To oficjalne – Dioz, znana w całej Polsce organizacja zajmująca się ratowaniem zwierząt, kończy działalność.Informacja pojawiła się 8 października 2025 roku na oficjalnym koncie Diozu w mediach społecznościowych i błyskawicznie obiegła internet. Jak poinformowali założyciele, decyzja jest wynikiem prawomocnego wyroku sądu, który – ich zdaniem – uniemożliwia dalsze prowadzenie działalności ratunkowej.
„Zmuszeni do zakończenia działalności”
Na profilu Diozu na Instagramie pojawił się komunikat:
„Dioz został zmuszony do zakończenia działalności ratunkowej na rzecz zwierząt.”
Krótka wiadomość wywołała lawinę komentarzy. Wielu internautów nie kryło zaskoczenia, inni pytali o powody tak radykalnego kroku. Wkrótce pojawiło się rozwinięcie, w którym Konrad i Eryk – twórcy Diozu – ujawnili, że decyzja ma bezpośredni związek z wyrokiem sądu dotyczącym jednej z interwencji.
Jak się okazało, chodzi o sprawę sprzed kilku lat, gdy działacze organizacji odebrali psa przetrzymywanego – jak twierdzą – w skrajnie złych warunkach: na łańcuchu, w rozwalającej się budzie, podczas silnych mrozów. Według relacji Diozu, zwierzę znajdowało się w stanie zagrażającym jego życiu.
Wyrok: „kradzież” o wartości 300 zł
Sąd uznał jednak, że działacze przekroczyli swoje uprawnienia. Konrad i Eryk zostali prawomocnie skazani za kradzież psa, którego wartość wyceniono na 300 złotych. Choć wyrok nie wiąże się z karą pozbawienia wolności, to – jak twierdzą działacze – ma on fundamentalne znaczenie dla całego ruchu prozwierzęcego w Polsce.
„Ten wyrok zamyka możliwość ratowania zwierząt w naszym kraju” – napisali członkowie Diozu. „Każde odebranie zwierzęcia, nawet w sytuacji zagrożenia jego życia, może zostać potraktowane jako przestępstwo”.
Reakcja środowiska i apel o wsparcie
Pod komunikatem Diozu pojawiły się tysiące komentarzy, a pod hasztagiem #MuremZaDioz rozpoczęto internetową akcję poparcia. W obronie organizacji wypowiadają się również inni aktywiści prozwierzęcy, którzy ostrzegają, że decyzja sądu może mieć efekt mrożący wobec osób pomagających zwierzętom.
Dioz poinformował także, że apeluje o kasację wyroku i rozpoczął zbiórkę finansową na pokrycie kosztów prawnych oraz dalszą walkę o zmianę przepisów. Jednocześnie w internecie ruszyła petycja w obronie organizacji, w której domaga się przywrócenia możliwości interwencji w przypadkach znęcania się nad zwierzętami.
Koniec działalności – czy na pewno?
W teorii Dioz zakończył działalność ratunkową. Oficjalne komunikaty wskazują, że organizacja nie będzie już przeprowadzać interwencji terenowych ani odbierać zwierząt od właścicieli. W praktyce jednak wielu obserwatorów podchodzi do tego sceptycznie.
Jak podkreślają prawnicy i komentatorzy, wyrok nie zakazuje działalności prozwierzęcej, a jedynie rozstrzyga konkretny przypadek. W Polsce nie obowiązuje również prawo precedensu, więc orzeczenie to nie ma mocy automatycznego stosowania w przyszłych sprawach.
Mimo to, decyzja sądu może mieć symboliczne i psychologiczne znaczenie, zniechęcając innych aktywistów do podejmowania ryzyka. Jak zauważają eksperci, interwencje w obronie zwierząt często odbywają się na granicy prawa, a brak jasnych przepisów o uprawnieniach organizacji społecznych od lat jest problemem systemowym.
Sprawa, która podzieliła opinię publiczną
W komentarzach pod wpisami Diozu dominują głosy oburzenia i wsparcia, ale nie brakuje również opinii krytycznych. Część internautów uważa, że organizacja od dawna działała zbyt agresywnie, naruszając prywatność i własność obywateli. Inni twierdzą, że wyrok jest „zwycięstwem prawa nad emocjami” i potwierdzeniem, że nawet szczytne cele nie usprawiedliwiają łamania przepisów.
Dla sympatyków Diozu to jednak cios w całe środowisko obrońców zwierząt. W ich opinii wyrok jest sygnałem, że państwo nie potrafi skutecznie chronić czworonogów i jednocześnie karze tych, którzy próbują działać w ich obronie.
Co dalej z ruchem prozwierzęcym?
Sprawa Diozu może mieć daleko idące konsekwencje. Jeśli sądowa interpretacja się utrzyma, organizacje społeczne mogą ograniczyć lub całkowicie zaniechać działań interwencyjnych. Pojawiają się też głosy o potrzebie zmiany prawa o ochronie zwierząt, tak aby wyraźnie określić granice działania wolontariuszy i aktywistów.
Jak zauważa jeden z prawników specjalizujących się w prawie karnym, „ten wyrok to test dla polskiego systemu ochrony zwierząt”. Jeśli kasacja zostanie odrzucona, wiele podobnych organizacji będzie musiało całkowicie zmienić sposób funkcjonowania.
Tymczasem Dioz zapowiada, że choć nie będzie już prowadzić akcji ratunkowych, nie rezygnuje z walki o prawa zwierząt w przestrzeni medialnej i prawnej. Organizacja ma zamiar skupić się na działaniach edukacyjnych, nagłaśnianiu przypadków przemocy oraz wspieraniu inicjatyw ustawodawczych.
Symboliczny koniec pewnej epoki
Decyzja o zakończeniu działalności Diozu to nie tylko koniec jednej organizacji – to sygnał o głębszym kryzysie w polskim systemie ochrony zwierząt. Sprawa unaoczniła, jak niewielkie są możliwości reagowania obywateli w sytuacjach, gdy zwierzęta cierpią, a instytucje państwowe zawodzą.
Dioz przez lata był jedną z najbardziej rozpoznawalnych grup interwencyjnych w Polsce. Ich działania budziły kontrowersje, ale również przyniosły realną pomoc setkom zwierząt. Teraz, po wyroku sądu, ich historia staje się przestrogą i punktem wyjścia do dyskusji o tym, jak pogodzić ochronę prawa własności z ochroną życia zwierząt.