Polska stoi u progu rewolucyjnej zmiany podatkowej, która może przynieść nawet 1400 złotych miesięcznie dodatkowych oszczędności dla rodzin z dwójką dzieci, ale jednocześnie wywołać potężny kryzys w finansach samorządów. Prezydencki projekt „1000 plus” na drugie dziecko, który zakłada zerowy PIT dla rodzin spełniających określone kryteria, budzi ogromny entuzjazm wśród wielu Polaków. Jednakże, jak alarmują eksperci i jednostki samorządu terytorialnego, ta hojna ulga może okazać się mieczem obosiecznym, pogłębiając deficyt budżetów gmin i nie rozwiązując problemu spadającej dzietności. Czy polskie rodziny faktycznie odczują ulgę, czy też zapłacą za nią inną cenę?

Projekt, podpisany 8 sierpnia w Kolbuszowej przez prezydenta Karola Nawrockiego i skierowany do Sejmu jako druk nr 1898, jest prezentowany jako kluczowa odpowiedź na rosnące koszty życia i dramatyczny kryzys demograficzny. Ma on w praktyce oznaczać, że rodziny z dwójką dzieci i dochodami do 280 tysięcy złotych rocznie nie zapłacą podatku dochodowego. Ta zmiana, choć kusząca, już teraz dzieli społeczeństwo i polityków, stawiając pod znakiem zapytania stabilność finansów publicznych w 2025 roku i kolejnych latach.

Prezydencki Plan: Kto i ile zyska na „1000 plus”?

Sercem prezydenckiej propozycji jest znaczące poszerzenie preferencji podatkowych dla rodzin posiadających co najmniej dwoje dzieci. Kluczowe zmiany obejmują podwyższenie progu podatkowego z obecnych 120 tysięcy do 140 tysięcy złotych oraz skokowe zwiększenie kwoty zmniejszającej podatek – z 3600 złotych do aż 16 800 złotych. W praktyce oznacza to, że rodziny spełniające kryteria mogłyby nie płacić PIT aż do momentu osiągnięcia dochodów około 14 tysięcy złotych brutto miesięcznie.

Z wyliczeń Kancelarii Prezydenta wynika, że przeciętna rodzina zyskałaby na tym około tysiąca złotych miesięcznie. Jednak analitycy z Grant Thornton precyzują, że największymi beneficjentami programu byłyby gospodarstwa domowe o wysokich i stabilnych dochodach. Rodziny zarabiające minimalne wynagrodzenie odczułyby ulgę rzędu zaledwie kilkudziesięciu złotych miesięcznie, a najmniej zarabiający, mieszczący się w kwocie wolnej od podatku, nie zyskaliby nic. Co ciekawe, w przypadku zarobków rzędu 15 tysięcy złotych miesięcznie, korzyść rosłaby do ponad 1400 złotych. Ulga obejmie zarówno dzieci małoletnie, jak i pełnoletnie uczące się oraz te pobierające rentę socjalną czy dodatek pielęgnacyjny. Z ulgi wyłączeni zostali podatnicy rozliczający się podatkiem liniowym, ci z dochodami przekraczającymi 280 tysięcy złotych rocznie oraz osoby zobowiązane do zapłaty daniny solidarnościowej.

Ciemna Strona Medalu: Kryzys samorządów i wątpliwa dzietność

Mimo obiecujących kwot, projekt spotyka się z ostrym sprzeciwem samorządów, ekonomistów i części instytucji państwowych. Jednostki samorządu terytorialnego (JST), reprezentowane m.in. przez OPOS, biją na alarm, wskazując, że obniżenie wpływów z PIT – jednego z głównych źródeł finansowania lokalnych budżetów – uderzy w fundamentalne usługi dla mieszkańców. Mowa tu o szkołach, komunikacji miejskiej, pomocy społecznej, a także o kluczowych inwestycjach komunalnych. Samorządy, które już dziś borykają się z narastającym deficytem, domagają się mechanizmów rekompensaty, obawiając się, że bez nich wiele gmin może stanąć na krawędzi niewypłacalności.

Krytycy projektu, w tym analitycy Grant Thornton, podkreślają również, że proponowane preferencje podatkowe nie zwiększą dzietności. Wskazują na przykład programu 800 plus, który mimo funkcjonowania, nie zahamował spadku liczby urodzeń w Polsce. Czynniki decydujące o decyzji o posiadaniu dzieci są znacznie bardziej złożone i obejmują m.in. rynek mieszkaniowy, dostęp do opieki żłobkowej i medycznej, czy stabilność zatrudnienia. Model wsparcia, który największe ulgi kieruje do zamożniejszych podatników, utrwala regresywny charakter systemu, co budzi sprzeciw wielu ekspertów i samorządowców, którzy opowiadają się za bardziej progresywnym podejściem.

