Miały poprawić bezpieczeństwo i rozwiązać problem „cichych zabójców” na drogach. Tymczasem najnowsze badania ze Szwecji pokazują, że samochody elektryczne – mimo wyposażenia w obowiązkowe systemy AVAS – nadal stanowią poważne zagrożenie dla pieszych i rowerzystów. Wnioski płynące z badań są jednoznaczne: dźwięki ostrzegawcze w elektrykach są często źle lokalizowane i mogą wprowadzać w błąd.
AVAS miał być rozwiązaniem – okazuje się niewystarczający
Audible Vehicle Alert System (AVAS) to obowiązkowe od 1 lipca 2019 roku rozwiązanie mające chronić niechronionych uczestników ruchu przed niemal bezgłośnymi autami elektrycznymi. System ten emituje dźwięki ostrzegawcze przy prędkościach do 20 km/h – czyli w warunkach miejskich, gdzie dochodzi do największej liczby potrąceń pieszych.
Od 1 lipca 2021 roku wszystkie nowe elektryki i hybrydy muszą być fabrycznie wyposażone w AVAS. Mimo to, badania naukowców z Chalmers University of Technology w Göteborgu pokazują, że systemy te nie działają tak skutecznie, jak zakładano.
Szwedzi alarmują: piesi nie potrafią wskazać skąd nadjeżdża elektryk
Badacze z Göteborga przeprowadzili eksperyment laboratoryjny, w którym 51 uczestników miało określić kierunek, z którego nadjeżdżają różne typy pojazdów – zarówno spalinowych, jak i elektrycznych wyposażonych w różne typy dźwięków AVAS.
Wyniki są niepokojące:
- 51 z 52 badanych poprawnie lokalizowało dźwięki aut spalinowych,
- natomiast w przypadku aut elektrycznych wyposażonych w AVAS znaczna część uczestników popełniała błędy lokalizacyjne,
- największe trudności występowały, gdy w symulacji brały udział dwa pojazdy elektryczne jednocześnie – wówczas wiele osób nie rozpoznawało nawet połowy z nich.
Jak podkreśla Leon Meller, jeden z autorów badania, obowiązujące regulacje nie wymagają, by emitowany dźwięk pozwalał jednoznacznie określić kierunek nadjeżdżającego pojazdu – a to kluczowe dla realnego bezpieczeństwa pieszych.
Typ dźwięku ma ogromne znaczenie
W badaniu porównano trzy różne warianty sygnałów AVAS:
- szum przefiltrowany pasma,
- dwa tony z modulowaną amplitudą,
- wiele tonów z modulowaną amplitudą.
Najgorzej wypadły pojazdy wyposażone w dwutonowe sygnały – właśnie te najczęściej występujące w obecnych autach elektrycznych. To one najczęściej zawodziły jako źródło dźwięku możliwego do jednoznacznego zlokalizowania przez człowieka.
Młodzi badani, ale problem dotyczy wszystkich
Co ciekawe, uczestnikami badania byli głównie studenci i pracownicy naukowi Uniwersytetu Chalmers – osoby o średnim wieku 25,5 roku, czyli w grupie o najlepszym słuchu i refleksie. Mimo to nawet oni mieli poważny problem z określeniem kierunku nadjeżdżających pojazdów elektrycznych.
To szczególnie alarmujące w kontekście starzejącego się społeczeństwa Europy, gdzie przeciętny pieszy w mieście może mieć znacznie słabszy słuch i wolniejsze reakcje. W takich warunkach błędna interpretacja dźwięku AVAS może skutkować realnym zagrożeniem życia.
Im więcej elektryków, tym mniej bezpiecznie?
Badacze ostrzegają również przed efektem skali – czyli sytuacją, gdy wiele elektryków porusza się równocześnie w jednym otoczeniu. W takiej sytuacji dźwięki się mieszają, a ich lokalizacja staje się jeszcze trudniejsza, co znacznie zwiększa ryzyko potrącenia niechronionego uczestnika ruchu.
Z danych wynika, że każdy dodatkowy elektryk zwiększa chaos akustyczny, a aktualne rozwiązania AVAS nie są w stanie tego przeciwdziałać. To oznacza, że w miarę rosnącej liczby elektrycznych pojazdów problemy z bezpieczeństwem pieszych mogą się pogłębiać.
Co dalej? Potrzebne lepsze normy dźwięku
Wnioski szwedzkich naukowców są jednoznaczne: obecne przepisy dotyczące AVAS są niewystarczające. Kluczowym problemem jest brak wymogu łatwej lokalizacji źródła dźwięku – coś, co w pojazdach spalinowych odbywa się automatycznie dzięki pracy silnika i układu wydechowego.
Badacze apelują, by:
- zaostrzyć regulacje dotyczące charakterystyki dźwięku (np. kierunkowość, zmienność, rozpoznawalność),
- prowadzić dalsze testy w warunkach rzeczywistych,
- opracować nowe standardy AVAS, które będą bardziej intuicyjne dla pieszych.
Do czasu wprowadzenia zmian, ciężar odpowiedzialności za bezpieczeństwo pieszych będzie spoczywał głównie na kierowcach pojazdów elektrycznych. Muszą oni mieć świadomość, że nawet wyposażenie pojazdu w AVAS nie gwarantuje, że pieszy ich usłyszy lub zareaguje na czas.
W miastach, gdzie wiele osób korzysta z telefonów, słuchawek czy porusza się po zatłoczonych chodnikach, skuteczność obecnych dźwięków ostrzegawczych może być dramatycznie niska.