30 kwietnia 2025 roku media obiegła wiadomość o śmierci Tomasza Jakubiaka — znanego kucharza, osobowości telewizyjnej i autora programów kulinarnych. Miał 41 lat. Od dłuższego czasu walczył z rzadką odmianą nowotworu. Jego śmierć została potwierdzona na oficjalnym profilu w mediach społecznościowych:
„Z ogromnym bólem informujemy, że odszedł Tomek Jakubiak – ukochany tata, mąż, kucharz i człowiek, którego serce biło dla innych — w domu, przy stole, w codzienności. Jego odejście zostawiło pustkę, której nie da się opisać słowami.”
W jednym z archiwalnych wywiadów Tomasz Jakubiak mówił wprost o trudnej relacji ze swoim ojcem, która miała znaczący wpływ na jego dorosłe życie. Choć zrozumiał, że jego ojciec zmagał się z chorobą alkoholową, na naprawę więzi było już za późno.
– Gdy w końcu zrozumiałem, że on jest po prostu chorym człowiekiem, pojechałem do niego z Bąblem. Niestety, nie zdążyłem. Odszedł pięć minut przed naszym przyjazdem – wyznał w rozmowie z mediami.
Dorastanie w cieniu ulicy i konfliktów
Jakubiak nigdy nie ukrywał, że jego młodość była pełna trudnych doświadczeń. W rozmowie z „Vivą!” w 2023 roku opisał swoje dorastanie jako czas ucieczek z domu, kontaktów z używkami i agresją.
– Nie stroniłem od używek i romansów. Chodziłem z chłopakami na ustawki. Żyłem na podwórku od 16. roku życia – wspominał.
Sam przyznał, że był rozdarty między dwojgiem rodziców, którzy wychowywali go zupełnie inaczej. Matka starała się go chronić i trzymać z dala od niebezpieczeństw, podczas gdy ojciec próbował przygotować go do życia w bardziej surowy sposób.
– Byłem przez mamę chowany pod kloszem, a przez tatę uczony życia. Szkoda, że nie zdążyłem sobie z nim pewnych spraw wyjaśnić – mówił z żalem.
Ojciec alkoholik i trudne przebaczenie
Jednym z najboleśniejszych wątków życia Jakubiaka była walka z uzależnieniem jego ojca. Publicznie przyznał, że przez wiele lat nie potrafił zrozumieć, dlaczego ojciec niszczy siebie i rodzinę.
– Tata był alkoholikiem, a ja nie rozumiałem, że to nie jest jego wybór, tylko choroba. Nie mogłem mu wybaczyć, że ciągnie na dno nie tylko siebie, ale też bliskich – moją mamę, siostrę – opowiadał.
Dopiero po latach, już jako dorosły mężczyzna i ojciec, Tomasz zyskał inną perspektywę. Uświadomił sobie, że ojciec nie był zły, tylko chory, a jego destrukcyjne zachowania miały źródło w niezdiagnozowanej i nieleczonej chorobie.
Własna walka z uzależnieniem
Życie Jakubiaka zatoczyło częściowo krąg. On sam również wpadł w sidła uzależnień, jednak – jak wielokrotnie podkreślał – nie chciał powtórzyć błędów swojego ojca.
– Kiedy sam zachorowałem… powiedziałem sobie: „Basta!” – mówił. – Gdy z Anastazją zawieźliśmy tatę do szpitala, po trzech minutach od naszego odjazdu uciekł tylnymi drzwiami. Nie chciałem popełnić tego samego błędu, co on.
To właśnie świadomość cyklu destrukcji, który widział w swojej rodzinie, skłoniła go do walki o własne zdrowie i życie. Otwarcie mówił o tym, że nie chciał, by jego dziecko dorastało w cieniu tych samych błędów i cierpień.
Otwartość, która inspirowała innych
Tomasz Jakubiak zyskał ogromny szacunek nie tylko jako kucharz, ale też jako człowiek, który nie bał się mówić o swoich słabościach. Publicznie poruszał trudne tematy, takie jak uzależnienia, przemoc, brak akceptacji czy samotność.
Jego historia to opowieść o próbie wyrwania się z traum, które dziedziczył z domu rodzinnego. To także świadectwo odwagi, by o tym mówić i żyć inaczej – mimo przeciwności losu.
Dziedzictwo, które pozostawił
Choć Tomasz Jakubiak odszedł zbyt wcześnie, zostawił po sobie coś więcej niż tylko kulinarne programy i przepisy. Zostawił świadectwo siły, która płynie z próby zmierzenia się z trudną przeszłością. Pokazał, że nie trzeba być idealnym, by inspirować. Wystarczy być prawdziwym.
Jego słowa o ojcu, o własnych błędach i potrzebie wybaczenia, zyskały dziś szczególne znaczenie. Być może dla wielu będą impulsem, by samemu naprawić to, co jeszcze można naprawić.