Dwaj sprytni, ale nieuczciwi 40-latkowie z województwa kujawsko-pomorskiego wpadli w ręce funkcjonariuszy Państwowej Straży Rybackiej. Mężczyźni zostali zatrzymani w porcie w Nowym Duninowie nad Wisłą. Zamiast czekać na branie, używali brutalnej i nielegalnej metody połowu, która dosłownie masakruje ryby.
Nielegalny „szarpak” z ostrymi kotwicami
Do zdarzenia doszło, gdy funkcjonariusze PSR prowadzili rutynową kontrolę w okolicach portu. Ujawnili tam dwóch mężczyzn – 44- i 48-latka – naruszających wszelkie zasady sportowego wędkarstwa. Zamiast standardowych haczyków, ich zestawy zakończone były wielkimi, ostrymi kotwicami, przygotowanymi do nielegalnej techniki zwanej „szarpakiem”.
To drastyczna metoda, która nie wymaga cierpliwości. Kłusownicy nie czekają na to, aż ryba weźmie przynętę. Dosłownie szarpią całym zestawem po dnie i w toni wody, próbując zahaczyć rybę „na dziko” – gdzie popadnie. Jest to celowe i brutalne kaleczenie, które sprawia, że ryba nie ma absolutnie żadnych szans na ucieczkę.
Zatrzymanie i konfiskata sprzętu
Na szczęście dla lokalnej fauny wodnej, nielegalna działalność szybko się skończyła. Strażnicy Rybaccy natychmiast wezwali na miejsce policjantów z miejscowego posterunku. Mundurowi zabezpieczyli wszystkie narzędzia kłusownicze i przewieźli obu mężczyzn na komendę.
Zarzuty są poważne. Obaj 40-latkowie usłyszeli zarzuty nielegalnego połowu ryb z użyciem narzędzi kaleczących. To przestępstwo jest traktowane bardzo surowo. Kodeks przewiduje za nie karę do 2 lat pozbawienia wolności.
Oprócz potencjalnej odsiadki, zatrzymanym grozi wysoka grzywna oraz obowiązkowa konfiskata całego sprzętu użytego do procederu.
Brutalne narzędzia niszczą populację
Używanie „szarpaków” stawia tę metodę w jednym rzędzie z innymi bezlitosnymi formami kłusownictwa, takimi jak agregaty prądotwórcze czy nielegalne sieci. Wspólną cechą tych narzędzi jest to, że całkowicie niwelują szanse ryb na przeżycie.
W przypadku szarpania kotwicami, nawet jeśli kłusownicy wypuszczą rybę, która została jedynie ranna, jej szanse na przeżycie są minimalne. Takie działanie drastycznie zaburza lokalną populację. Cierpią zarówno dorodne osobniki, jak i młode ryby, które powinny jeszcze rosnąć, co ma długotrwały negatywny wpływ na ekosystem rzeki. Na szczęście, dzięki szybkiej reakcji Straży Rybackiej, udało się zapobiec dalszym szkodom.

