W czwartek, 23 października około godziny 21:00, na terenie Inowrocławia w województwie kujawsko-pomorskim doszło do niebezpiecznego incydentu. Bezzałogowy dron szkoleniowy należący do Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 2, działających w ramach Polskiej Grupy Zbrojeniowej (PGZ), spadł na teren cywilny, uszkadzając dwa samochody i budynek.

Dron spadł w rejonie aeroklubu

Jak podają służby, do zdarzenia doszło w okolicach ulicy Rzemieślniczej, niedaleko lotniska Aeroklubu Kujawskiego. Według wstępnych informacji, nikt nie ucierpiał, choć uszkodzenia materialne są znaczne. Z relacji świadków wynika, że urządzenie spadło z dużej wysokości, a huk uderzenia słychać było w promieniu kilku ulic.

Na miejsce natychmiast skierowano patrole policjistraż pożarną oraz przedstawicieli Żandarmerii Wojskowej, która przejęła prowadzenie sprawy. Służby zabezpieczyły teren i odgrodziły miejsce incydentu od cywilów.

Rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy poinformowała, że działania funkcjonariuszy miały na celu jedynie zabezpieczenie miejsca zdarzenia, a całość dokumentacji została przekazana organom wojskowym.

Poseł Kownacki: „To drugi taki incydent. Sprawa była bagatelizowana”

Na temat zdarzenia publicznie wypowiedział się poseł PiS Bartosz Kownacki, były wiceminister obrony narodowej, który nagłośnił sprawę w mediach społecznościowych. Na swoim profilu na platformie X (dawniej Twitter) napisał:

„PILNE! Bezzałogowiec Polskiej Grupy Zbrojeniowej spadł w Inowrocławiu i uszkodził samochody! To drugi incydent naruszenia poza strefą lotów. Moja interwencja w WZL i uwagi na liczne katastrofy zostały bagatelizowane przez WZL, a także przez wojewodę!”

Kownacki zasugerował również, że policja próbowała ograniczyć dostęp do miejsca zdarzenia i utrudniała dokumentowanie incydentu mediom oraz mieszkańcom.

Policja odpowiada: „Informacje posła są nieprawdziwe”

Do zarzutów polityka niemal natychmiast odniosła się Komenda Wojewódzka Policji w Bydgoszczy, publikując oficjalny komunikat w sieci. Policja stanowczo zaprzeczyła, jakoby utrudniała dostęp dziennikarzom czy próbowała zatuszować sprawę.

W oświadczeniu podkreślono, że działania służb były prowadzone zgodnie z procedurami, a cała odpowiedzialność za dalsze czynności spoczywa na Żandarmerii Wojskowej.

„Policjanci zabezpieczyli miejsce zdarzenia do czasu przybycia odpowiednich służb wojskowych. Nie jest prawdą, że ograniczano dostęp mediów. Sprawa została przekazana zgodnie z właściwością Żandarmerii Wojskowej” – czytamy w komunikacie KWP.

Żandarmeria Wojskowa prowadzi śledztwo

Obecnie dochodzenie w sprawie prowadzi Żandarmeria Wojskowa, która ma ustalić przyczyny i okoliczności upadku drona. Wstępne ustalenia wskazują, że mógł dojść do błędu systemowego lub awarii sterowania, ale żadna z hipotez nie została jeszcze oficjalnie potwierdzona.

Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 2, należące do Polskiej Grupy Zbrojeniowej, specjalizują się m.in. w remontach i modernizacji statków powietrznych oraz testowaniu bezzałogowych systemów powietrznych (BSP). Dron, który spadł w Inowrocławiu, miał być używany w celach szkoleniowych i testowych.

Nieoficjalnie: dron był częścią programu rozpoznania krótkiego zasięgu

Jak podaje TVP3 Bydgoszcz, urządzenie miało być nowoczesnym systemem rozpoznania krótkiego zasięgu, podobnym do tych, które wykorzystywane są przez Siły Zbrojne RP do obserwacji i analizy terenu w warunkach bojowych. Dron mógł służyć do testów elementów systemów komunikacji i sterowania, choć oficjalnego potwierdzenia tych informacji na razie brak.

Jeśli doniesienia te się potwierdzą, byłby to kolejny przypadek, w którym testowy sprzęt wojskowy opuszcza wyznaczoną strefę operacyjną i spada na obszar cywilny. W przeszłości podobne incydenty odnotowano m.in. w rejonach poligonów wojskowych, lecz rzadko w tak bliskim sąsiedztwie zabudowań.

Znaczenie incydentu dla bezpieczeństwa i wizerunku PGZ

Choć zdarzenie nie doprowadziło do ofiar, może mieć poważne konsekwencje wizerunkowe dla Polskiej Grupy Zbrojeniowej i podległych jej zakładów. WZL nr 2 należą do kluczowych podmiotów w strukturze PGZ i odgrywają ważną rolę w modernizacji polskiego lotnictwa.

Ewentualne błędy w zakresie bezpieczeństwa testów lub zarządzania lotami bezzałogowców mogą wpłynąć na wiarygodność firmy w oczach MON i opinii publicznej. Z kolei z perspektywy mieszkańców Inowrocławia pojawia się pytanie o procedury bezpieczeństwa w pobliżu stref lotów i sposób informowania lokalnych służb o ewentualnych testach sprzętu wojskowego.

Co dalej?

Śledztwo Żandarmerii Wojskowej ma ustalić, czy doszło do naruszenia przepisów bezpieczeństwa lotów, błędu operatora, czy też do awarii technicznej samego urządzenia. Wyniki dochodzenia mają zostać przekazane prokuraturze wojskowej, która zdecyduje o ewentualnym postępowaniu.

Na razie nie wiadomo, czy PGZ lub WZL nr 2 wystosują oficjalne oświadczenie w tej sprawie. Wstępne komunikaty spółki koncentrują się na współpracy z organami śledczymi i zapewnieniu, że podobne incydenty nie powtórzą się w przyszłości.

Share.
Napisz komentarz

Exit mobile version