Informacja o ładowaniu samochodów elektrycznych za 1 zł od sesji wzbudziła entuzjazm wśród kierowców. Jednak po dokładnej analizie okazuje się, że to nie rewolucja w elektromobilności, lecz oferta jednej marki – Xpeng. Promocja ta dotyczy wyłącznie nowych modeli z rocznika 2024 i wiąże się z konkretnymi limitami.
Oferta za 1 zł – nie dla wszystkich
Na pierwszy rzut oka informacja brzmi rewolucyjnie: ładowanie samochodu elektrycznego za symboliczną złotówkę – bez względu na to, czy ładujemy baterię od 0 do 100%. Niestety, promocja nie dotyczy wszystkich pojazdów elektrycznych dostępnych na polskim rynku, ani nie jest częścią rządowego programu wsparcia.
To oferta komercyjna przygotowana przez markę Xpeng, producenta samochodów elektrycznych z Chin, który od niedawna działa również na rynku polskim. Promocja obowiązuje jedynie przy zakupie nowych pojazdów tej marki – wyprodukowanych w 2024 roku – i obejmuje wybrane modele.
Jakie modele obejmuje promocja?
Oferta różni się w zależności od wybranego modelu:
- Xpeng G6 i G9:
- Okres promocyjny: 24 miesiące
- Limit: do 20 000 km (według normy WLTP)
- Xpeng P7 (sedan):
- Okres promocyjny: 36 miesięcy
- Limit: do 30 000 km (WLTP)
W praktyce oznacza to, że nawet jeśli samochód będzie ładowany regularnie, to darmowa energia kończy się po osiągnięciu limitu przebiegu, a nie po wskazanym czasie. Oferta nie obejmuje starszych modeli ani tych kupionych z drugiej ręki.
Co oznacza „1 zł od sesji”?
„1 zł za sesję ładowania” oznacza, że niezależnie od tego, ile energii potrzebujemy w danym momencie, cały proces ładowania kosztuje symboliczną złotówkę. Może to być więc pełne ładowanie baterii od zera do 100%, co w warunkach komercyjnych oznaczałoby zwykle koszt kilkudziesięciu złotych, w zależności od mocy ładowarki.
Jednak istotne są dwa główne ograniczenia:
- Oferta obowiązuje tylko na wybranych stacjach ładowania współpracujących z Xpeng.
- Po przekroczeniu limitu przebiegu (20 tys. lub 30 tys. km), kierowca zaczyna płacić regularną stawkę.
Dla kogo to się opłaca?
Promocja jest korzystna przede wszystkim dla osób, które:
- Planują kupić nowy samochód elektryczny w 2024 roku,
- Rozważają krótkoterminową eksploatację – 2 do 3 lat,
- Pokonują umiarkowany roczny przebieg (ok. 10–15 tys. km),
- Chcą ograniczyć koszty ładowania w pierwszym okresie użytkowania.
Dla takich kierowców to realna oszczędność, która może przekroczyć kilka tysięcy złotych w ciągu dwóch–trzech lat eksploatacji pojazdu.
Czego nie mówią reklamy?
Mimo atrakcyjnej ceny za ładowanie, Xpeng nadal boryka się z problemami wieku dziecięcego w swoich konstrukcjach. Wśród zgłaszanych niedogodności użytkownicy wymieniają:
- Gubienie stacji radiowych podczas jazdy,
- Nielogiczne działanie systemu klimatyzacji,
- System bezkluczykowy, który wymaga… użycia pilota do zamykania i otwierania drzwi.
To wszystko sprawia, że mimo niskich kosztów eksploatacji, potencjalni nabywcy muszą liczyć się z kompromisami, szczególnie w zakresie komfortu i ergonomii.
Promocja jako zachęta do wejścia na rynek
Xpeng, podobnie jak wielu nowych graczy na rynku elektromobilności, próbuje przyciągnąć klientów atrakcyjnymi warunkami finansowymi. Promocja ładowania za 1 zł ma spełniać funkcję zachęty testowej – dać użytkownikom możliwość sprawdzenia marki w praktyce, bez konieczności martwienia się o codzienne koszty energii.
To zabieg marketingowy, który – jak wynika z danych z innych rynków – potrafi znacząco zwiększyć zainteresowanie produktami, nawet wśród sceptyków.
Wnioski i perspektywy
Pomysł Xpeng na „ładowanie za 1 zł” może na pierwszy rzut oka przypominać dofinansowanie rządowe, ale jest to typowa promocja handlowa z ograniczonym zakresem działania. Nie obejmuje wszystkich kierowców, ani wszystkich samochodów elektrycznych, lecz tylko wybrane modele jednej konkretnej marki.
Mimo to warto śledzić podobne inicjatywy – zwłaszcza że rosnąca konkurencja wśród producentów może wymusić podobne kroki także u innych graczy. Dla konsumentów oznacza to więcej opcji i potencjalnie niższe koszty związane z elektromobilnością w Polsce.