Paliwo w Polsce podrożeje od początku 2026 roku. Rząd zapowiedział wzrost opłaty paliwowej o 4 procent dla wszystkich rodzajów paliw, bez żadnych wyjątków. Decyzja dotyczy benzyny, oleju napędowego oraz LPG i oznacza realny wzrost kosztów jazdy samochodem. Choć sama zmiana może wydawać się niewielka, w praktyce przełoży się na wyższe rachunki nie tylko dla kierowców, ale także dla całej gospodarki.
Zapowiedź pojawiła się w połowie grudnia 2025 roku, a nowe stawki mają obowiązywać od 1 stycznia 2026 roku. Ministerstwo Infrastruktury potwierdziło, że podwyżka opłaty paliwowej ma zasilić Krajowy Fundusz Drogowy oraz Fundusz Kolejowy, czyli dwa kluczowe źródła finansowania inwestycji infrastrukturalnych w Polsce. Dla kierowców oznacza to jednak kolejne obciążenie w cenie paliwa, które i tak składa się już z kilku podatków i opłat.
Opłata paliwowa rośnie o 4 proc. Co to oznacza dla kierowców
Opłata paliwowa to element ceny paliwa, którego kierowca nie widzi osobno na dystrybutorze. Jest ona doliczana do każdego litra benzyny, diesla i LPG, obok akcyzy oraz VAT. Choć formalnie nie jest podatkiem, w praktyce działa bardzo podobnie – podnosi końcową cenę paliwa, jaką płacimy na stacji.
Podniesienie stawki o 4 procent oznacza, że od każdego litra paliwa państwo pobierze więcej pieniędzy niż w 2025 roku. Dla pojedynczego tankowania różnica może wydawać się niewielka, ale w skali miesiąca czy roku staje się już zauważalna. Przy baku o pojemności 50–60 litrów, regularnie uzupełnianym kilka razy w miesiącu, wzrost kosztów zaczyna realnie obciążać domowy budżet.
Eksperci rynku paliw zwracają uwagę, że opłata paliwowa działa jak tzw. mikropodatek. Każda jej podwyżka ma efekt skumulowany, ponieważ jest doliczana do ceny netto paliwa, od której następnie naliczany jest jeszcze VAT. W efekcie nawet niewielki procentowy wzrost powoduje, że końcowa cena na pylonie stacji paliw rośnie bardziej, niż wynikałoby to z samej zmiany stawki.
Warto podkreślić, że nowa opłata obejmie wszystkie rodzaje paliw, bez wyjątków. Oznacza to, że drożej zapłacą zarówno kierowcy samochodów benzynowych i diesli, jak i użytkownicy instalacji LPG, którzy w ostatnich latach często wybierali gaz jako tańszą alternatywę.
Z punktu widzenia administracji publicznej decyzja ma charakter systemowy. Jak podkreśla Ministerstwo Infrastruktury, wpływy z opłaty paliwowej są jednym z filarów finansowania inwestycji drogowych i kolejowych. W teorii im więcej paliwa zużywamy, tym więcej środków trafia na budowę i remonty dróg oraz modernizację linii kolejowych. W praktyce jednak kierowca widzi przede wszystkim wyższą cenę przy kasie.
Skutki podwyżki wykraczają poza stacje paliw
Choć bezpośrednio zmiany odczują kierowcy, skutki podniesienia opłaty paliwowej będą znacznie szersze. Wyższe ceny paliwa oznaczają wzrost kosztów funkcjonowania firm transportowych, przewoźników autobusowych, firm kurierskich oraz całej logistyki. A to z kolei przekłada się na ceny usług i towarów.
Analitycy rynku zwracają uwagę, że paliwo jest jednym z kluczowych kosztów w niemal każdej branży. Podwyżki, nawet symboliczne, „rozlewają się” po gospodarce. Droższy transport to wyższe ceny w sklepach, droższe bilety komunikacji dalekobieżnej, a w dłuższej perspektywie także presja inflacyjna.
W ostatnich latach ceny paliw były w Polsce tematem wyjątkowo wrażliwym społecznie. Kierowcy już teraz płacą w cenie litra nie tylko za sam produkt, ale także za akcyzę, VAT, opłatę emisyjną oraz właśnie opłatę paliwową. Każda kolejna zmiana w górę jest więc odbierana jako dodatkowe obciążenie, szczególnie w kontekście rosnących kosztów życia.
Z dziennikarskiego punktu widzenia warto zauważyć, że decyzja rządu wpisuje się w szerszy trend stopniowego zwiększania opłat związanych z transportem drogowym. Państwo konsekwentnie przerzuca część kosztów utrzymania infrastruktury na użytkowników dróg. Argumentem jest konieczność finansowania nowych inwestycji oraz remontów, ale krytycy wskazują, że kierowcy już teraz należą do jednej z najbardziej obciążonych fiskalnie grup.
Nie bez znaczenia jest także kontekst europejski. Polska, podobnie jak inne kraje UE, stoi przed wyzwaniami związanymi z transformacją transportu, rozwojem kolei oraz ograniczaniem emisji. Opłata paliwowa, choć formalnie przeznaczona na infrastrukturę, bywa postrzegana jako narzędzie pośrednio zniechęcające do intensywnego korzystania z samochodów.
Na razie rząd nie zapowiedział żadnych mechanizmów osłonowych ani wyjątków dla konkretnych grup kierowców. Oznacza to, że podwyżka obejmie zarówno osoby prywatne, jak i przedsiębiorców. Dla wielu rodzin, które codziennie dojeżdżają do pracy samochodem, będzie to kolejny stały koszt odczuwalny od stycznia 2026 roku.
Jedno jest pewne: choć wzrost opłaty paliwowej o 4 procent może wyglądać na niewielką korektę w tabelach ministerialnych, w rzeczywistości stanie się elementem, który wpłynie na ceny, nastroje społeczne i codzienne decyzje milionów Polaków. Kierowcy zobaczą to na stacjach paliw jako kolejną podwyżkę, a reszta społeczeństwa – w cenach usług i produktów, które finalnie trafiają na półki sklepowe.
Tagi SEO: paliwo, ceny paliw, opłata paliwowa, benzyna, diesel, LPG, rząd, Polska, 2026, motoryzacja, podatki, kierowcy

