Dariusz B. z Bełżyc ponownie zasłynął wśród policjantów z Lubelszczyzny. Tym razem mężczyzna ukradł ciągnik rolniczy spod Nałęczowa, przejechał nim blisko 30 km do swojego domu, po drodze odpinając rozsiewacz, a na koniec zatrąbił… na lokalny komisariat. Reakcja funkcjonariuszy była błyskawiczna.
Kradzież w biały dzień i prowokacyjny przejazd
Do zdarzenia doszło w poniedziałek 27 maja 2025 roku w Sadurkach (powiat puławski). Około południa z podwórka jednego z gospodarstw zniknął ciągnik rolniczy marki Renault z podczepionym rozsiewaczem. Choć pojazd nie należał do najnowszych, był zadbany i w pełni sprawny. Właściciele ocenili jego wartość na około 40 tys. zł.
Policjanci z Nałęczowa, po otrzymaniu zgłoszenia, niezwłocznie wszczęli procedurę poszukiwawczą, informując ościenne jednostki o kradzieży. Dzięki sprawnej komunikacji między komisariatami, szybko udało się ustalić, w jakim kierunku udał się złodziej. Jak się okazało, Dariusz B. (38 l.) z Bełżyc od razu ruszył skradzionym pojazdem w stronę swojego miejsca zamieszkania, oddalonego o około 30 kilometrów.
W połowie drogi, w miejscowości Wojciechów, odpiął niepotrzebny mu rozsiewacz, kontynuując podróż samym ciągnikiem. Gdy dotarł do Bełżyc, zdecydował się na bezprecedensowy gest – przejeżdżając przed miejscowym komisariatem policji, zatrąbił prowokacyjnie w kierunku funkcjonariuszy.
– Nie przewidział, że bełżyccy policjanci zareagują błyskawicznie i w konsekwencji traktorzysta został zatrzymany kilkaset metrów dalej przez kryminalnych – poinformowała kom. Ewa Rejn-Kozak z Komendy Powiatowej Policji w Puławach.
Nietrzeźwy, bez prawa jazdy i bez planu
Po zatrzymaniu szybko wyszło na jaw, że Dariusz B. prowadził pojazd bez wymaganych uprawnień. Co więcej, był po spożyciu alkoholu – badanie wykazało blisko pół promila alkoholu w organizmie. Mężczyzna nie potrafił racjonalnie wytłumaczyć swoich działań. – Chciał po prostu postawić ciągnik na podwórku, żeby sobie stał – relacjonują funkcjonariusze.
To nie pierwszy raz, gdy Dariusz B. dokonał podobnego czynu. Na początku 2025 roku ukradł ciągnik z sadzarką leśną w Gołębiu (między Puławami a Dęblinem) i pokonał nim ponad 70 km, docierając również do Bełżyc. Wówczas jechał przez centrum Puław, wzbudzając nie małe zainteresowanie. Policja odnotowała, że trasa jego podróży przebiegała przez kilka powiatów, co świadczyło o wysokim stopniu zuchwałości i nonszalancji.
Kradł nie tylko ciągniki, ale i luksusowe samochody
Z policyjnych ustaleń wynika, że Dariusz B. nie ograniczał się jedynie do maszyn rolniczych. Ma na koncie także kradzież luksusowego Lexusa o wartości około 130 tys. zł, którego zabrał z jednej z miejscowości pod Lublinem. Co więcej, próbował płacić skradzioną kartą, którą znalazł w pojeździe. W tamtej sprawie zatrzymano go w okolicach Stoczka Łukowskiego.
Trzy zarzuty i możliwa kara do 5 lat więzienia
W związku z najnowszym incydentem, prokuratura postawiła Dariuszowi B. trzy zarzuty:
- Kradzieży ciągnika rolniczego,
- Prowadzenia pojazdu mechanicznego bez uprawnień,
- Prowadzenia pojazdu w stanie po użyciu alkoholu.
Za popełnione przestępstwa grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności. Obecnie mężczyzna przebywa na wolności, jednak prokuratura nie wyklucza wniosku o zastosowanie środków zapobiegawczych.
Kontekst prawny i możliwe konsekwencje
Kradzież pojazdu mechanicznego, zgodnie z polskim kodeksem karnym (art. 278 § 1), podlega karze do 5 lat pozbawienia wolności. Dodatkowe okoliczności obciążające – jak recydywa, brak skruchy, jazda pod wpływem alkoholu czy wcześniejsze konflikty z prawem – mogą mieć wpływ na wymiar kary.
Z punktu widzenia prawa, Dariusz B. działał z pełną świadomością czynu – wcześniej popełnił niemal identyczne przestępstwo, w dodatku o znacznie większym zasięgu. Powtarzalność i styl działania (jazda do domu, manifestacyjne zachowanie wobec policji) mogą sugerować wręcz chęć ośmieszenia organów ścigania lub brak respektu wobec prawa.
Czy Dariusz B. poniesie realne konsekwencje?
W przypadku Dariusza B. mamy do czynienia z osobą, która wykazuje notoryczne lekceważenie przepisów i działań policji. Choć w poprzednich sprawach sądy nie zastosowały najsurowszych środków, tym razem może być inaczej. Skumulowanie kilku czynów karalnych i coraz bardziej prowokacyjne działania mogą wpłynąć na zaostrzenie orzeczenia.
W praktyce, sprawy tego typu kończą się często karami w zawieszeniu lub grzywnami, ale coraz więcej głosów – także w środowisku prawniczym – postuluje bardziej stanowcze podejście wobec powtarzających się naruszeń, szczególnie w kontekście zagrożenia dla bezpieczeństwa publicznego.