Nowy system ETS-2, który Unia Europejska planuje wprowadzić w 2027 roku, spowoduje wzrost kosztów życia praktycznie w każdym gospodarstwie domowym. Obejmie on nie tylko przemysł, ale również transport drogowy i ogrzewanie budynków mieszkalnych, co oznacza, że wyższe rachunki za prąd, gaz, benzynę i węgiel odczuje każdy mieszkaniec Polski.
Czym jest ETS-2 i dlaczego budzi tyle emocji?
ETS-2 to druga odsłona unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji CO₂ (ang. Emissions Trading System). W ramach tego mechanizmu przedsiębiorstwa muszą płacić za możliwość emisji dwutlenku węgla, co ma motywować do ograniczania zanieczyszczeń i przechodzenia na źródła odnawialne.
Dotychczas ETS obejmował głównie duży przemysł i energetykę. Nowy system, określany jako ETS-2, rozszerzy ten obowiązek na transport drogowy oraz ogrzewanie budynków mieszkalnych. W praktyce oznacza to, że każdy, kto korzysta z samochodu, pieca na gaz, olej opałowy czy węgiel, zapłaci nową opłatę klimatyczną.
Podatek ETS-2 ma wejść w życie 1 stycznia 2027 roku, choć pojawiają się sugestie, że wprowadzenie może zostać przesunięte na 2028 rok, jeśli wzrost cen energii okaże się zbyt dotkliwy.
Drastyczne podwyżki rachunków za ogrzewanie
Z danych przywoływanych przez ekspertów wynika, że zmiany najbardziej odczują gospodarstwa domowe ogrzewające się węglem lub gazem, a także osoby mieszkające w starych, słabo ocieplonych domach.
Według szacunków:
- koszty ogrzewania gazem mogą wzrosnąć o nawet 6,3 tys. zł w ciągu trzech lat,
- ogrzewanie węglem – o 10 tys. zł w tym samym okresie,
- do 2035 roku wzrost kosztów ogrzewania gazem może sięgnąć 24 tys. zł,
- a w przypadku węgla – aż 39 tys. zł w typowym domu jednorodzinnym.
Oznacza to, że średnia rodzina w Polsce może płacić miesięcznie nawet o 1000–1500 zł więcej za energię i paliwo niż obecnie.
Benzyna i diesel również zdrożeją
Podwyżki dotkną także kierowców. Zgodnie z analizami, cena benzyny może wzrosnąć o od 54 groszy do nawet 1,40 zł na litrze, a diesla – nawet o 1,71 zł na litrze.
Taka zmiana będzie miała efekt domina: wzrost kosztów transportu wpłynie na ceny żywności, towarów i usług, powodując ogólny wzrost inflacji.
Unia tłumaczy: to krok w stronę neutralności klimatycznej
Unia Europejska podkreśla, że wprowadzenie ETS-2 jest konieczne, by osiągnąć cel redukcji emisji CO₂ o 55% do 2030 roku w ramach pakietu „Fit for 55”. Mechanizm ma premiować ekologiczne rozwiązania i przyspieszyć proces odchodzenia od paliw kopalnych.
Zgodnie z założeniami, część wpływów z nowego podatku ma trafić do Społecznego Funduszu Klimatycznego, który będzie wspierał osoby najbardziej dotknięte wzrostem kosztów.
Czy Polacy mogą liczyć na wsparcie?
Rząd zapowiada, że Polska otrzyma środki z unijnych funduszy, które mają łagodzić skutki finansowe ETS-2. Wsparcie ma być kierowane przede wszystkim do osób o niskich dochodach oraz właścicieli starszych domów, którzy nie są w stanie samodzielnie przeprowadzić termomodernizacji.
Pomoc ma być udzielana poprzez programy takie jak:
- „Czyste Powietrze” – dopłaty do wymiany pieców i ocieplania budynków,
- Społeczny Fundusz Klimatyczny – bezpośrednie transfery dla gospodarstw domowych o niskich dochodach,
- oraz dopłaty do inwestycji w odnawialne źródła energii, takie jak fotowoltaika i pompy ciepła.
Wątpliwości i obawy społeczne
Eksperci ostrzegają jednak, że pomoc może nie wystarczyć, a biurokratyczne procedury utrudnią szybkie pozyskanie wsparcia.
— Największym problemem może być luka czasowa między wzrostem cen a momentem uruchomienia dopłat. W praktyce wiele rodzin odczuje podwyżki wcześniej, zanim jakiekolwiek fundusze do nich trafią — wskazują ekonomiści cytowani w raportach branżowych.
Dodatkowo pojawiają się obawy, że po kilku latach działania fundusze osłonowe się wyczerpią, a koszty ETS-2 pozostaną z podatnikami na stałe.
Kto zapłaci najwięcej?
Najbardziej narażone na skutki nowego systemu będą:
- mieszkańcy wsi i małych miejscowości, gdzie dominuje ogrzewanie węglowe,
- rodziny z niskimi dochodami,
- kierowcy korzystający z samochodów z silnikiem spalinowym,
- oraz właściciele starych, nieocieplonych budynków.
W dużych miastach skutki mogą być łagodniejsze dzięki rozbudowanym sieciom ciepłowniczym i rosnącej popularności odnawialnych źródeł energii.
Czy jest alternatywa dla ETS-2?
Krytycy systemu podkreślają, że ETS-2 w obecnej formie może uderzyć w gospodarstwa domowe, zamiast skutecznie przyspieszyć transformację energetyczną. Ich zdaniem konieczne są inwestycje w efektywność energetyczną, a nie tylko nakładanie nowych opłat.
Z kolei zwolennicy ETS-2 twierdzą, że bez ekonomicznej motywacji nie uda się przyspieszyć odchodzenia od paliw kopalnych. W ich opinii system w długim okresie pomoże zmniejszyć zależność od surowców i ustabilizować ceny energii.
Kiedy odczujemy skutki zmian?
Choć ETS-2 zacznie obowiązywać dopiero w 2027 roku, jego skutki mogą być widoczne znacznie wcześniej. Rynek energii reaguje z wyprzedzeniem — już dziś przedsiębiorstwa i dystrybutorzy planują podwyżki, by przygotować się na nowe regulacje.
Ostateczna wysokość opłat będzie zależała od cen uprawnień do emisji CO₂ oraz od tego, czy Unia zdecyduje się na okres przejściowy.