Tuż przed pierwszą turą wyborów prezydenckich emocje sięgają zenitu. Ostatnia debata z udziałem kandydatów, transmitowana przez trzy największe stacje telewizyjne — TVN24, Polsat News i TVP — wywołała lawinę komentarzy. Jej przebieg zdominowało wystąpienie Krzysztofa Stanowskiego, który otwarcie skrytykował zarówno telewizję publiczną, jak i Rafała Trzaskowskiego, jednego z faworytów wyścigu o prezydenturę.
Spór wokół prowadzącej: sprzeciw sztabów i ostrze Stanowskiego
Debacie towarzyszyły kontrowersje jeszcze zanim się rozpoczęła. Osiem komitetów wyborczych zaprotestowało przeciwko obecności Doroty Wysockiej-Schnepf z TVP w gronie prowadzących. Pomimo sprzeciwu, dziennikarka pojawiła się w studio — co natychmiast wykorzystał Krzysztof Stanowski.
Już w swojej pierwszej wypowiedzi, Stanowski nazwał Wysocką-Schnepf „arcykapłanką propagandy” i odwołał się do szeroko komentowanej funkcji telewizji publicznej w debacie politycznej.
— Bardzo się cieszę, że wreszcie jestem w tej świątyni propagandy i widzę przed sobą arcykapłankę propagandy — powiedział Stanowski, odnosząc się do roli TVP. — Sądziłem, że się pani spali ze wstydu po tym, jak większość komitetów zaprotestowała przeciwko pani obecności, ale widocznie liczyłem na zbyt wiele.
W ocenie kandydata, publiczny nadawca wciąż reprezentuje tę samą narrację polityczną, co w poprzednich latach. — To nie jest czysta woda, to taki sam ściek jak wcześniej — skwitował Stanowski.
Stanowski o Trzaskowskim: „Nie ma kręgosłupa”
W trakcie debaty Stanowski nie oszczędził również Rafała Trzaskowskiego, który według ostatnich sondaży jest jednym z głównych pretendentów do II tury.
— Miałem wrażenie, że to człowiek, który wchodzi do dowolnej sali i ją przejmuje — powiedział o Trzaskowskim. — A najzwyczajniej w świecie taki nie jest — ocenił ostro dziennikarz i kandydat.
Stanowski podważył też wiarygodność deklaracji Trzaskowskiego w sprawie reparacji wojennych od Niemiec. — Powiedział mi pan, że zawsze był pan za reparacjami i zawsze pan to Niemcom powtarzał. Ale nie da się znaleźć apeli prezydenta Warszawy w tej sprawie — stwierdził.
Jego zdaniem taka postawa to efekt braku politycznej spójności i elastyczności pod publikę. — Nie można mieć każdego poglądu na każdy temat, zależnie od tego, kto pyta — powiedział Stanowski. — Człowiek po pięćdziesiątce powinien mieć już kręgosłup — dodał.
Reakcje i komentarze: „Największe medialne szambo”
Wystąpienie Stanowskiego wywołało błyskawiczne reakcje w mediach społecznościowych. Wśród komentatorów znalazł się m.in. Cezary Kucharski, były menedżer Roberta Lewandowskiego i były poseł, który określił całą sytuację mianem:
— Największego medialnego szamba.
Nie brakuje też głosów poparcia dla Stanowskiego. W mediach społecznościowych wiele osób pochwaliło jego odwagę w krytykowaniu mediów i klasy politycznej. Jednocześnie część komentatorów zarzuca mu populizm i brak konstruktywnego programu.
Kontekst polityczny i znaczenie debaty
Debata miała być ostatnim istotnym elementem kampanii przed głosowaniem zaplanowanym na niedzielę, 19 maja 2025 roku. Zorganizowanie jej wspólnie przez trzy konkurujące stacje telewizyjne było próbą zbudowania wspólnego formatu debaty prezydenckiej — jednak już sam skład prowadzących pokazał, że jedność mediów w Polsce pozostaje iluzją.
Dla Krzysztofa Stanowskiego była to pierwsza ogólnokrajowa debata wyborcza, w której wystąpił w roli kandydata. Jego strategia — mocna krytyka elit, bezkompromisowy język i dystans do pozostałych kandydatów — może przyciągnąć elektorat rozczarowany obecnym układem politycznym.
Nie sposób jednak przewidzieć, czy emocjonalne wystąpienia i medialne kontrowersje przełożą się na realne poparcie wyborcze, czy też pozostaną jedynie efektem viralowego szumu w mediach społecznościowych.