Mimo trzeciej doby intensywnych poszukiwań Tadeusza Dudy, podejrzewanego o dokonanie podwójnego zabójstwa, mężczyzna pozostaje nieuchwytny. Zdaniem Krzysztofa Rutkowskiego, 57-latek mógł już przekroczyć granicę i ukrywać się na Słowacji. Były detektyw ostro krytykuje brak Europejskiego Nakazu Aresztowania, co – jego zdaniem – może mieć poważne konsekwencje dla skuteczności pościgu.
Poszukiwany za brutalne morderstwo
Tadeusz Duda jest poszukiwany w związku z zabójstwem 26-letniej córki i 31-letniego zięcia, a także usiłowaniem zabójstwa teściowej. Do tragedii doszło w powiecie limanowskim w Małopolsce. Mężczyzna został zauważony, gdy po dokonaniu przestępstwa uciekał pieszo w stronę lasu. Od tego czasu służby prowadzą intensywną obławę, która jak dotąd nie przyniosła przełomu.
Rutkowski: Duda mógł uciec na Słowację
Krzysztof Rutkowski, właściciel biura detektywistycznego, w rozmowie z Polsat News zasugerował, że Duda mógł wykorzystać znajomość terenu i przekroczyć zieloną granicę ze Słowacją.
— Duda doskonale zna teren i mógł przejść przez granicę na Słowację. Może się tam czuć bezpieczny, bo nie obowiązuje wobec niego żaden międzynarodowy nakaz aresztowania — stwierdził Rutkowski.
Jego zdaniem, ograniczanie poszukiwań do powiatu limanowskiego i najbliższych okolic jest błędem:
— Wersja, że przebywa wyłącznie w polskich lasach, bunkrach czy górach jest zbyt optymistyczna — dodał.
Brak Europejskiego Nakazu Aresztowania
Szczególne kontrowersje wzbudza brak Europejskiego Nakazu Aresztowania (ENA) wobec podejrzanego. Rutkowski nie krył zdziwienia wobec bezczynności prokuratury:
— Dziwię się, że prokuratura nie wystąpiła do sądu o ENA. To czysto formalna czynność, która powinna zostać zrealizowana z automatu — ocenił.
W jego opinii, brak ENA umożliwia Dudzie swobodne poruszanie się po krajach strefy Schengen, jeśli tylko posiada dokumenty i środki finansowe:
— Może udać się na Węgry, a potem jeszcze dalej. Bez ENA nic nie stoi mu na przeszkodzie.
Ucieczka jak z filmu
Rutkowski nie szczędził także krytyki wobec działań służb. Zwrócił uwagę na niedociągnięcia techniczne podczas pierwszej konfrontacji policji z osobą przypominającą Dudę:
— Jeśli doszło do starcia zbrojnego, dlaczego nie użyto dronów z noktowizją i termowizją? — pytał retorycznie.
Porównał sytuację do znanej historii ucieczki Pablo Escobara, który próbował mylić służby, podpinając telefon pod zwierzęta:
— Duda jest zdeterminowany. Wie, co mu grozi, i zrobi wszystko, by nie dać się złapać. Działa metodycznie.
Presja rośnie. Rutkowski ostrzega przed eskalacją
Były detektyw wyraził również obawy, że przedłużające się poszukiwania mogą mieć negatywne skutki społeczne i polityczne:
— Czas działa na naszą niekorzyść. To nie tylko problem skuteczności służb, ale też finansowania całej operacji przez podatników.
W jego opinii sprawa nabiera coraz większego rozgłosu, co niekoniecznie przekłada się na efektywność działań.
— Zaczyna się robić z tego polityczna zabawa. Każdy zaczyna się wypowiadać, a konkretów brak — podsumował.
Trzecia doba bez przełomu
Władze podkreślają, że w poszukiwaniach bierze udział policja, wojsko oraz najnowszy sprzęt techniczny, w tym drony i psy tropiące. Mimo to od momentu ucieczki Dudy nie udało się go zlokalizować ani jednoznacznie potwierdzić jego obecności w konkretnym miejscu.
Ostatni kontakt wzrokowy z osobą przypominającą Tadeusza Dudę miał miejsce blisko trzy dni temu, co zwiększa prawdopodobieństwo, że podejrzany znajduje się już poza Polską.
Co dalej?
Jeśli Europejski Nakaz Aresztowania nie zostanie niezwłocznie wystawiony, poszukiwany może skutecznie unikać zatrzymania przez wiele tygodni, a nawet miesięcy. Sytuacja staje się coraz bardziej paląca, a opinia publiczna oczekuje skutecznych działań ze strony prokuratury i służb ścigania.
Do momentu publikacji tekstu Tadeusz Duda pozostaje nieuchwytny.