W poniedziałkowy poranek mieszkańców Dolnego Śląska zbudził silny wstrząs, który wielu wzięło za trzęsienie ziemi. Jak się okazało, za zdarzeniem stały działania KGHM Polska Miedź.

Silny wstrząs odczuwalny w Lubinie i Legnicy

20 maja krótko przed godziną 6:00 rano na Dolnym Śląsku odnotowano wstrząs o magnitudzie 4,1, który był wyraźnie odczuwalny w miastach takich jak Lubin i Legnica. Początkowo zdarzenie zostało sklasyfikowane jako naturalna aktywność sejsmiczna, co wzbudziło niepokój wśród lokalnych mieszkańców.

Europejsko-Śródziemnomorskie Centrum Sejsmologiczne (EMSC) podało, że hipocentrum wstrząsu znajdowało się na głębokości zaledwie 1 km, co tłumaczy jego intensywne odczuwanie przez mieszkańców.

Relacje mieszkańców: „Aż mnie obudziło”

W serwisie EMSC pojawiły się liczne wpisy lokalnych mieszkańców, którzy opisują swoje doświadczenia:

  • Lubin, Kościuszki — aż mnie obudziło
  • Przylesie — mocno bujało
  • Dość mocno zabujało pierwsze piętro

Podobne doniesienia pojawiały się także w mediach społecznościowych oraz lokalnych forach. Mieszkańcy nie kryli zaskoczenia i zaniepokojenia brakiem ostrzeżenia przed takim zdarzeniem.

Różnice w raportach EMSC i USGS

Niejasności w pierwszych godzinach po zdarzeniu pogłębiały się także ze względu na rozbieżności w danych sejsmologicznych.

Amerykańska Narodowa Służba Geologiczna (USGS) wskazała, że wstrząs miał miejsce kilka kilometrów na południowy wschód od Rudnej, a jego hipocentrum znajdowało się na głębokości około 9,3 km.

Wersja EMSC z kolei lokalizowała wstrząs znacznie bliżej powierzchni — na głębokości 1 km. Tego typu różnice mogą wynikać z zastosowania różnych modeli analitycznych oraz czasowego braku jednoznacznych danych lokalnych.

Wyjaśnienie KGHM: To była „siódemka górnicza”

Kilka godzin po wstrząsie głos zabrał Artur Newecki, rzecznik KGHM Polska Miedź S.A., który przekazał w rozmowie z TVN Meteo, że wstrząs nie był efektem naturalnej aktywności sejsmicznej, lecz zaplanowanych robót strzałowych w zakładach górniczych spółki.

Dziś o godzinie 5:46 rano w Zakładach Górniczych Lubin na oddziale G-7 rejon GG-1 miał miejsce wstrząs o energii 1,4 E7J (tzw. siódemka górnicza)” — poinformował Newecki.

Takie wstrząsy są konsekwencją użycia materiałów wybuchowych do kruszenia skał. W przemyśle wydobywczym klasyfikacja „E7J” oznacza energię porównywalną z mniejszymi trzęsieniami ziemi i może być silnie odczuwalna w najbliższej okolicy, zwłaszcza jeśli występuje płytko pod ziemią.

Górnicze tąpnięcia a systemy ostrzegania

Wstrząsy pochodzenia górniczego, choć często mylone z trzęsieniami ziemi, różnią się mechanizmem powstawania. Tego typu zjawiska są skutkiem nagłej zmiany ciśnień w górotworze lub kontrolowanych wybuchów mających na celu prowadzenie prac wydobywczych.

Na Dolnym Śląsku, szczególnie w rejonach górniczych KGHM, wstrząsy indukowane działalnością człowieka nie są rzadkością, jednak ich siła i czasem nieprzewidywalna intensywność powodują, że lokalna społeczność oczekuje lepszych systemów ostrzegania.

Obecnie nie istnieje obowiązek informowania mieszkańców o planowanych robotach strzałowych, jeśli nie wiążą się one z przekroczeniem określonych progów zagrożenia. To może prowadzić do sytuacji, w których społeczność doświadcza silnych drgań bez wcześniejszego ostrzeżenia, co budzi niepokój i obniża zaufanie do instytucji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo.

Wnioski i pytania na przyszłość

Choć wstrząs nie był związany z aktywnością sejsmiczną, a z rutynowymi działaniami przemysłu wydobywczego, skala odczuwania i chaos informacyjny pokazały, jak ważna jest transparentna komunikacja i dostęp do rzetelnych danych w czasie rzeczywistym.

W obliczu rosnącej liczby tąpnięć w rejonach górniczych i urbanizacji terenów sąsiadujących z zakładami wydobywczymi, pojawiły się pytania o konieczność aktualizacji procedur ostrzegania mieszkańców.

Warto również zauważyć, że Dolny Śląsk, choć nie należy do sejsmicznie aktywnych obszarów Europy, regularnie doświadcza wstrząsów indukowanych przez działalność górniczą. Tego typu wydarzenia przypominają o potrzebie systemowego podejścia do monitorowania, komunikacji kryzysowej i edukacji mieszkańców.

Share.
Napisz komentarz

Exit mobile version