W całej Polsce zarządcy budynków rozpoczynają intensywną kampanię informacyjną, która dla tysięcy Polaków oznacza jedno: natychmiastowe pozbycie się butli gazowych z mieszkań. Przepisy są jasne i bezwzględne, a ich złamanie jest jednym z najpoważniejszych naruszeń bezpieczeństwa pożarowego. Konsekwencje to nie tylko mandat do 5000 złotych, ale przede wszystkim ryzyko utraty dachu nad głową i odpowiedzialność karna z Kodeksu karnego.
Ostrzeżenie, które rozesłał między innymi Ronald Szczygieł, prezes Zakopiańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, nie pozostawia złudzeń: używanie gazu płynnego w wielu blokach jest nielegalne, niezależnie od tego, czy lokator ma dostęp do gazu z sieci, czy też nie. Problem dotyczy osób, które wybierają butle z wygody lub oszczędności, nie zdając sobie sprawy, że ich dom zamienia się w potencjalną bombę. Gaz propan-butan jest cięższy od powietrza. W razie wycieku nie ulatuje, lecz spływa w dół, gromadząc się w piwnicach i przy podłogach, czekając tam na najmniejszą iskrę.
Kiedy butla staje się „bombą”? Dwie zasady, które łamiesz nieświadomie
Istnieją dwa fundamentalne warunki, które automatycznie zakazują używania butli z gazem płynnym (propan-butan) w budynkach wielorodzinnych. Wystarczy, że spełniony jest choć jeden z nich, by łamanie przepisów stało się faktem. Te zasady wynikają wprost z Rozporządzenia Ministra Infrastruktury z 12 kwietnia 2002 roku.
Pierwszy warunek dotyczy wysokości budynku. Jeśli twój blok ma więcej niż cztery kondygnacje nadziemne, butle są kategorycznie zakazane. Nie ma tu wyjątków. Jak tłumaczy Komenda Wojewódzka Państwowej Straży Pożarnej w Opolu, nawet jeśli w takim bloku nie ma sieci gazowej, mieszkańcy muszą korzystać wyłącznie z urządzeń elektrycznych. Pułapką jest sposób liczenia kondygnacji: wlicza się tu poddasze użytkowe z mieszkaniami oraz przyziemie. Blok wyglądający na czteropiętrowy, może mieć w świetle prawa pięć kondygnacji – i wtedy zakaz obowiązuje bezwzględnie.
Drugi warunek jest jeszcze bardziej dotkliwy i dotyczy tysięcy mieszkań. Jeśli w twoim bloku działa instalacja gazu ziemnego z sieci, butli nie możesz używać. Zakaz ten obowiązuje wszystkich lokatorów, nawet tych, których mieszkania nie są podłączone do sieci gazowej. Przepisy zabraniają łączenia w jednym budynku instalacji gazu ziemnego i gazu płynnego. Nieważne, czy blok ma dwie kondygnacje czy dziesięć – obecność sieci gazowej przekreśla butle dla każdego. To kluczowa informacja, o której wielu lokatorów nie ma pojęcia.
Kara finansowa i więzienie. Pełna odpowiedzialność za katastrofę
Osoby, które świadomie lub nieświadomie łamią zakaz, ponoszą pełną odpowiedzialność cywilną i karną. To nie są formalne uwagi, ale ostrzeżenie przed realnym zagrożeniem finansowym i prawnym. W pierwszej kolejności, Straż Pożarna ma prawo nałożyć na miejscu mandat do 500 złotych. W przypadku skierowania sprawy do sądu, grzywna może wzrosnąć do 5000 złotych.
