Sekundy ciszy, a potem piekło na drodze. Nagranie z S7 budzi ogromne emocje
Dramatyczny wypadek na drodze ekspresowej S7 pod Zgorzałą wywołał falę oburzenia w mediach społecznościowych. Choć skala zniszczeń i obrażenia poszkodowanego są wstrząsające, największe kontrowersje budzi fakt, że policyjne radiowozy przejechały obok niebezpiecznie zaparkowanego pojazdu dosłownie chwilę przed kolizją – i nie podjęły żadnej interwencji.
Nagranie z monitoringu, które trafiło do sieci, ujawnia sekwencję zdarzeń, która doprowadziła do totalnego zmiażdżenia dwóch samochodów.
Stał bez świateł awaryjnych. Co robił kierowca Volvo na lewym pasie?
Kierowcy, którzy natknęli się na to zdarzenie, przecierali oczy ze zdumienia. Jasny SUV, najprawdopodobniej marki Volvo, jadąc lewym pasem S7, kilkukrotnie otarł się o barierki energochłonne. W końcu zatrzymał się w miejscu. Pojazd stał na pasie szybkiego ruchu z włączonymi światłami pozycyjnymi, ale – co kluczowe – bez włączonych świateł awaryjnych.
W tej niebezpiecznej pozycji SUV spędził około dwóch minut, czekając na nieuniknione. Kierowcy nie mieli szans, by z daleka zorientować się w skali zagrożenia.
Radiowozy przejechały obok. Chwilę później uderzyło rozpędzone BMW
Najbardziej szokująca część zdarzenia miała miejsce kilka sekund po zatrzymaniu się Volvo. Na nagraniu wyraźnie widać, jak prawym pasem, z dużą prędkością, przejeżdżają dwa policyjne radiowozy. Funkcjonariusze minęli stojące auto, nie reagując w żaden widoczny sposób, ani wyraźnie nie zwalniając.
Niedługo po przejeździe policji, w tył unieruchomionego na pasie szybkiego ruchu Volvo wbiło się rozpędzone BMW. Siła uderzenia była tak duża, że oba pojazdy zostały dosłownie skasowane.
Kierowca trafił do szpitala. Co dalej z interwencją służb?
Lokalne media potwierdzają, że w wyniku tego przerażającego wypadku jedna osoba, kierowca Volvo, została ranna i przewieziona do szpitala. Na razie nie ma oficjalnych informacji, dlaczego w ogóle doszło do zatrzymania samochodu na pasie szybkiego ruchu.
Sprawa braku reakcji polskiej policji jest przedmiotem intensywnych spekulacji. Czy funkcjonariusze zgłosili niebezpieczeństwo po fakcie? Czy podjęli jakiekolwiek działania? Na ten moment nie ma żadnego oficjalnego stanowiska, co tylko potęguje emocje wokół dramatu na S7.

