Nad Polskę nadciągnęło gwałtowne załamanie pogody, które przyniosło ze sobą intensywne i długotrwałe opady deszczu oraz nietypowe jak na lipiec ochłodzenie. Apogeum ulew, związanych z aktywnością niżu genueńskiego „Gabriel”, przypada właśnie na środę, 9 lipca. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW) wydał ostrzeżenia hydrologiczne i meteorologiczne najwyższego, trzeciego stopnia dla części kraju. Sytuacja jest dynamiczna, a synoptycy ostrzegają przed realnym zagrożeniem lokalnymi podtopieniami i gwałtownym wezbraniem rzek. Najtrudniejsza sytuacja prognozowana jest w pasie od północnego wschodu, przez centrum, aż po południe Polski, gdzie sumy opadów mogą być rekordowe.
Niż genueński Gabriel paraliżuje pogodę. Co to oznacza dla Polski?
Za obecną, niebezpieczną sytuacją pogodową stoi wieloośrodkowy niż „Gabriel”, który uformował się w rejonie Morza Śródziemnego i przemieścił nad Europę Środkową. Tego typu układy baryczne, znane jako niże genueńskie, słyną z przynoszenia gwałtownych i bardzo obfitych opadów. Kluczowym czynnikiem jest jego powolne przemieszczanie się, a wręcz stagnacja nad naszym krajem. Oznacza to, że chmury deszczowe pozostają nad tymi samymi obszarami przez wiele godzin, prowadząc do kumulacji opadów i gwałtownego nasycenia gruntu wodą.
Jak informuje IMGW, sytuacja synoptyczna jest skomplikowana. Podczas gdy wschodnia część kontynentu zmaga się z niżem, nad Atlantykiem stacjonuje potężny wyż, blokując jego dalszy ruch na zachód. Ta meteorologiczna blokada jest bezpośrednią przyczyną długotrwałych ulew w Polsce. Instytut podkreśla również, że modele numeryczne wciąż wykazują pewne rozbieżności co do dokładnej lokalizacji i intensywności opadów. „Rzeczywisty przebieg zjawisk może w pewnym stopniu różnić się od prognozowanego” – zaznaczają eksperci, co świadczy o wyjątkowej dynamice zjawiska i konieczności śledzenia bieżących komunikatów.
Stagnacja niżu oznacza, że zagrożenie nie jest chwilowe. To nie jest typowa letnia burza, która szybko przechodzi. Mamy do czynienia z wielogodzinnym, ciągłym opadem o dużym natężeniu, który stwarza poważne ryzyko hydrologiczne, zwłaszcza na obszarach zurbanizowanych i w dolinach rzecznych.
Kulminacja opadów już dziś. Te regiony Polski są najbardziej zagrożone
Środa, 9 lipca, to dzień, w którym niż „Gabriel” pokaże swoją pełną siłę. Zgodnie z prognozami IMGW, na przeważającym obszarze kraju zachmurzenie będzie duże lub całkowite, a opady deszczu będą miały charakter ciągły i ulewny. Najtrudniejsza sytuacja spodziewana jest w szerokim pasie Polski, obejmującym województwa: podlaskie, warmińsko-mazurskie, mazowieckie, łódzkie, opolskie, śląskie, małopolskie, podkarpackie i lubelskie. To właśnie w tych regionach opady będą najdłuższe i najbardziej intensywne.
Synoptycy prognozują, że w ciągu dnia suma opadów może osiągnąć do 35 mm na północnym wschodzie, do 50 mm w centrum i na południu, a lokalnie w rejonach podgórskich Karpat i Beskidów nawet do 60 mm. Dodatkowo, na wschodzie kraju mogą pojawić się burze, które przyniosą porywisty wiatr osiągający w porywach do 65 km/h. To połączenie intensywnego deszczu i silnego wiatru może powodować lokalne utrudnienia komunikacyjne i uszkodzenia.
Oprócz deszczu, Polacy muszą zmierzyć się z wyjątkowo niskimi temperaturami. Na południu kraju termometry wskażą zaledwie od 13 do 15 stopni Celsjusza. Nieco cieplej będzie w centrum, na Mazowszu i Warmii, gdzie spodziewane jest 16-17 stopni. Jedynie na północnym zachodzie temperatura może zbliżyć się do 19-23 stopni, jednak tam opady będą miały charakter przelotny.
Alerty IMGW najwyższego stopnia. Sprawdź, co oznaczają i gdzie obowiązują
W odpowiedzi na gwałtownie pogarszającą się sytuację, Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał serię ostrzeżeń hydrologicznych i meteorologicznych. W wielu regionach obowiązują alerty drugiego i trzeciego, najwyższego stopnia. Ostrzeżenie trzeciego stopnia oznacza ekstremalne zagrożenie i konieczność zachowania najwyższej ostrożności.
Wydanie alertów hydrologicznych jest bezpośrednio związane z prognozowanymi ulewami. IMGW ostrzega, że należy spodziewać się gwałtownych wzrostów stanów wody w rzekach, które mogą przekroczyć stany ostrzegawcze, a lokalnie nawet stany alarmowe. Szczególnie niebezpieczne mogą być mniejsze rzeki i potoki górskie, gdzie w warunkach opadów burzowych wezbrania mogą być nagłe i bardzo gwałtowne, prowadząc do tzw. powodzi błyskawicznych.
Najwyższe alerty obowiązują przede wszystkim na obszarach, gdzie prognozowane są największe sumy opadów. Według obecnych informacji, ostrzeżenia mają być w mocy co najmniej do czwartku, do godziny 10:00, jednak termin ten może ulec zmianie w zależności od rozwoju sytuacji. Mieszkańcy terenów objętych alertami powinni bezwzględnie śledzić komunikaty lokalnych służb kryzysowych i być przygotowanymi na ewentualne podtopienia piwnic, garaży podziemnych i niżej położonych posesji.
Noc nie przyniesie ulgi. Szykują się podtopienia w tych województwach
Niestety, noc ze środy na czwartek (9/10 lipca) nie przyniesie poprawy pogody. Opady deszczu nie ustaną i w dalszym ciągu będą bardzo intensywne, zwłaszcza we wschodniej połowie kraju. Prognozy wskazują, że w nocy może tam spaść dodatkowe 40 mm deszczu. Oznacza to, że łączna suma opadów w niektórych miejscach może być bardzo wysoka, co potęguje ryzyko powodziowe.
Jedynym pocieszeniem jest fakt, że strefa opadów będzie się stopniowo zwężać. Na zachodzie i północnym zachodzie Polski noc powinna być już bezdeszczowa. Temperatura minimalna wyniesie od 8°C w rejonach podgórskich do 17°C nad morzem. Wiatr pozostanie umiarkowany, a w centrum i na wschodzie okresami porywisty.
Najbardziej narażone na realne zagrożenie podtopieniami i zalaniami są województwa: śląskie, małopolskie, łódzkie, mazowieckie, opolskie oraz świętokrzyskie. To właśnie na tych obszarach skumulowane, dwudniowe opady mogą być największe. Według niektórych modeli, łączna suma opadów od wtorku do czwartku może w tych regionach sięgnąć od 170 mm do nawet 200 mm deszczu. Takie wartości stanowią poważne zagrożenie dla infrastruktury i bezpieczeństwa mieszkańców.