Wygoda płatności mobilnych uśpiła czujność milionów Polaków. Sobotni wieczór, wiadomość na Messengerze: „Mamo, brakuje mi na czynsz, podeślij 300 zł”. Sekunda, kod BLIK, zatwierdzenie. Pieniądze są na koncie dziecka, a rodzic ma poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Problem w tym, że dla Urzędu Skarbowego te błyskawiczne transakcje to cyfrowe dowody, które są sumowane i analizowane przez coraz bardziej bezlitosne systemy.
W dobie pełnej transparentności bankowej i raportowania (także w kontekście unijnej dyrektywy DAC7), każda złotówka przekazana dorosłemu dziecku zostawia ślad. Jeśli suma tych „niewinnych” przelewów w ciągu 5 lat przekroczy magiczny próg 36 120 zł, twoja rodzicielska pomoc automatycznie zamienia się w niezgłoszoną darowiznę. Konsekwencje? Utrata całkowitego zwolnienia podatkowego i ryzyko zapłaty 20% karnego podatku. Właśnie dlatego eksperci ostrzegają: Polacy muszą pilnie zweryfikować historie swoich przelewów BLIK z ostatnich lat.
Cyfrowa pułapka Skarbówki. Jak BLIK stał się dowodem w sprawie?
Jeszcze dekadę temu, wspierając dorosłe dziecko finansowo, rodzice często dawali gotówkę „do ręki” podczas niedzielnego obiadu. Była to transakcja niewidoczna dla fiskusa. Dziś, w społeczeństwie bezgotówkowym, każda transakcja mobilna – BLIK, przelew na telefon, Express Elixir – jest zewidencjonowana. Urzędy Skarbowe w 2025 i 2026 roku dysponują zaawansowanymi narzędziami analitycznymi, które potrafią automatycznie sumować przepływy kapitału między konkretnymi numerami kont bankowych.
Choć polskie prawo podatkowe nie nadąża za tempem technologicznym, urzędnicy nauczyli się wykorzystywać cyfrowe ślady do uszczelniania systemu. Kluczowe jest zrozumienie, że nie chodzi o to, czy urząd aktywnie monitoruje twoje konto. Wpadka następuje zazwyczaj w momencie, gdy twoje dziecko (lub wnuk) dokonuje dużej transakcji, np. kupuje mieszkanie na kredyt i wnosi wkład własny w wysokości 100 000 zł. Notariusz informuje US o transakcji, a system automatycznie pyta: „Skąd ten młody człowiek, zarabiający minimalną krajową, miał 100 tys. zł?”.
Wtedy system wyciąga wydruk twoich BLIK-ów i przelewów. Jeśli łączna suma darowizn od rodziców przekroczyła 36 120 zł i nie została zgłoszona, dziecko traci prawo do zwolnienia. Niezgłoszona darowizna jest traktowana jako dochód z nieujawnionych źródeł, obłożony sankcyjną stawką 20%.
Magiczna granica 36 120 zł. Zasada 5 lat, o której zapominasz
Większość Polaków wie, że darowizny w najbliższej rodzinie (tzw. I grupa podatkowa: małżonek, dzieci, rodzice) są zwolnione z podatku. Jednak to zwolnienie nie jest automatyczne i ma ścisły limit. Kwota wolna wynosi obecnie 36 120 zł. Największym błędem jest myślenie o tej kwocie jako o jednorazowym prezencie.
Ustawa o podatku od spadków i darowizn jest bezlitosna: limit dotyczy sumy darowizn od jednej osoby w ciągu 5 lat poprzedzających ostatnią darowiznę. To jest właśnie pułapka płatności mobilnych. Zróbmy szybki rachunek: jeśli regularnie przelewasz dziecku na studiach 500 zł miesięcznie na „drobne wydatki”, to rocznie daje 6 000 zł. Przez 5 lat studiów to już 30 000 zł. Zostaje ci zaledwie 6 120 zł buforu.
Wystarczy, że w tym okresie dołożysz się do droższego laptopa, sfinansujesz kurs językowy za 4 000 zł i kupisz używany samochód za 10 000 zł. Limit pęka z hukiem. W momencie przekroczenia progu 36 120 zł masz 6 miesięcy na złożenie do Urzędu Skarbowego formularza SD-Z2. Jeśli tego nie zrobisz, tracisz bezpowrotnie prawo do zerowego podatku.
Alimentacja czy darowizna? Tytuł przelewu ratuje cię przed karą
Wiele osób oburza się, twierdząc, że mają obowiązek alimentacyjny wobec uczącego się dziecka. To prawda. Środki przekazywane na niezbędne utrzymanie – jedzenie, czynsz, czesne, leki – są realizacją obowiązku wynikającego z Kodeksu Rodzinnego i Opiekuńczego i nie są darowizną. Nie wliczają się do limitu 36 120 zł. Gdzie jest haczyk?
Haczyk tkwi w słowie „niezbędne utrzymanie”. Jeśli przelewasz pieniądze na nowy, flagowy smartfon, konsolę do gier, egzotyczne wakacje, albo „na inwestycje” – urzędnik może zakwestionować alimentacyjny charakter tych wpłat. To są prezenty, czyli darowizny. Co gorsza, sami dostarczamy dowodów przeciwko sobie, wpisując w tytule BLIK-a: „na przyjemności”, „zaszalej” lub zostawiając pole puste.
Zasada jest prosta: jeśli przelewasz pieniądze na opłaty, wpisuj: „Na utrzymanie”, „Czynsz i wyżywienie”, „Opłaty za studia”. Jeśli jest to faktyczny prezent, wpisz „Darowizna” i pilnuj limitu. Puste tytuły w BLIK-u lub emotikony stawiają cię na straconej pozycji w razie kontroli.
Twoja tarcza ochronna: Jak złożyć SD-Z2 i uniknąć 20% sankcji
Nie chodzi o to, by przestać pomagać dzieciom, ale by robić to legalnie. Rozwiązanie jest proste, choć wymaga biurokratycznej czujności: złożenie formularza SD-Z2. To zgłoszenie jest darmowe i można je złożyć online za pośrednictwem e-Urzędu Skarbowego.
Co musisz zrobić krok po kroku:
- Bilans 5-letni: Wyszukaj w historii konta wszystkie przelewy do dziecka z ostatnich 5 lat. Zsumuj je.
- Przekroczenie limitu: Jeśli suma przekroczyła 36 120 zł, masz 6 miesięcy od daty ostatniego przelewu, który spowodował przekroczenie, na złożenie SD-Z2.
- Wymóg przelewu: Aby skorzystać ze zwolnienia, darowizna pieniężna musi być udokumentowana dowodem wpłaty na rachunek bankowy obdarowanego (dlatego gotówka „w kopercie” powyżej limitu jest podatkowym samobójstwem).
Jeśli zorientowałeś się, że limit pękł rok temu i minął termin 6 miesięcy, nie wszystko stracone. Wciąż możesz złożyć tzw. czynny żal wraz z zaległym zgłoszeniem SD-Z2. To przyznanie się do błędu, które zazwyczaj pozwala uniknąć kary, o ile to ty zgłosisz się pierwszy. Pamiętaj: Skarbówka nie szuka darczyńców, ale niezgłoszonych dochodów. Złożenie SD-Z2 legalizuje te środki, zabezpieczając finansową przyszłość twojego dziecka.