Prawdziwe problemy zaczynają się jednak w momencie wypadku. Jeżeli dojdzie do wybuchu gazu, lokator odpowiada za całą szkodę majątkową. Koszty remontu zniszczonej klatki schodowej, odszkodowania dla poszkodowanych sąsiadów i koszty ewakuacji mogą łatwo sięgnąć pół miliona złotych. Co gorsza, twoje ubezpieczenie mieszkania nie zadziała. Polisy wyłączają odpowiedzialność za szkody powstałe w wyniku rażącego naruszenia przepisów budowlanych i przeciwpożarowych.
Prokuratura może postawić zarzut z art. 163 Kodeksu karnego – sprowadzenie niebezpieczeństwa powszechnego, za co grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności. W przypadku ofiar śmiertelnych, górna granica kary wzrasta do 12 lat. Zarządcy budynków mają już precedensy. W 2019 roku w Poznaniu wybuch butli na piątym piętrze zabił dwie osoby. Sprawca usłyszał zarzut sprowadzenia katastrofy. Ryzyko jest zbyt duże, by je ignorować.
Jak przejść na elektrykę i ile to naprawdę kosztuje? Konkretne kwoty
Jeśli okazało się, że nie możesz legalnie używać butli, musisz przejść na sprzęt elektryczny. Wielu Polaków obawia się wysokich kosztów, ale nowoczesne rozwiązania są wydajne i bezpieczne. Najczęściej wybieraną opcją jest płyta indukcyjna. Koszt zakupu przyzwoitego modelu to 1200-2500 złotych. Do tego należy doliczyć koszt instalacji elektrycznej, jeśli wymaga wzmocnienia – średnio 400-800 złotych.
Wbrew obiegowej opinii, koszty użytkowania nie są dramatycznie wyższe. Rodzina czteroosobowa, intensywnie gotująca, zużywa na płycie indukcyjnej około 60-90 kWh miesięcznie. Przy obecnych taryfach, daje to koszt 85-130 złotych. Butla za 100 złotych wystarcza zazwyczaj na 2-3 miesiące. Różnica w kosztach użytkowania jest więc minimalna, a bezpieczeństwo nieporównywalnie wyższe.
Płyta indukcyjna eliminuje ryzyko wycieku gazu i wyłącza się automatycznie po zdjęciu garnka. Jest to szczególnie ważny argument dla rodzin z małymi dziećmi. Pamiętaj tylko, by sprawdzić garnki – muszą mieć dno ferromagnetyczne. Jeśli nie, nowy zestaw garnków to dodatkowy wydatek rzędu 300 złotych.
Masz prawo do butli? O czym musisz pamiętać, by nie zginąć
Jeśli mieszkasz w niskim budynku (do 4 kondygnacji) i nie ma w nim instalacji gazu ziemnego, masz prawo używać butli. Pamiętaj jednak o ścisłych zasadach bezpieczeństwa. Możesz trzymać maksymalnie dwie butle o pojemności 11 kg każda. Większa liczba jest nielegalna.
Kluczowa jest lokalizacja i wentylacja:
- Butla musi stać pionowo, stabilnie i w odległości minimum 1,5 metra od źródeł ciepła (grzejniki, piece).
- Temperatura w pomieszczeniu nie może przekraczać 35 stopni Celsjusza.
- Wąż łączący butlę z kuchenką należy wymieniać co maksymalnie 3 lata, niezależnie od stanu wizualnego. Koszt to tylko 40-70 złotych, a ryzyko pęknięcia starej gumy jest ogromne.
- Wentylacja musi być zapewniona przy podłodze i pod sufitem, ponieważ propan-butan opada.
Obowiązkowy jest także zakup czujnika gazu. Montuj go 30 centymetrów od podłogi, a nie pod sufitem (gdzie montuje się czujniki gazu ziemnego). Urządzenie kosztuje 80-120 złotych i jest najtańszą polisą na życie. Testuj czujnik raz w miesiącu i wymieniaj baterie co pół roku. Nie ryzykuj, bo jedna nieszczelna butla może zniszczyć cały blok, jak pokazały tragiczne przypadki w Poznaniu i Szczecinie.

