2, jest wynikiem obaw o wzrost kosztów dla mieszkańców. Minister Tomáš Taraba stwierdził, że jego kraj nie zgodzi się na podwyżki cen ogrzewania oraz paliw, które byłyby wynikiem nowych regulacji. Wezwał również inne państwa UE do zastanowienia się nad skutkami finansowymi ETS 2 i do negocjacji z Komisją Europejską w tej sprawie.
Bratysława ma czas do 25 września, aby zmienić swoją decyzję, jednak na razie wydaje się, że rząd Słowacji jest zdeterminowany, aby postawić opór. To pierwszy przypadek otwartego sprzeciwu wobec ETS 2, co może zwiastować trudności w dalszych negocjacjach na forum unijnym.
Czy Polska pójdzie w ślady Słowacji?
Polska, podobnie jak Słowacja, stoi przed ogromnym wyzwaniem związanym z wdrożeniem ETS 2. System ten może przynieść znaczne obciążenia finansowe dla gospodarstw domowych, co staje się przedmiotem intensywnej debaty politycznej w naszym kraju. Choć na razie polski rząd nie wydał oficjalnego stanowiska w sprawie oporu Słowacji, nie brakuje głosów krytycznych wobec ETS 2 wśród polskich polityków.
Poseł Trzeciej Drogi, Sławomir Ćwik, ostrzega, że sprzeciw wobec ETS 2 może prowadzić do nieprzewidzianych konsekwencji politycznych. Zwrócił uwagę, że wypowiedzenie przez Słowację systemu ETS 2 może zostać odebrane jako pierwszy krok w stronę wyjścia z Unii Europejskiej. – „Jednostronne odrzucenie europejskiego prawa może skutkować poważnymi reperkusjami dla gospodarki kraju” – zauważa Ćwik.
Co dalej? Możliwa koalicja państw sprzeciwiających się ETS 2?
Decyzja Słowacji może być sygnałem dla innych krajów, które również odczuwają presję związaną z wprowadzeniem ETS 2. Czy Bratysława znajdzie sojuszników wśród państw, które najbardziej odczują te regulacje? Warto zauważyć, że na wdrożenie systemu ETS 2 pozostało jeszcze kilka lat, a wiele krajów może nie być gotowych na wprowadzenie podwyżek w cenach energii i paliw.
W lipcu 2024 roku Komisja Europejska wysłała formalne upomnienia do 26 państw członkowskich, przypominając im o obowiązku wdrożenia dyrektywy ETS 2. Jednak reakcja Słowacji może wskazywać, że nie wszystkie kraje są gotowe na te zmiany. Bratysława może spróbować zbudować koalicję krajów sprzeciwiających się ETS 2, co otworzyłoby drogę do dalszych negocjacji z Brukselą.
Czy Polska powinna obawiać się ETS 2?
ETS 2 to niewątpliwie wyzwanie zarówno dla gospodarki, jak i dla portfeli obywateli. Polska, będąca jednym z większych emitentów w Unii Europejskiej, stoi przed trudnym zadaniem dostosowania swojej infrastruktury do nowych regulacji. System wymusi na polskich gospodarstwach domowych inwestycje w ekologiczne rozwiązania, takie jak termomodernizacja budynków czy przejście na bardziej ekologiczne źródła ciepła.
Jednak pytanie, jakie coraz częściej stawiają polscy eksperci i politycy, brzmi: czy ETS 2 jest koniecznym krokiem do walki z kryzysem klimatycznym, czy może stanowić zbyt duże obciążenie dla mieszkańców? Wiele zależy od tego, jak przebiegną negocjacje na forum unijnym w najbliższych miesiącach.