Finałowa kolejka sezonu 2024/2025 przynosi kibicom Ekstraklasy emocje na najwyższym poziomie. Lech Poznań prowadzi w meczu z Piastem Gliwice i jest o krok od mistrzostwa Polski. Raków Częstochowa, mimo prowadzenia z Widzewem Łódź, na ten moment musi obejść się smakiem. Na podium aspiruje też Pogoń Szczecin.
Walka o tytuł: Lech i Raków punkt w punkt
Przed ostatnią serią gier Lech Poznań znajdował się na szczycie tabeli, mając jednak za plecami naciskający Raków Częstochowa. Obie drużyny przystąpiły do swoich spotkań z jasnym celem: zwycięstwo i kontrolowanie losu w walce o mistrzostwo Polski.
W Poznaniu Lech gra z Piastem Gliwice i już w pierwszej połowie objął prowadzenie po bramce Afonso Sousy. To trzynaste trafienie Portugalczyka w sezonie, a jego gol z asystą Carstensensa może przejść do historii, jeśli „Kolejorz” sięgnie po tytuł.
W Częstochowie Raków prowadzi z Widzewem Łódź 1:0. Gola na wagę nadziei zdobył Peter Barath, który niespodziewanie znalazł się w wyjściowym składzie Marka Papszuna. Raków długo nie potrafił przebić się przez defensywę łodzian, a jeden z kluczowych momentów nastąpił w doliczonym czasie pierwszej połowy, gdy sędzia Tomasz Kwiatkowski podyktował rzut karny po uderzeniu łokciem w głowę Baratha. Pewnym strzałem popisał się Brunes, ale mimo tego, to Lech pozostaje liderem tabeli.
Sytuacja jest niezwykle napięta – każdy gol może zdecydować o losach mistrzostwa, a oba mecze odbywają się równocześnie w ramach multiligi.
Starcie o podium: Pogoń kontra Jagiellonia
Nie mniej emocji przynosi rywalizacja o trzecie miejsce w tabeli, które daje przepustkę do europejskich pucharów. Pogoń Szczecin prowadzi z Jagiellonią Białystok 1:0 po kolejnym trafieniu Efthymiosa Koulourisa. To już 28. gol Greka w tym sezonie, co czyni go najskuteczniejszym strzelcem ligi.
Drużyna Adriana Siemieńca przeżywa trudne chwile. Strata bramki wyraźnie podłamała Jagiellonię, która musi walczyć nie tylko o wynik, ale również o przyszłość finansową i prestiżową klubu.
Przewrotki, VAR i kontuzje – multiliga w pełnej krasie
Multiliga tradycyjnie przynosi nie tylko gole, ale i nieoczekiwane zwroty akcji:
- Kontuzja Iviego Lopeza – jeden z liderów Rakowa ponownie poczuł kolano i został zmieniony przez Jesusa Diaza. To może być ogromny cios w kluczowym momencie sezonu.
- Czerwona kartka dla Górnika Zabrze – Ousmane Sowa brutalnie fauluje Sotiriou, co kończy się osłabieniem zespołu już w pierwszej połowie.
- Legia Warszawa traci gola ze Stalą Mielec, mimo że dominowała w pierwszych minutach. To kolejny zawód dla stołecznych kibiców.
Nie brakuje również kontrowersji – sędziowie kilkukrotnie sięgali po system VAR, m.in. anulując gola Rakowa po rzekomym zagraniu ręką.
Emocje również na dole tabeli
Choć oczy kibiców skupione są głównie na górze tabeli, równie istotne rozstrzygnięcia zapadają w meczach Puszczy Niepołomice ze Śląskiem Wrocław i Motoru Lublin z Radomiakiem Radom. Puszcza prowadzi 1:0 po trafieniu Łukasza Sołowieja, co może przesądzić o utrzymaniu. Motor natomiast objął prowadzenie po golu Jacquesa Ndiaye, który uczcił trafienie efektowną cieszynką „Griddy”.
Kto zostanie mistrzem? Decydują minuty
Wszystko rozstrzygnie się w drugich połowach. Lech Poznań ma w tej chwili przewagę jednego punktu nad Rakowem i wszystko wskazuje na to, że jeśli utrzyma prowadzenie, zostanie mistrzem Polski. Raków musi nie tylko wygrać swój mecz, ale liczyć na potknięcie rywala z Poznania.
Oba spotkania mają podobną dynamikę – prowadzenie faworytów, duża liczba fauli, kontrowersje, napięcie, kartki i wiele emocji. To idealne podsumowanie sezonu 2024/2025, w którym o tytule mogą zadecydować pojedyncze akcje, a nawet decyzje sędziów.
„Takie kolejki budują legendy ligi” – mówi Tomasz Frankowski, były reprezentant Polski. – Emocje są gigantyczne, ale to właśnie w takich meczach poznaje się charakter drużyny. Lech jest dziś krok przed konkurencją, ale futbol lubi niespodzianki.”
Perspektywa na finał
Wszystkie mecze drugiej połowy są w toku. Decydujące minuty zadecydują o układzie miejsc na podium, losach europejskich pucharów i utrzymaniu. Na razie Lech jest liderem, Pogoń na trzecim miejscu, a Raków – choć skuteczny – nie wystarczająco skuteczny, by odebrać poznaniakom tytuł.
Końcówka sezonu Ekstraklasy to kulminacja sportowej dramaturgii, której nie powstydziłby się żaden scenarzysta.