Sąd Okręgowy w Poznaniu uznał byłego księdza Michała W. winnym publicznego znieważenia prezydenta Andrzeja Dudy, premiera Donalda Tuska oraz marszałka Sejmu Szymona Hołowni. Wyrok zapadł 21 maja 2025 roku. To już piąta kara dla byłego duchownego, który nie przestaje szokować opinii publicznej.
2 miesiące więzienia w zawieszeniu. Wyrok nie jest prawomocny
Według informacji podanych przez Głos Wielkopolski, Michał W. został skazany na 2 miesiące pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na 3 lata. W tym czasie pozostanie pod nadzorem kuratora sądowego i ma obowiązek składania sprawozdań z przebiegu okresu próby co pół roku.
Sędzia Karolina Siwierska podczas uzasadniania orzeczenia podkreśliła, że to już piąty wyrok wobec Michała W. Dotychczasowe kary – ograniczenie wolności i grzywny – nie przyniosły skutku, dlatego sąd zdecydował się na zastosowanie środka surowszego, choć nadal z możliwością zawieszenia wykonania kary.
Wyrok nie jest prawomocny, co oznacza, że Michał W. może się od niego odwołać.
Zniewagi wobec prezydenta, premiera i marszałka
Sprawa dotyczy wypowiedzi byłego księdza, które padły w grudniu 2023 r. oraz w lutym 2024 r. Michał W. publicznie określił prezydenta Andrzeja Dudę i premiera Donalda Tuska mianem „zdrajców”, a marszałka Szymona Hołownię – „chłystkiem”. W ocenie sądu wypowiedzi te miały charakter pogardliwy i obraźliwy, a tym samym wykraczały poza granice dozwolonej krytyki.
„Użyte przez oskarżonego określenia nie mieszczą się w granicach dozwolonej krytyki – są to inwektywy, które mają charakter obraźliwy i pogardliwy. Tym samym, wyczerpują one znamiona przestępstw, które zostały oskarżonemu zarzucone” – stwierdziła sędzia Karolina Siwierska, cytowana przez newsnadzis.
Podczas procesu Michał W. nie przyznał się do winy, jednak nie zaprzeczał, że wypowiedział wspomniane słowa. Próbował uzasadniać swoje zachowanie tym, że jego słowa byłyby „uzasadnione”, gdyby prezydent podpisał ustawę dotyczącą finansowania metody in vitro z budżetu państwa.
Proces z krzyżem w ręku i porównania do patostreamerów
Michał W. wysłuchał wyroku z krzyżem w ręku, co zauważyli dziennikarze obecni na sali rozpraw. Zachowanie oskarżonego podczas procesu było oceniane jako niezrównoważone i prowokacyjne. Jak relacjonuje prokuratura, jego postawa przypominała działalność tzw. patostreamerów, czyli osób transmitujących kontrowersyjne i często obraźliwe treści w sieci.
Ogłoszenie wyroku pierwotnie planowano na 16 kwietnia, jednak zostało odroczone ze względu na nieścisłości w ustaleniach prokuratora – okazało się, że Michał W. był wcześniej karany nie dwukrotnie, jak sądzono, ale aż pięciokrotnie.
Seria wyroków i kontrowersji
Michał W., były duchowny, od lat budzi kontrowersje i jest dobrze znany wymiarowi sprawiedliwości w Poznaniu. Nadal odprawia msze, mimo że został suspendowany.
W marcu 2021 roku oraz w kwietniu 2022 roku Michał W. miał znieważyć funkcjonariuszki policji, m.in. odmawiając założenia maseczki w budynku sądu i podważając istnienie pandemii COVID-19. W jednej z wypowiedzi stwierdził, że „policjanci służą diabłu i są przestępcami”, co doprowadziło do zgłoszenia przestępstwa przez funkcjonariuszkę.
Według informacji dostępnych w mediach, jego kazania i wypowiedzi regularnie naruszają granice dyskursu publicznego, a treści zamieszczane w internecie są monitorowane przez organy ścigania.
Perspektywa i znaczenie wyroku
Wyrok wobec Michała W. jest kolejnym przypadkiem, w którym sądy w Polsce stanowczo reagują na mowę nienawiści i obraźliwe wypowiedzi publiczne, szczególnie te kierowane wobec osób pełniących najwyższe funkcje państwowe.
Zdaniem ekspertów, wyrok ten może mieć znaczenie precedensowe dla podobnych spraw. Prof. Ewa Łętowska, była sędzia Trybunału Konstytucyjnego, komentowała w podobnych kontekstach, że wolność słowa – choć fundamentalna – nie daje prawa do znieważania innych osób, szczególnie jeśli są to przedstawiciele władzy publicznej. W takich przypadkach obowiązują wyższe standardy odpowiedzialności.
Sąd dał Michałowi W. szansę na poprawę, warunkując zawieszenie kary niepopełnieniem przestępstwa przez kolejne 3 lata. Jeśli jednak były duchowny ponownie naruszy prawo, może trafić do więzienia.