Janusz Palikot po wyjściu z aresztu twierdzi, że nie ma gdzie mieszkać ani z czego żyć. Były polityk i przedsiębiorca relacjonuje, że utrzymuje się wyłącznie dzięki pomocy znajomych. Tymczasem wciąż ciążą na nim poważne zarzuty prokuratorskie dotyczące wyłudzeń na kwotę blisko 70 mln zł.
Życie po areszcie: „Pomieszkuję u znajomych”
Były poseł Platformy Obywatelskiej, Janusz Palikot, po opuszczeniu aresztu we Wrocławiu w styczniu 2025 r., opowiada o swoim obecnym położeniu jako o skrajnym upadku życiowym. – Jestem bankrutem, bezrobotnym, bezdomnym. Pomieszkuję u znajomych – powiedział w rozmowie z portalem Goniec.
Jak tłumaczy, korzysta z tymczasowych lokali, które należą do osób przebywających za granicą lub w innych częściach Polski. – Ludzie często, mając mieszkanie czy dom w Warszawie, wyjeżdżają gdzieś na jakiś czas. Ja z tego korzystam. Gdyby nie ta pomoc, nie miałbym gdzie mieszkać – podkreślił.
Według jego relacji, grupa osób udziela mu wsparcia, pozwalając na korzystanie z ich domów oraz pokrywając podstawowe potrzeby, takie jak jedzenie czy drobne wydatki. Palikot nie ujawnił tożsamości tych osób, ale zaznaczył, że bez ich pomocy nie byłby w stanie funkcjonować.
Przypomnienie sprawy: zarzuty na ponad 70 mln zł
Problemy Janusza Palikota sięgają początku października 2024 roku, kiedy to został zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne (CBA) wraz z dwoma współpracownikami – Przemysławem B. i Zbigniewem B. Zatrzymania miały miejsce w Lublinie i Biłgoraju, a cała trójka została przewieziona do prokuratury we Wrocławiu.
Prokuratura przedstawiła Palikotowi osiem zarzutów, z czego siedem dotyczy oszustw, a jeden przywłaszczenia mienia. Kluczowy zarzut obejmuje doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem kilku tysięcy osób na łączną kwotę blisko 70 milionów złotych. Śledczy ustalili, że działania miały charakter systematyczny i zorganizowany, co może skutkować wymierzeniem kary do 20 lat pozbawienia wolności.
Kaucja, wolność i zapewnienia o niewinności
Po niemal czterech miesiącach pobytu w areszcie, w styczniu 2025 r. Janusz Palikot odzyskał wolność, wpłacając kaucję w wysokości 2 mln złotych. Pieniądze te miały zostać zabezpieczone jako gwarancja stawienia się przed sądem i przestrzegania warunków zwolnienia.
Zaraz po wyjściu na wolność, były polityk utrzymywał, że jest niewinny. Zapowiadał, że zamierza udowodnić swoją rację w toku postępowania oraz domagać się odszkodowania za niesłuszne zatrzymanie.
Od polityki i wódki do osobistej katastrofy
Janusz Palikot to postać znana z życia publicznego od lat. Karierę polityczną rozpoczął jako poseł Platformy Obywatelskiej, a w 2011 roku założył własną partię – Ruch Palikota, która chwilowo odniosła sukces wyborczy, zdobywając ponad 10% głosów. Po wycofaniu się z polityki skupił się na działalności biznesowej, m.in. na rynku alkoholi – przede wszystkim marki wódki Tenczynek.
W ostatnich latach jego imperium zaczęło się jednak chwiać. Doniesienia medialne o problemach finansowych firm powiązanych z Palikotem pojawiały się na długo przed jego zatrzymaniem przez CBA. Teraz były polityk przekonuje, że nie został z niczym – bez firmy, majątku, pracy i własnego lokum.
Kontekst i możliwe implikacje
Obecna sytuacja Janusza Palikota rodzi wiele pytań – zarówno o rzeczywistą skalę jego upadku, jak i o to, skąd pochodziły środki na wpłatę 2 mln zł kaucji. W kontekście poważnych zarzutów prokuratorskich i toczącego się śledztwa, jego publiczne wyznania mogą zostać ocenione także jako strategia budowania narracji obronnej.
Sprawa pozostaje rozwojowa. Przed sądem mogą zapaść istotne rozstrzygnięcia dotyczące nie tylko winy Palikota, ale też całej struktury biznesowej, jaką zarządzał. Jeśli zarzuty się potwierdzą, będzie to jedna z największych afer gospodarczych z udziałem byłego polityka III RP.