350 tys. zł grzywny – taką karę zasądził sąd w pierwszej instancji przeciwko Sylwestrowi Wardędze w procesie o pomówienie Marcina Dubiela. Wyrok nie jest prawomocny, a sam influencer twierdzi, że w uzasadnieniu doszło do rażącej pomyłki sędziego, która miała kluczowe znaczenie dla wymiaru kary. Sprawa, która rozpoczęła się po ujawnieniu afery Pandora Gate, dziś wchodzi w nowy etap: sądowy spór o błędne wyliczenia.

Pandora Gate i początki konfliktu

Jesienią 2023 roku internetową opinią publiczną wstrząsnęła tzw. afera Pandora Gate, zapoczątkowana przez Sylwestra Wardęgę i Konopskiego. W serii filmów ujawniali oni przypadki niewłaściwych kontaktów niektórych influencerów z nieletnimi fankami. Najcięższe zarzuty padły pod adresem youtubera znanego jako Stuu.

W jednym z materiałów Wardęga zasugerował, że bliski współpracownik Stuu, czyli Marcin Dubiel, mógł mieć wiedzę o podejrzanych działaniach, lecz nie podjął żadnych działań. Dubiel zdecydowanie zaprzeczył, twierdząc, że nagrania zmanipulowano i uderzono w jego dobre imię bez podstaw.

Pozew o pomówienie i decyzja sądu

W odpowiedzi na te zarzuty Marcin Dubiel wytoczył proces cywilny o pomówienie. Jak sam zaznaczał, jego głównym celem było oczyszczenie się z fałszywych insynuacji, a nie osiąganie korzyści finansowych. Wardęga z kolei nie przyznawał się do winy, publicznie podkreślając, że jego materiały były oparte na analizie publicznych faktów i nie zawierały pomówień.

16 kwietnia 2025 roku zapadł wyrok w pierwszej instancji. Sąd orzekł, że Wardęga naruszył dobra osobiste Marcina Dubiela, i zasądził karę finansową w wysokości 350 tys. złotych. To jedna z najwyższych grzywien zasądzonych w Polsce wobec influencera w sprawie cywilnej o pomówienie.

Wardęga: „Sędzia się pomylił w uzasadnieniu”

Sprawa nabrała nowego wymiaru, gdy Wardęga – znany również jako „Druid” – podczas transmisji na żywo skomentował uzasadnienie wyroku, które właśnie zostało mu doręczone. Według niego sędzia popełnił poważny błąd merytoryczny.

– Sędzia powiedział w ustnym uzasadnieniu, że skoro zarobiłem tyle i tyle, to kara musi być dotkliwa. Ale pomylił się w kwotach moich zarobków. W pisemnym uzasadnieniu już podał prawdziwe liczby, ale kary nie zmniejszył adekwatnie, mimo że błąd wynosił kilkadziesiąt procent – mówił Wardęga.

Influencer zwrócił uwagę, że sąd opracował karę finansową na podstawie błędnych danych o jego wynagrodzeniu za udział w walce (najprawdopodobniej freak-fight). W efekcie – jego zdaniem – kara jest nieproporcjonalnie wysoka w stosunku do realnych dochodów.

Apelacja w przygotowaniu. „Nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa”

Wardęga już zapowiedział, że złoży apelację i będzie walczył o zmianę wyroku. Choć nie przedstawił jeszcze szczegółów dotyczących podstaw formalnych apelacji, jasno zasugerował, że jednym z jej kluczowych punktów będzie nierówność między uzasadnieniem pisemnym a ustnym, a także nieadekwatność kary do jego sytuacji majątkowej.

– Kara została taka sama, rekordowa. Co innego mi pozostało? – ironizował na streamie, odnosząc się do braku korekty grzywny mimo, jak twierdzi, wykazanego błędu.

Wardęga również zasugerował, że przy wysokim nagłośnieniu medialnym sprawy mogły zadziałać względy pozaprawne, choć nie użył wprost takich słów. Wspomniał, że proces ten może mieć precedensowy charakter dla wolności wypowiedzi w przestrzeni cyfrowej, zwłaszcza gdy mowa o materiałach dziennikarsko-śledczych publikowanych przez niezależnych twórców.

Znaczenie wyroku dla branży influencerów

Sprawa Dubiela kontra Wardęgi może okazać się kamieniem milowym w uregulowaniu odpowiedzialności influencerów za publikowane treści. W kontekście rozwoju zjawisk takich jak afery obyczajowe w sieci, komentarze publicystyczne czy dziennikarstwo obywatelskie, wyrok może wpływać na sposób, w jaki twórcy publikują materiały ujawniające nadużycia.

350 tys. zł grzywny może też zadziałać efektem mrożącym, zniechęcając do podejmowania tematów społecznie niewygodnych – zwłaszcza jeśli sąd nie uwzględnia proporcji między zarobkami a karą.

Z drugiej strony, sprawa pokazuje, że granica pomiędzy komentowaniem a pomówieniem w internecie staje się coraz bardziej precyzyjnie definiowana przez sądy. I choć wyrok nie jest prawomocny, wpływa już na debatę o granicach wolności słowa i odpowiedzialności w sieci.

Co dalej?

Na ten moment Wardęga przygotowuje się do złożenia apelacji. Jeśli sąd drugiej instancji przyzna mu rację i uzna, że doszło do błędu merytorycznego, może to doprowadzić do obniżenia grzywny lub nawet zmiany wyroku. Do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia sprawa pozostaje otwartym precedensem, bacznie obserwowanym zarówno przez środowisko influencerów, jak i prawników specjalizujących się w prawie cywilnym i ochronie dóbr osobistych.

Share.
Napisz komentarz

Exit mobile version