Centralna Komisja Egzaminacyjna oficjalnie potwierdziła wyciek arkusza maturalnego z języka polskiego. W sieci krótko po rozpoczęciu egzaminu pojawiły się zdjęcia zadań z tegorocznej matury. CKE wszczęła procedury wyjaśniające, a osoby odpowiedzialne za naruszenie przepisów mogą liczyć się z poważnymi konsekwencjami, włącznie z unieważnieniem egzaminu.
Zdjęcia arkusza pojawiły się tuż po 9:00
5 maja 2025 r., chwilę po godzinie 9:00, w internecie zaczęły krążyć zdjęcia przedstawiające arkusz maturalny z języka polskiego. Użytkownicy mediów społecznościowych szybko zidentyfikowali na nich treść pierwszej części egzaminu. Po weryfikacji Centralna Komisja Egzaminacyjna potwierdziła autentyczność części zdjęć.
Nie jest to pierwszy przypadek, gdy dochodzi do naruszenia zasad tajności materiałów egzaminacyjnych. W poprzednich latach również dochodziło do podobnych incydentów, a sprawy trafiały do organów ścigania. Podobnie stanie się tym razem.
– Materiały egzaminacyjne są chronione do momentu rozpoczęcia egzaminu. Zgodnie z ustawą o systemie oświaty na salę egzaminacyjną nie można wnosić urządzeń telekomunikacyjnych. Zdający, który takie urządzenie wnosi, a tym bardziej z niego korzysta, ma unieważniany egzamin – wyjaśnia dr hab. Robert Zakrzewski, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej.
Kto może obawiać się unieważnienia egzaminu?
CKE podkreśla, że egzamin może zostać unieważniony tylko wobec osób, które złamały zasady. Oznacza to, że nie cały egzamin z języka polskiego zostanie anulowany, lecz wyłącznie te przypadki, które zostaną udowodnione.
Dyrektor CKE zapowiada, że wszystkie nieprawidłowości zostaną opisane w protokołach i przekazane do odpowiednich Okręgowych Komisji Egzaminacyjnych (OKE).
– Protokoły trafią do Okręgowych Komisji Egzaminacyjnych i dopiero wtedy ewentualnie mogę mieć informację, ile takich przypadków było i z iloma unieważnieniami mamy do czynienia – dodaje dr hab. Zakrzewski.
Zasady unieważnienia matury: co mówi prawo?
Zgodnie z przepisami ustawy z 7 września 1991 roku o systemie oświaty, przewodniczący zespołu egzaminacyjnego ma prawo do unieważnienia matury w trzech ściśle określonych przypadkach:
- Niesamodzielne rozwiązywanie zadań przez maturzystę.
- Wniesienie lub korzystanie z urządzenia telekomunikacyjnego, materiałów pomocniczych lub niedozwolonych pomocy.
- Zakłócanie przebiegu egzaminu w sposób utrudniający pracę innym zdającym.
W przypadku potwierdzenia któregokolwiek z tych przewinień, egzamin jest unieważniany, a maturzysta traci wszystkie dotychczas zdobyte punkty.
Unieważniona matura wiąże się z koniecznością przystąpienia do egzaminu w innym, wyznaczonym terminie. To nie tylko stresująca sytuacja, ale również przesunięcie terminu rekrutacji na studia i inne życiowe komplikacje.
Doświadczenia z lat ubiegłych
Do podobnych incydentów dochodziło już w poprzednich latach, m.in. w 2021 i 2022 roku. Wówczas również pojawiały się w internecie fotografie arkuszy egzaminacyjnych, a śledztwa prowadziła policja oraz zespoły CKE. W wielu przypadkach udało się ustalić źródło przecieku, a egzaminy osób zamieszanych zostały unieważnione.
Tegoroczna sytuacja, choć nie jest bezprecedensowa, pokazuje skalę problemu związanego z bezpieczeństwem egzaminów maturalnych. To również wyraźny sygnał dla uczniów, że nawet pozornie niewielkie naruszenia mogą mieć poważne konsekwencje.
Co dalej?
Na ten moment egzamin maturalny z języka polskiego nie został unieważniony w skali ogólnopolskiej. CKE prowadzi postępowania wyjaśniające i analizuje dostępne materiały. Kluczowe będą raporty z Okręgowych Komisji Egzaminacyjnych, które mają zawierać informacje o ewentualnych naruszeniach i decyzjach o unieważnieniach.
Dla maturzystów oznacza to jedno – jeśli nie dopuścili się żadnego naruszenia regulaminu, nie mają powodów do obaw. Jednak dla osób odpowiedzialnych za upublicznienie materiałów egzaminacyjnych, konsekwencje mogą być dotkliwe.