W ostatnich tygodniach, Grecja doświadczała serii trzęsień ziemi, które wstrząsają fundamentami wysp Santorini i Amorgos. Setki wstrząsów sejsmicznych, w tym wiele o magnitudzie przekraczającej 4, wywołują złowieszcze drżenie ziemi, budząc demony przeszłości i wywołując gęsią skórkę u mieszkańców.
Ambasada RP w Grecji bije na alarm, wzywając do wzmożonej czujności w obliczu nieustającej aktywności sejsmicznej. Choć sejsmolodzy uspokajają, że wstrząsy mają charakter wyłącznie tektoniczny i nie są zwiastunem przebudzenia się śpiącego olbrzyma – wulkanu na Santorini – eksperci z zapartym tchem śledzą każde drgnięcie ziemi.
W atmosferze narastającego napięcia, służby ratunkowe przyjmują pozycje bojowe, wzmacniając swoją obecność w zagrożonym regionie. Władze, jakby przeczuwając nadciągającą burzę, wydają kolejne zalecenia: unikać tłumów w zamkniętych przestrzeniach, trzymać się z dala od portów Amudi i Starego Portu Fira, być w ciągłej gotowości z naładowanym telefonem i zaparem wody.
Na Santorini, gdzie życie toczy się w cieniu historycznej katastrofy sprzed tysięcy lat, sytuacja nabiera dramatycznego wymiaru. Wyspa, goszcząca rocznie ponad 5 milionów turystów, zamienia się w teatr nerwowego oczekiwania. Szkoły zostają zamknięte, baseny opróżnione, a namioty ratunkowe wyrastają jak grzyby po deszczu.
Dr Athanasios Ganas z Instytutu Geodynamiki w Atenach kreśli mrożące krew w żyłach scenariusze: możliwe silniejsze wstrząsy o magnitudzie 6, widmo tsunami, a nawet potencjalna erupcja wulkanu. „Przygotowujemy się na najgorsze” – jego słowa brzmią jak złowieszcze proroctwo.
Cień historycznej tragedii z 1956 roku, gdy potężne trzęsienie ziemi o sile ponad 7 w skali Richtera wywołało największe tsunami w regionie Morza Śródziemnego od 200 lat, kładzie się cieniem na obecnej sytuacji. Wtedy zginęły 54 osoby, a tysiące budynków legło w gruzach.
Jeszcze dalej w przeszłość sięga pamięć o kataklizmie, który ok. 1600 roku p.n.e. zmienił oblicze Santorini. Gigantyczna erupcja minojska, jedna z najpotężniejszych w dziejach ludzkości, pochłonęła znaczną część wyspy.
Teraz, gdy promy odpływające do Aten pękają w szwach od uciekających turystów, a niektórzy mieszkańcy wolą spędzać noce w samochodach niż w swoich domach, eksperci próbują zachować spokój. Efthymios Lekkas z OASP przekonuje, że obecna aktywność sejsmiczna, choć może potrwać tygodniami, nie powinna przekroczyć magnitudy 5.
Czy jego słowa przyniosą ukojenie tym, którzy pamiętają historyczne tragedie? Czy rajskie wyspy zdołają uniknąć powtórki z historii? Czas pokaże, ale jedno jest pewne – region pozostaje w stanie najwyższej gotowości.