Marianna Schreiber w emocjonalnym oświadczeniu opublikowanym w mediach społecznościowych oskarżyła swojego byłego partnera, Przemysława Czarneckiego, o przemoc fizyczną i psychiczną. Była uczestniczka programów telewizyjnych i aktywistka przyznała, że doświadczyła przemocy dwukrotnie – pierwszy raz zgłosiła sytuację 8 grudnia Ryszardowi Czarneckiemu, ojcu polityka, a kolejny incydent miał miejsce 18 stycznia.
„Pijany znęcał się nade mną i dzieckiem (moje dziecko nazwał kur*ą), a ja uciekłam do mamy ze śpiącym dzieckiem na rękach, wezwałam uprzednio policję” – napisała Schreiber. Podkreśliła, że żałuje, iż wcześniej nie poinformowała publicznie o zakończeniu związku, mimo że usunęła wspólne zdjęcia już w grudniu, a oficjalne oświadczenie opublikowała dopiero w marcu.
Schreiber: „Zabrałam rzeczy dziecka z pomocą policji”
W swoim wpisie Schreiber zaznaczyła, że odzyskała rzeczy dziecka przy wsparciu funkcjonariuszy policji. „Zabrałam je w nocy tylko i wyłącznie przy pomocy policji (za co dziękuję, bo nie było łatwo)” – czytamy. Kobieta wyraziła również żal i chęć rozpoczęcia nowego etapu życia, deklarując, że pragnie zapewnić dziecku spokój i stabilność.
„Przepraszam wszystkich za wcześniejszy brak ustosunkowania się. Ja naprawdę staram się żyć dalej. Chcę być szczęśliwa. Chcę i zawsze chciałam dać rodzinę mojemu dziecku” – zakończyła swoje oświadczenie.
Przemysław Czarnecki nie pozostaje dłużny
Na słowa Schreiber ostro zareagował Przemysław Czarnecki, polityk i były partner celebrytki. W opublikowanym w mediach wpisie zakpił z formy oświadczenia Schreiber, nazywając jej wersję wydarzeń „odklejoną od rzeczywistości”. Zapowiedział, że nie zamierza wydawać własnych wyjaśnień, a jedyne „oświadczenie” z jego strony pojawi się po ewentualnym wyroku sądowym.
Czarnecki zasugerował również, że to Schreiber mogła dopuszczać się nieodpowiedzialnych zachowań: „Ta historia ze stycznia to wtedy kiedy z dzieckiem w samochodzie jeździła po % po mieście?” – napisał, ironizując. Następnie odniósł się do jej relacji z fanami i jej wizerunku samotnej matki, kwestionując faktyczne współzamieszkiwanie po rozstaniu: „Nie wiem skąd mogło jej się wzięć wspólne mieszkanie (to znaczy ja wiem, ale niekoniecznie jej fani 😉)”.
Groźby i „challange accepted”
W dalszej części swojej wypowiedzi Czarnecki przyznał, że już wcześniej planował zerwanie kontaktu z Marianną Schreiber, ale zrezygnował z milczenia po jej domniemanych próbach manipulacji i gróźb. „Najpierw prośby, później chęć zapłacenia mi jakichś pieniędzy 😂, a potem otwarte groźby, że jak nie będę milczał, to mnie zniszczy” – napisał.
„Z mojej strony challange accepted, z dużą satysfakcją przybliżę jej fanom postać samotnej i ciemiężonej matki Polki” – zakończył wpis, sugerując, że nie zamierza pozostać biernym uczestnikiem tej publicznej debaty.
Sytuacja dynamiczna, a konsekwencje nieprzewidywalne
Trudno przewidzieć, jak potoczy się dalszy ciąg sporu między Marianną Schreiber a Przemysławem Czarneckim. W świetle poważnych oskarżeń o przemoc domową, groźby, interwencje policji oraz zapowiedzi pozwów sądowych, konflikt ten przybrał już wymiar publicznej batalii medialnej.
Obie strony oskarżają się wzajemnie o manipulację i kłamstwa, a ich wypowiedzi wskazują na głęboką eskalację emocji i konfliktu. Można oczekiwać, że sprawa znajdzie swój finał nie tylko w przestrzeni publicznej, ale również w sądzie – a wówczas najważniejsze będą fakty, dokumenty i relacje świadków.