Od 1 lipca 2025 roku wejdą w życie nowe, rygorystyczne przepisy dotyczące egzaminów na prawo jazdy w Polsce. Zmiany budzą kontrowersje w środowisku kursantów, instruktorów i ekspertów od bezpieczeństwa drogowego. Główna zmiana polega na tym, że każde najechanie na podwójną linię ciągłą lub popełnienie innego błędu z tzw. „tabeli nr 9” będzie skutkowało natychmiastowym przerwaniem egzaminu z wynikiem negatywnym, niezależnie od kontekstu sytuacyjnego i oceny egzaminatora.
Tabela błędów ponad zdrowy rozsądek
Najbardziej kontrowersyjny zapis nowelizacji dotyczy automatycznego przerywania egzaminu za najechanie na podwójną linię ciągłą, nawet w sytuacjach niezagrażających bezpieczeństwu, jak np. omijanie źle zaparkowanego pojazdu. Do tej pory egzaminatorzy mieli możliwość oceny kontekstu manewru – po 1 lipca ta elastyczność zniknie.
Nowe zasady wprowadzają tzw. tabelę nr 9, która zawiera listę błędów krytycznych. Popełnienie któregokolwiek z nich skutkuje automatycznym zakończeniem egzaminu, bez względu na to, czy kandydat przez resztę egzaminu radził sobie bezbłędnie. To oznacza, że jeden incydent, nawet spowodowany sytuacją niezależną od kursanta, może przekreślić szansę na uzyskanie prawa jazdy.
Egzaminator jak maszyna – brak miejsca na interpretację
Dotychczas egzaminatorzy mogli indywidualnie oceniać sytuacje drogowe i podejmować decyzje w oparciu o rzeczywiste zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu drogowego. Nowelizacja wprowadza mechaniczny model oceny, w którym każda niezgodność z tabelą skutkuje negatywnym wynikiem – niezależnie od okoliczności.
Jak zaznaczają eksperci, to odejście od zasady proporcjonalności, która powinna uwzględniać intencję kursanta, warunki drogowe oraz możliwe ograniczenia infrastruktury.
Kulisy zmian – interes WORD-ów i kompromis środowiskowy
Wprowadzenie surowszych zasad to efekt nacisków ze strony środowiska egzaminatorów i dyrektorów Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego (WORD). Jak wskazują źródła, zgoda na powrót do sztywnej tabeli błędów była ceną za zniesienie obowiązku obecności drugiego egzaminatora podczas egzaminów na motocykle.
Zmiana ta ma zmniejszyć koszty organizacji egzaminów na kategorię A, co było postulatem wielu WORD-ów, zmagających się z niedoborem kadry i wzrastającymi kosztami operacyjnymi.
Jednak ten kompromis budzi sprzeciw. Wielu instruktorów i przedstawicieli środowisk kursantów twierdzi, że jest to zmiana korzystna głównie dla instytucji, a nie dla zdających. Pojawiają się głosy, że WORD-y działają nie tyle w interesie poprawy bezpieczeństwa, co utrudnienia zdobycia prawa jazdy, co może przekładać się na większą liczbę opłat za kolejne egzaminy.
Polska na tle Europy: czy naprawdę jest trudniej?
Statystyki są jednoznaczne: egzamin na prawo jazdy w Polsce należy do najtrudniejszych w Europie. Obecnie zdawalność za pierwszym razem wynosi zaledwie około 30%, podczas gdy w Niemczech osiąga 70%. Nowe przepisy – jak prognozują eksperci – dodatkowo pogorszą te statystyki, ponieważ eliminują margines na drobne błędy i zmniejszają szansę na pozytywny wynik egzaminu.
W opinii wielu instruktorów zmiany te nie mają realnego wpływu na poprawę bezpieczeństwa na drogach, lecz służą raczej „przesiewowi” kursantów i sztucznemu obniżaniu zdawalności.
Skutki dla kandydatów na kierowców
Wprowadzenie nowelizacji od 1 lipca 2025 roku oznacza konieczność:
- znacznie większej precyzji podczas jazdy egzaminacyjnej, szczególnie w zakresie obserwacji oznakowania poziomego,
- nauki „na pamięć” zachowań zgodnych z tabelą błędów, zamiast samodzielnego myślenia i adaptacji do sytuacji drogowej,
- zwiększonych kosztów kursów i egzaminów – przy rosnącej liczbie niezdanych egzaminów.
Taka zmiana może wpłynąć także na dostępność prawa jazdy dla młodszych i mniej zamożnych osób, dla których koszt egzaminu i kursu to już dziś spore obciążenie.
Zmiany w egzaminach na prawo jazdy, które wchodzą w życie 1 lipca 2025 roku, są jednymi z najbardziej radykalnych w ostatnich latach. Zamiast poprawy jakości szkolenia i kultury jazdy, skupiają się na mechanicznym egzekwowaniu błędów. To krok w stronę systemu, w którym każde potknięcie może być równoznaczne z porażką, bez możliwości oceny kontekstu czy zachowania kursanta w całości egzaminu.
W dłuższej perspektywie może to doprowadzić do spadku liczby osób podejmujących próbę zdobycia prawa jazdy, a także utrwalenia w społeczeństwie przekonania, że egzamin to nie sprawdzian kompetencji, lecz test pułapek. Czas pokaże, czy i jak wpłynie to na bezpieczeństwo na polskich drogach.