Premier Donald Tusk oficjalnie ogłosił, że Polska nie przystąpi do unijnego Paktu Migracyjnego i nie zapłaci żadnej składki za jego realizację. W stanowczym wpisie opublikowanym 11 listopada 2025 roku, szef rządu napisał: „Robimy, nie gadamy”, odnosząc się do wcześniejszych zapowiedzi o sprzeciwie wobec przymusowej relokacji migrantów. Decyzja, ogłoszona symbolicznie w Narodowe Święto Niepodległości, już teraz uznawana jest za jeden z najważniejszych kroków politycznych obecnego rządu.
Koniec złudzeń – Polska poza systemem przymusowej relokacji
Unijny Pakt o Migracji i Azylu przewiduje mechanizm tzw. obowiązkowej solidarności. Państwa członkowskie mogą uczestniczyć w nim na trzy sposoby:
- przyjmując część migrantów z krajów granicznych,
- oferując wsparcie logistyczne,
- lub wpłacając 20 tysięcy euro za każdego odrzuconego migranta.
Polski rząd zapowiedział, że nie wybierze żadnej z tych form udziału. Oznacza to, że Warszawa całkowicie wyłącza się z systemu finansowego i organizacyjnego związanego z relokacją migrantów. Premier Tusk podkreślił, że decyzja ta jest kontynuacją stanowiska zapowiadanego jeszcze przed wyborami, a jej celem jest „ochrona suwerenności i bezpieczeństwa Polski”.
„Nie przyjmiemy ani jednego przymusowego migranta i nie zapłacimy ani eurocenta za cudze decyzje. Polska nie może być karana za to, że chroni swoje granice” – miał stwierdzić premier podczas rozmów z ministrem spraw wewnętrznych.
Decyzja ogłoszona 11 listopada nieprzypadkowo
Data ogłoszenia decyzji – 11 listopada, czyli Narodowe Święto Niepodległości – była znacząca. Tusk wykorzystał symbolikę tego dnia, by podkreślić, że decyzja ma charakter suwerenny i niezależny od presji Brukseli. W komunikacie rządowym podkreślono, że Polska nie zgodzi się na rozwiązania, które narzucają z zewnątrz sposób zarządzania migracją, uznając to za ingerencję w politykę wewnętrzną.
Stanowisko premiera szybko stało się jednym z głównych tematów w europejskich mediach. Bruksela zareagowała powściągliwie, ale nie ukrywa, że postawa Warszawy może utrudnić dalsze rozmowy o wspólnej polityce azylowej.
Dla wielu państw członkowskich Pakt Migracyjny miał być gwarancją „sprawiedliwego podziału odpowiedzialności” – dla Polski natomiast oznaczał przymusowy udział w kosztownym mechanizmie, który – zdaniem rządu – nie rozwiązuje przyczyn kryzysu migracyjnego, a jedynie przenosi problem na inne kraje.
Opozycja mówi o populizmie, rząd – o obronie interesu narodowego
Decyzja Tuska spotkała się z gwałtowną reakcją sceny politycznej. Rząd przedstawia ją jako dowód skutecznej obrony polskich interesów oraz potwierdzenie, że Warszawa potrafi podejmować samodzielne decyzje, nawet jeśli są niepopularne w Brukseli.
Z kolei opozycja zarzuca premierowi populizm i wykorzystywanie tematu migracji do celów politycznych. Część polityków przypomina, że jeszcze kilka lat temu Tusk, jako przewodniczący Rady Europejskiej, popierał prace nad unijną reformą azylową. Dziś jednak, jako premier Polski, prezentuje twardsze stanowisko niż jego poprzednicy, co wielu komentatorów odczytuje jako próbę utrzymania poparcia bardziej konserwatywnego elektoratu.
W opinii ekspertów politycznych to najbardziej wyrazista decyzja rządu Tuska w relacjach z UE od początku kadencji, która może mieć długofalowe skutki dla pozycji Polski w Europie.
Bruksela analizuje możliwe konsekwencje
Nie jest wykluczone, że Komisja Europejska podejmie próby wywarcia presji na Polskę w celu zmiany decyzji. Wśród rozważanych narzędzi wymienia się ograniczenie dostępu do części funduszy unijnych lub wprowadzenie sankcji administracyjnych wobec państw, które odmówią realizacji mechanizmu solidarnościowego.
Jednocześnie eksperci wskazują, że Polska nie jest w tym stanowisku osamotniona. Podobne deklaracje złożyły Węgry, Słowacja i Czechy, które również uznały, że pakt narusza ich kompetencje w zakresie polityki migracyjnej. To może oznaczać powstanie nowego bloku państw w Unii, domagającego się rewizji systemu relokacji migrantów.
Z punktu widzenia ekonomicznego Polska zyskuje czas i unika natychmiastowych kosztów, jednak w dłuższej perspektywie może narazić się na ograniczenie wpływu na kształt przyszłych polityk unijnych, zwłaszcza w obszarze bezpieczeństwa granic i funduszy strukturalnych.
Znaczenie decyzji dla Polski i Europy
Polska decyzja ma wymiar nie tylko polityczny, ale i symboliczny. W praktyce oznacza utrzymanie pełnej kontroli nad polityką migracyjną, co od 2015 roku było jednym z najczęściej powtarzanych postulatów kolejnych rządów w Warszawie.
Eksperci zwracają uwagę, że odmowa uczestnictwa w pakcie nie oznacza braku solidarności z Unią, lecz odmienne spojrzenie na sposoby rozwiązywania kryzysu migracyjnego. Polska od lat angażuje się w ochronę wschodniej granicy UE i ponosi realne koszty związane z kryzysem na granicy z Białorusią. Rząd argumentuje więc, że to właśnie te działania są rzeczywistym wkładem w bezpieczeństwo Europy.
W perspektywie najbliższych miesięcy można spodziewać się intensywnych rozmów na linii Warszawa–Bruksela. Dla Tuska to test przywództwa i konsekwencji w działaniu. Dla Unii – sprawdzian, czy potrafi pogodzić różne modele polityki migracyjnej bez naruszania niezależności państw członkowskich.
Decyzja o odrzuceniu Paktu Migracyjnego to jasny sygnał, że Polska nie zamierza ulegać presji i chce zachować pełną autonomię w kwestiach bezpieczeństwa i migracji. Pytanie, czy taki kurs okaże się długofalowo korzystny, pozostaje otwarte – ale już dziś widać, że Warszawa obrała strategię, która może redefiniować jej relacje z Brukselą na lata.

