Twój telefon dzwoni, a na wyświetlaczu pojawia się numer z nieznanym kierunkowym +31. Myślisz, że to pomyłka? A może dawny znajomy z wakacji? Ostrożnie! Od kilku tygodni Polskę zalewa fala tajemniczych połączeń z Holandii, które nie są zwykłym nękaniem. To precyzyjnie przygotowany scenariusz, który żeruje na osobach szukających pracy, a jego celem są Twoje dane osobowe i oszczędności. Cyberprzestępcy zmienili taktykę i wykorzystują popularny komunikator. Jeśli odbierzesz, możesz stracić znacznie więcej niż tylko kilka minut.
Dzwoni +31: Holenderski numer, polskie CV. Jak działa nowa pułapka?
Wzmożona aktywność cyberprzestępców korzystających z numerów zarejestrowanych w Holandii (kierunkowy +31) to nowy, niepokojący rozdział w księdze telefonicznych oszustw. Jeszcze niedawno nękały nas numery z Wielkiej Brytanii (+44) czy egzotycznych krajów afrykańskich (klasyczne oszustwo Wangiri). Dziś przestępcy postawili na wiarygodność europejską, by uśpić czujność Polaków, którzy często podróżują lub pracują za granicą.
Schemat działania jest przebiegły w swojej prostocie. Po odebraniu połączenia z holenderskiego numeru, zamiast żywego człowieka, słyszymy syntezator mowy. Nagrany komunikat, często w języku polskim (choć bywa łamany) lub angielskim, informuje o rzekomym „otrzymaniu Twojego CV” lub „pozytywnym rozpatrzeniu aplikacji o pracę”. Dla osoby, która akurat nie szuka zatrudnienia, jest to natychmiastowy sygnał ostrzegawczy. Jednak dla tysięcy Polaków aktywnie wysyłających aplikacje, taki telefon jest iskrą nadziei. I właśnie na tej nadziei żerują przestępcy, licząc na Twoje zaangażowanie i pośpiech.
WhatsApp: Klucz do Twoich danych i pieniędzy. Dlaczego oszuści uciekają na komunikator?
Kluczowym elementem tego oszustwa nie jest samo połączenie telefoniczne, ale to, co dzieje się później. Automat nie prosi o oddzwonienie na płatny numer, jak w starych metodach. Zamiast tego, instruuje ofiarę, aby dodała numer do kontaktów i napisała wiadomość na WhatsAppie w celu „dokończenia procesu rekrutacji”. Ta zmiana strategii jest krytyczna i świadczy o rosnącej wyrafinowaniu cyberprzestępców.
Dlaczego oszuści uciekają na WhatsApp? Powodów jest kilka:
- Szyfrowanie: Komunikacja na WhatsApp jest szyfrowana, co znacznie utrudnia służbom namierzenie sprawców i śledzenie ich działań.
- Zaufanie: WhatsApp kojarzy się z kontaktem prywatnym, szybkim i bezpośrednim, budując fałszywe poczucie bezpieczeństwa.
- Możliwości techniczne: Przez komunikator łatwiej przesłać link do fałszywej strony (phishing) lub plik instalacyjny ze złośliwym oprogramowaniem, które może przejąć kontrolę nad Twoim smartfonem.
Gdy ofiara nawiąże kontakt na komunikatorze, „rekruter” (często bot lub osoba korzystająca z translatora) zaczyna wyłudzać dane. Może prosić o skan dowodu osobistego, wypełnienie formularza z danymi wrażliwymi, a w skrajnych przypadkach – o przelanie drobnej kwoty „weryfikacyjnej” (np. 1-5 PLN) lub na poczet „sprzętu do pracy zdalnej” (nawet 500-1000 PLN). To moment, w którym Twoje dane i pieniądze są najbardziej zagrożone.
Ewolucja oszustwa: Od Wangiri do „Task Scam”. Czy jesteś gotów na hybrydowy atak?
Eksperci ds. cyberbezpieczeństwa ostrzegają, że mamy do czynienia z hybrydą różnych metod ataku, która jest znacznie bardziej złożona niż dotychczasowe próby wyłudzeń. To nie jest klasyczne oszustwo Wangiri, gdzie celem było skłonienie do oddzwonienia na wysokopłatny numer premium. W przypadku „holenderskiego rekrutera”, samo odebranie połączenia zazwyczaj nie generuje kosztów (jeśli jesteś w Polsce, a numer jest z UE), a celem jest wciągnięcie w dłuższą, bardziej złożoną grę, która ma na celu wyłudzenie danych lub pieniędzy.
Często „rekrutacja” kończy się ofertą łatwej pracy zdalnej, znanej jako Task Scam (oszustwo na zadania). Może to być lajkowanie filmów na YouTube, ocenianie hoteli czy pisanie prostych recenzji. Oszuści wypłacają drobne kwoty na zachętę (np. 50-100 PLN), by potem zażądać wpłaty „kaucji”, „opłaty administracyjnej” lub „inwestycji” (nierzadko od kilkuset do kilku tysięcy złotych), po czym znikają z pieniędzmi ofiary. Fakt, że przestępcy zmieniają numery z brytyjskich (+44) i hiszpańskich (+34) na holenderskie (+31), świadczy o tym, że adaptują się do blokad nakładanych przez operatorów i próbują uśpić czujność użytkowników nowymi prefiksami.
Twoja Tarcza Obronna: 4 kroki, by się zabezpieczyć przed oszustami
Otrzymanie takiego połączenia może zdarzyć się każdemu – Twój numer mógł wyciec z bazy danych lata temu. Nie panikuj, ale działaj! Oto co musisz zrobić, by zachować bezpieczeństwo i nie paść ofiarą wyrafinowanych oszustów:
- 1. Nie odbieraj, nie oddzwaniaj: Widzisz numer zaczynający się od +31 i nie masz rodziny ani znajomych w Holandii? Zignoruj to połączenie. Jeśli to naprawdę ważna sprawa, dzwoniący zostawi wiadomość lub wyśle SMS. Oddzwanianie może potwierdzić, że Twój numer jest aktywny, co narazi Cię na jeszcze więcej spamu.
- 2. Nigdy nie przenoś rozmowy na WhatsApp: To najważniejsza zasada bezpieczeństwa. Żaden profesjonalny rekruter z poważnej firmy nie zaczyna procesu od automatu proszącego o kontakt na prywatnym komunikatorze. To absolutna czerwona flaga.
- 3. Blokuj i Raportuj: W systemach Android i iOS możesz zablokować niechciany numer jednym kliknięciem. Warto też oznaczyć go jako spam. Dzięki temu systemy ostrzegania (takie jak te od Google czy Samsunga) szybciej zidentyfikują numer jako „Podejrzenie spamu” dla innych użytkowników, chroniąc całą społeczność.
- 4. Szukasz pracy? Weryfikuj źródła: Jeśli aktywnie szukasz zatrudnienia, łatwo wpaść w pułapkę. Pamiętaj: jeśli dzwonią do Ciebie w sprawie CV, zawsze zapytaj o pełną nazwę firmy i konkretne stanowisko. Jeśli to automat – rozłącz się. Prawdziwa rekrutacja to zawsze dialog i transparentność, a nie polecenia od robota.
Nieznany numer z Holandii to w 99% przypadków próba oszustwa. Twoja ciekawość lub pośpiech mogą kosztować Cię utratę danych osobowych, a w konsekwencji – nawet tysiące złotych z konta. Zachowaj czujność i chroń swoje cyfrowe bezpieczeństwo!