23 maja 2025 roku „Gazeta Wyborcza” ujawniła kontrowersyjne kulisy przejęcia komunalnego mieszkania w Gdańsku przez Karola Nawrockiego, kandydata Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta. Sprawa dotyczy aktu notarialnego zawartego w areszcie z Jerzym Ż., skazanym przestępcą seksualnym.
Tło sprawy: kim jest Jerzy Ż.?
Według ustaleń dziennikarzy „Wyborczej”, Jerzy Ż. był wielokrotnie karany za przestępstwa na tle seksualnym, w tym za napaść na kobietę z dzieckiem w wózku w gdańskim parku. Jak ustalono, został on aresztowany w listopadzie 2011 roku, a jego ostatni wyrok odbywał od października 2012 do grudnia 2013 roku w zakładzie karnym w Czarnem. W lokalnych mediach szeroko opisywano jego brutalne zachowanie i krytykowano obojętność służb – w tym policjantów, którzy mieli odmówić pomocy ofierze.
Z relacji „Wyborczej” wynika, że Jerzy Ż. miał spisać testament, w którym cały swój majątek przekazywał Karolowi Nawrockiemu. Testament jednak – jako dokument prywatny – można było łatwo podważyć. Dlatego w czasie, gdy Jerzy Ż. przebywał w areszcie, Nawrocki i jego żona odwiedzili go, by sporządzić akt notarialny dotyczący przekazania mieszkania. Ten dokument, zawarty w obecności notariusza, miał ostatecznie zagwarantować Nawrockim prawo własności do kawalerki.
Nieruchomość za 10 proc. wartości
Kontrowersje budzi także sam sposób nabycia lokalu. Kawalerka przy ul. Zakopiańskiej, znajdująca się w dzielnicy Aniołki, została wykupiona za zaledwie 10 proc. wartości rynkowej jako mieszkanie komunalne. Tego rodzaju transakcje, choć formalnie dopuszczalne, są wrażliwe społecznie – szczególnie gdy dotyczą osób publicznych. Fakt, że lokal ostatecznie przeszedł na własność Karola Nawrockiego i jego żony, wywołał pytania o transparentność całej operacji.
Zobowiązania wobec Jerzego Ż.
Dodatkową warstwę tej sprawie nadaje pisemne zobowiązanie Nawrockiego do opieki nad Jerzym Ż. Kandydat PiS miał zapewnić mu utrzymanie do końca życia, pomoc oraz organizację pogrzebu. Tymczasem – według „Wyborczej” – Jerzy Ż. od kilkunastu miesięcy przebywa w Domu Pomocy Społecznej w Gdańsku, co może wskazywać na niewypełnienie deklarowanych zobowiązań.
Wyjaśnienia Karola Nawrockiego
Karol Nawrocki, odnosząc się do sprawy, mówił o Jerzym Ż. jako o „biednym staruszku”, który miał skomplikowane życie i kłopoty z prawem. Kandydat PiS podkreślał, że jego działania były motywowane „dobrocią serca”, a nie chęcią zysku. Ujawniał listy otrzymywane od Jerzego Ż. z aresztu i więzienia, a także wspominał o jego problemach alkoholowych. W wypowiedziach medialnych Nawrocki nie informował jednak opinii publicznej o tym, że mężczyzna był wielokrotnie karany za napaści seksualne – także wobec kobiet z dziećmi.
W jednej z wypowiedzi Nawrocki mówił: – Miał wiele problemów, był osobą, która miała skomplikowane życie, ale jednocześnie osobą, która rokowała, że potencjalna pomoc pozwoli wyprowadzić go na prostą.
Analiza i kontekst polityczny
Zarówno sam akt notarialny sporządzony w areszcie, jak i przemilczanie wagi przestępstw Jerzego Ż., wywołały gwałtowne reakcje polityczne. Opozycja pyta o standardy moralne kandydata PiS i jego wiarygodność w kontekście kampanii prezydenckiej. Pojawiły się także głosy ekspertów, wskazujące na możliwe uchybienia etyczne oraz potrzebę wyjaśnienia całej procedury przekazania mieszkania.
Dr Krzysztof Woźniak, specjalista ds. etyki życia publicznego z Uniwersytetu Warszawskiego, komentuje: – Pomoc osobie potrzebującej nie powinna prowadzić do uzyskania korzyści majątkowych, szczególnie gdy chodzi o osoby skazane za najcięższe przestępstwa. Transparentność takich działań jest kluczowa, zwłaszcza w przypadku polityków ubiegających się o najwyższy urząd w państwie.
Sprawa przejęcia kawalerki przez Karola Nawrockiego rzuca cień na jego kampanię prezydencką i wywołuje szereg pytań o przejrzystość, etykę oraz sposób komunikowania faktów przez polityków. Kluczowe pozostaje wyjaśnienie, czy zobowiązania wobec Jerzego Ż. zostały wypełnione i dlaczego pełna prawda o jego przeszłości nie została przekazana opinii publicznej wcześniej.