Obietnice Prezydenta vs. Realia Finansowe

Prezydent Karol Nawrocki broni swojego projektu, przekonując, że jest to skuteczna „tarcza ochronna” dla rodzin oraz odpowiedź na dramatyczne tempo spadku urodzeń w Polsce. Podkreśla, że ulga podatkowa ma nie tylko poprawić domowe budżety, ale również pobudzić konsumpcję i aktywność zawodową. Prezydent wskazuje, że jego propozycja jest „wielokrotnie tańsza” niż podniesienie kwoty wolnej od podatku dla wszystkich podatników do 60 tysięcy złotych, co według szacunków Ministerstwa Finansów kosztowałoby budżet państwa 56 miliardów złotych.

Jako źródła finansowania prezydent wskazuje na uszczelnienie systemu podatkowego, zwłaszcza w obszarach CIT i VAT. Wprowadzenie rozwiązań zwiększających transparentność dużych firm, rozszerzenie mechanizmu podzielonej płatności (split payment) czy podniesienie sankcji za nieuczciwe rozliczenia mają, według projektodawców, przynieść nawet 20 miliardów złotych rocznie. Jednak ekonomiści wyrażają sceptycyzm co do realności tych szacunków i ostrzegają, że poleganie wyłącznie na uszczelnieniu systemu może okazać się niewystarczające do pokrycia tak znaczących ubytków w budżetach państwa i samorządów.

Społeczny Podział: Entuzjazm kontra ostre głosy krytyki

Dyskusja wokół „1000 plus na drugie dziecko” jest niezwykle burzliwa i odzwierciedla głębokie podziały społeczne. W trakcie konsultacji społecznych projekt poparło aż 76 procent uczestników, z czego większość stanowili mężczyźni. To pokazuje, jak silna jest potrzeba realnego wsparcia dla rodzin w obliczu rosnących kosztów życia. Jednakże, obok entuzjastycznych głosów, pojawiło się również wiele mocnych komentarzy krytycznych. Niektórzy zarzucali projektowi dyskryminację rodzin z jednym dzieckiem, które nie skorzystają z ulgi, mimo że również mierzą się z wyzwaniami finansowymi.

Inni wskazywali, że osoby bezdzietne – często z powodów zdrowotnych – będą ponosiły te same koszty funkcjonowania państwa, nie otrzymując żadnego wsparcia. Zgłaszano również obawy, że służby mundurowe, których uposażenia są zwolnione z PIT, nie skorzystają z nowych rozwiązań, co stawia ich w nierównej pozycji. Ta debata to nie tylko spór o podatki, ale szersza rozmowa o modelu państwa, odpowiedzialności za rodzinę, roli samorządów i o tym, jaką cenę jesteśmy w stanie zapłacić za próbę odwrócenia kryzysu demograficznego.

Co dalej z kontrowersyjnym projektem?

Ulga podatkowa miałaby obowiązywać po raz pierwszy w rozliczeniach za rok 2026, czyli w 2027 roku. Na razie jednak projekt jest dopiero przed pierwszym czytaniem w Sejmie. Proces legislacyjny może potrwać wiele miesięcy, a biorąc pod uwagę rozbieżność stanowisk – od entuzjastycznych po skrajnie negatywne – trudno przesądzać, w jakim kształcie i czy w ogóle trafi na biurko prezydenta do podpisu. Przyszłość tego ambitnego planu jest niepewna, a jego ostateczny kształt będzie zależał od intensywnych negocjacji i kompromisów politycznych.

Dla milionów polskich rodzin i dla stabilności finansów publicznych, nadchodzące tygodnie i miesiące będą kluczowe. Czy prezydencki plan stanie się jednym z najważniejszych projektów tej kadencji, realnie wspierając rodziny i zmieniając demografię? Czy może trafi do katalogu ambitnych, lecz nierealnych obietnic, pogłębiając jedynie finansowe problemy samorządów? Odpowiedź na to pytanie zadecyduje o kształcie polskiego systemu podatkowego i społecznego na wiele lat. Obserwuj rozwój sytuacji, aby wiedzieć, jak te zmiany wpłyną na Twój domowy budżet.

Share.
Napisz komentarz

Exit mobile version