Od 1 stycznia 2026 roku w całej Unii Europejskiej zacznie obowiązywać nowy podatek węglowy, znany jako CBAM (Carbon Border Adjustment Mechanism). Dla milionów Polaków oznacza to wyższe rachunki za ogrzewanie, droższe produkty w sklepach oraz presję inflacyjną, która może mocno uderzyć w domowe budżety. Wprowadzenie tego podatku ma zrównoważyć koszty emisji CO2 między producentami z UE a importerami spoza wspólnoty, jednak jego skutki będą odczuwalne znacznie szerzej niż tylko w przemyśle.
Co dokładnie się zmienia od stycznia 2026?
Nowy podatek węglowy to element europejskiej polityki klimatycznej, której celem jest ograniczenie tzw. „ucieczki emisji”. Chodzi o sytuacje, w których firmy przenoszą produkcję do krajów o mniej restrykcyjnych przepisach środowiskowych, by uniknąć płacenia za emisje CO2. Teraz, dzięki CBAM, produkty importowane spoza UE – takie jak stal, cement, aluminium, nawozy czy wodór – będą objęte dodatkowymi opłatami zależnymi od ilości dwutlenku węgla wytworzonego podczas ich produkcji.
Firmy importujące te towary będą musiały kupować specjalne certyfikaty emisyjne, których wartość odpowiada stawkom obowiązującym w europejskim systemie handlu emisjami (ETS). W praktyce oznacza to, że za każdą tonę CO2 powstałą przy produkcji sprowadzanego towaru importer będzie musiał zapłacić, co przełoży się bezpośrednio na wyższe ceny produktów.
Okres przejściowy się kończy. Teraz czas na realne koszty
Od 2023 roku system działał jedynie w trybie raportowania – importerzy musieli przedstawiać dane o ilości emisji, ale nie płacili jeszcze faktycznych opłat. Od stycznia 2026 roku to się zmienia – system rusza w pełnej skali, a wraz z nim obowiązek zakupu certyfikatów.
Dla przeciętnego konsumenta oznacza to, że wiele towarów codziennego użytku, w tym materiały budowlane, sprzęt AGD, samochody czy nawozy rolnicze, może podrożeć nawet o kilkanaście do kilkudziesięciu procent. Szacunki mówią, że nawozy azotowe mogą być droższe nawet o 30–50% do 2030 roku, co nieuchronnie wpłynie na ceny żywności.
Polska wśród krajów najbardziej narażonych
Eksperci ostrzegają, że Europa Środkowo-Wschodnia, w tym Polska, należy do regionów najbardziej narażonych na negatywne skutki nowego podatku. W naszym kraju wciąż duża część gospodarstw domowych korzysta z węgla, gazu lub oleju opałowego, a przemysł energochłonny stanowi istotną część gospodarki.
Według analityków, rachunki za ogrzewanie domów jednorodzinnych mogą wzrosnąć znacząco, zwłaszcza w sezonie zimowym 2026/2027. Podwyżki obejmą nie tylko surowce, ale też pośrednio towary produkowane przy użyciu energii z paliw kopalnych.
Dodatkowo, firmy transportowe i budowlane, które korzystają z materiałów takich jak cement czy stal, również odczują wzrost kosztów, co może przełożyć się na droższe inwestycje i wyższe ceny mieszkań.
Cel podatku: klimat i uczciwa konkurencja
Wprowadzenie podatku węglowego ma dwa główne cele:
- Ochronę klimatu poprzez zmniejszenie globalnych emisji CO2.
- Zapewnienie równej konkurencji między firmami europejskimi a importerami spoza UE.
W praktyce chodzi o to, by producenci z krajów, które nie wprowadziły kosztów emisji, nie mieli przewagi cenowej nad przedsiębiorstwami z Unii. Dzięki CBAM, produkty z Chin, Indii czy Rosji będą obciążone dodatkowymi kosztami, co ma sprawić, że bardziej opłacalne stanie się kupowanie wyrobów z UE – produkowanych w sposób bardziej ekologiczny.
Fundusz Klimatyczny – wsparcie, które może nie wystarczyć
Rząd zapowiedział utworzenie Funduszu Klimatycznego, który ma wspierać gospodarstwa domowe i firmy w przejściu na bardziej ekologiczne rozwiązania. W planach są dopłaty do rachunków za ogrzewanie, dofinansowania na wymianę pieców oraz programy modernizacji energetycznej budynków.
Jednak wielu ekspertów podkreśla, że środki z funduszu mogą okazać się niewystarczające, aby zrekompensować wszystkim rosnące koszty życia. Skala potrzeb będzie ogromna, zwłaszcza w regionach wiejskich, gdzie dostęp do nowoczesnych źródeł energii jest ograniczony.
Co mogą zrobić konsumenci i firmy?
Nowy podatek to nie tylko wyzwanie, ale i impuls do zmian. Gospodarstwa domowe, które ogrzewają się węglem, gazem lub olejem, już dziś powinny rozważyć modernizację systemów grzewczych – np. wymianę kotła na pompę ciepła lub przyłączenie do sieci ciepłowniczej.
Z kolei przedsiębiorstwa importujące towary objęte CBAM powinny jak najszybciej zarejestrować się w unijnym systemie rejestracji i raportowania emisji, by uniknąć kar i chaosu administracyjnego.
Eksperci wskazują, że w dłuższej perspektywie podatek węglowy może stać się bodźcem do rozwoju czystych technologii, poprawy efektywności energetycznej i wzrostu inwestycji w OZE. Jednak krótkoterminowo – szczególnie w pierwszych latach obowiązywania – skutki dla obywateli i firm mogą być trudne.
Rewolucja cenowa coraz bliżej
Nie ma wątpliwości, że od stycznia 2026 roku czeka nas reforma gospodarcza o wymiarze klimatycznym, jakiej Europa nie widziała od lat. CBAM stanie się kluczowym narzędziem europejskiej polityki klimatycznej, ale dla obywateli oznacza to jedno – koniec ery taniej energii i taniego importu.
Polska, jako kraj wciąż oparty na paliwach kopalnych, stanie przed ogromnym wyzwaniem transformacyjnym. Od jego przebiegu zależy, czy skutki nowego podatku będą jedynie przejściowym szokiem cenowym, czy długotrwałym obciążeniem dla gospodarki i społeczeństwa.

