Warszawski sąd okręgowy odmówił ekstradycji obywatela Ukrainy Wołodymyra Ż., którego niemiecka prokuratura podejrzewa o udział w wysadzeniu gazociągu Nord Stream 2 w 2022 roku. Decyzja oznacza, że mężczyzna nie trafi do Niemiec i został natychmiast zwolniony z aresztu. Premier Donald Tusk publicznie poparł tę decyzję, nazywając ją „słuszną” i podkreślając, że „sprawa jest zamknięta”.
Decyzja sądu: brak gwarancji sprawiedliwego procesu
Jak wynika z uzasadnienia sądu, jednym z kluczowych powodów odmowy ekstradycji było przekonanie, że w Niemczech Wołodymyr Ż. nie miałby zapewnionego sprawiedliwego procesu. Polski sąd wskazał na ryzyko politycznego wpływu na tamtejszy wymiar sprawiedliwości, szczególnie w tak wrażliwej, międzynarodowej sprawie jak sabotaż gazociągu Nord Stream 2.
Sędzia Łubowski w ustnym uzasadnieniu decyzji stwierdził również, że wniosek o ekstradycję nie spełniał standardów dowodowych wymaganych przez polskie prawo. Zaznaczył, że strona niemiecka przesłała jedynie ogólne informacje dotyczące zarzutów, bez przedstawienia konkretnych materiałów dowodowych pozwalających na dalsze procedowanie sprawy.
W efekcie sąd uznał, że wniosek o ekstradycję „nie zasługuje, aby go uwzględnić”, a sam podejrzany został natychmiast wypuszczony z aresztu.
Tusk: „Został wypuszczony i słusznie”
Premier Donald Tusk odniósł się do sprawy bezpośrednio po ogłoszeniu decyzji. W mediach społecznościowych napisał, że popiera decyzję sądu i że była ona „słusznym krokiem”. Jego wpis zebrał tysiące reakcji i komentarzy, wśród których dominowały głosy poparcia.
„Został wypuszczony i słusznie. Sprawa jest zamknięta” – napisał Tusk, wyraźnie sygnalizując, że rząd nie zamierza kwestionować decyzji wymiaru sprawiedliwości. Choć premier podkreślił niezależność sądów, jego jednoznaczna aprobata została odebrana jako wyraźny sygnał polityczny.
Kontekst sprawy Nord Stream 2
Nord Stream 2 to podmorski gazociąg łączący Rosję z Niemcami, którego celem było zwiększenie dostaw rosyjskiego gazu do Europy z pominięciem Ukrainy i Polski. 26 września 2022 roku doszło do eksplozji na obu nitek gazociągu, w wyniku czego infrastruktura została poważnie uszkodzona.
Zachodnie służby i media od początku sugerowały, że był to akt sabotażu, jednak sprawcy i motywy pozostają do dziś nie do końca ustalone.
W 2023 roku niemiecka prokuratura poinformowała, że śledztwo wskazuje na grupę osób pochodzących z Ukrainy, które miały wynająć jacht „Andromeda”, z którego dokonano ataku. W tym kontekście Wołodymyr Ż. został uznany za jednego z kluczowych podejrzanych i zatrzymany na terytorium Polski.
Niemcy złożyli wniosek o jego ekstradycję, argumentując, że mężczyzna był członkiem zespołu odpowiedzialnego za „akt terrorystyczny na infrastrukturze krytycznej”. Polska strona przez wiele miesięcy analizowała sprawę, aż ostatecznie decyzję pozostawiono sądowi.
Polska odrzuca niemiecki wniosek – symboliczny wymiar decyzji
Odmowa ekstradycji w tak głośnej i geopolitycznie wrażliwej sprawie ma nie tylko wymiar prawny, ale również symboliczny i polityczny.
Eksperci wskazują, że decyzja sądu może zaostrzyć relacje między Warszawą a Berlinem, które już wcześniej bywały napięte, m.in. na tle pomocy wojskowej dla Ukrainy oraz rozliczeń energetycznych z Rosją.
Z punktu widzenia prawa międzynarodowego, Polska – jako państwo członkowskie UE – ma obowiązek współpracy w sprawach karnych, jednak tylko wtedy, gdy wniosek spełnia określone standardy.
W tym przypadku brak dostatecznych dowodów oraz wątpliwości co do bezstronności niemieckiego sądownictwauznano za wystarczające powody do odmowy.
Reakcje w sieci: poparcie dla decyzji i polityczny podtekst
Decyzja sądu oraz słowa Donalda Tuska wywołały szeroką dyskusję w internecie. W serwisie X (dawniej Twitter)użytkownicy w większości poparli decyzję, wskazując, że „nie można karać osób, które przyczyniły się do osłabienia agresora”. W komentarzach pojawiały się głosy, że wysadzenie rurociągu było działaniem symbolicznym przeciwko rosyjskiej dominacji energetycznej, a nie przestępstwem kryminalnym.
Jednak nie brakowało również opinii krytycznych. Część komentujących zwracała uwagę, że decyzja może pogorszyć stosunki z Niemcami i postawić Polskę w trudnej pozycji w ramach europejskiej współpracy sądowej.
Jak zauważył jeden z analityków prawa międzynarodowego, taka decyzja to „nie tylko orzeczenie sądu, ale także komunikat polityczny o ograniczonym zaufaniu do niemieckiego wymiaru sprawiedliwości”.
Co dalej?
Po decyzji warszawskiego sądu sprawa Wołodymyra Ż. zostaje formalnie zamknięta w Polsce. Niemiecka prokuratura ma jednak możliwość ponownego złożenia wniosku, jeśli dostarczy nowe, konkretne dowody.
Na razie jednak wszystko wskazuje na to, że Polska nie zmieni swojego stanowiska, a premier Tusk – popierając sąd – wyraźnie sygnalizuje zakończenie tematu.
Decyzja ta może mieć długofalowe skutki dla współpracy sądowej i politycznej między Polską a Niemcami, szczególnie w kontekście rosnących napięć dotyczących wojny w Ukrainie i odpowiedzialności za sabotaż Nord Stream 2.
Niezależnie od reakcji Berlina, polskie władze podkreślają, że państwo działało zgodnie z prawem, zasadą suwerenności sądów oraz interesem bezpieczeństwa narodowego.