Koniec z taryfą ulgową dla osób przebywających na zwolnieniach lekarskich. Zakład Ubezpieczeń Społecznych radykalnie zaostrza kurs i zapowiada zmasowane kontrole w całej Polsce. Od 2025 roku inspektorzy zyskali nowe, szersze uprawnienia, które pozwalają im na skuteczniejsze weryfikowanie, czy Polacy prawidłowo wykorzystują L4. Skutki mogą być bardzo dotkliwe – w grę wchodzi nie tylko utrata prawa do zasiłku, ale również konieczność zwrotu już wypłaconych świadczeń wraz z odsetkami. Dane są alarmujące. Już w 2024 roku ZUS zakwestionował świadczenia na łączną kwotę 640 tysięcy złotych, co stanowi ponad dwukrotny wzrost w porównaniu do 2020 roku. Teraz, z nowymi narzędziami w ręku, urzędnicy zapowiadają jeszcze większą intensyfikację działań. Dla setek tysięcy Polaków przebywających na zwolnieniach oznacza to jedno: trzeba być gotowym na niezapowiedzianą wizytę kontrolera.
Niezapowiedziana wizyta kontrolera ZUS. Jak wyglądają nowe zasady?
Najważniejszą zmianą, która weszła w życie od 2025 roku, jest możliwość przeprowadzania przez ZUS niezapowiedzianych kontroli w miejscu zamieszkania lub pobytu osoby chorej. Inspektor nie musi już wcześniej informować o swojej wizycie, co ma na celu uniemożliwienie przygotowania się do niej i zwiększenie skuteczności weryfikacji. Co więcej, nowe przepisy dają urzędnikom prawo do wielokrotnego ponawiania próby kontroli. Jeśli nie zastaną chorego w domu za pierwszym razem, mogą wrócić w innym terminie, a każda nieobecność będzie musiała zostać szczegółowo wyjaśniona.
Podczas kontroli inspektor ma prawo sprawdzić, czy osoba na L4 przestrzega zaleceń lekarskich. Kluczowe jest to, czy lekarz na zwolnieniu wpisał adnotację „chory powinien leżeć”. W takim przypadku każda aktywność poza domem, która nie jest uzasadniona np. wizytą u lekarza czy w aptece, może być podstawą do odebrania zasiłku. Kontrolerzy skupiają się przede wszystkim na weryfikacji, czy chory nie wykonuje w tym czasie żadnej pracy zarobkowej – dotyczy to zarówno umowy o pracę, jak i umów cywilnoprawnych czy prowadzenia własnej działalności gospodarczej. Każdy przypadek jest analizowany indywidualnie, ale pole do interpretacji po stronie ZUS znacznie się poszerzyło.
Kiedy ZUS może zabrać zasiłek? Te błędy kosztują najwięcej
Zakład Ubezpieczeń Społecznych ma jasno określone przesłanki, które pozwalają na wstrzymanie wypłaty zasiłku chorobowego, a nawet na żądanie zwrotu już wypłaconych pieniędzy. Konsekwencje finansowe mogą sięgać tysięcy, a w skrajnych przypadkach nawet dziesiątek tysięcy złotych, ponieważ ZUS nalicza również ustawowe odsetki za zwłokę. To prawdziwy cios dla domowego budżetu, dlatego warto znać najczęstsze powody, dla których ZUS kwestionuje zwolnienia.
Do najpoważniejszych przewinień, które niemal zawsze kończą się odebraniem świadczenia, należą:
- Wykonywanie pracy zarobkowej: Jakakolwiek forma aktywności zawodowej w trakcie L4 jest surowo zabroniona i stanowi główną przyczynę cofania zasiłków.
- Niewłaściwe wykorzystywanie zwolnienia: Dotyczy to aktywności sprzecznych z celem zwolnienia, np. remontowanie mieszkania, praca w ogrodzie czy wyjazd na wakacje, gdy zaleceniem jest leczenie i odpoczynek.
- Przebywanie pod innym adresem: Chory ma obowiązek przebywać w miejscu wskazanym w dokumentacji L4. Każda zmiana adresu pobytu musi być zgłoszona do ZUS i pracodawcy w ciągu 3 dni.
- Brak współpracy z kontrolerem: Udaremnianie lub uniemożliwianie przeprowadzenia kontroli, np. poprzez uporczywe nieotwieranie drzwi, również jest podstawą do utraty świadczenia.
Statystyki ZUS pokazują, że skala problemu rośnie. W 2024 roku kwota wstrzymanych i cofniętych świadczeń wyniosła 640 tys. zł. To dowód na to, że instytucja podchodzi do weryfikacji zwolnień z coraz większą determinacją.
„Życzliwy” sąsiad i kolega z pracy. Kto najczęściej donosi do ZUS?
Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że kontrole ZUS często nie są losowe. Urzędnicy działają na podstawie precyzyjnych analiz ryzyka, ale ogromną część postępowań inicjują donosy od osób trzecich. Okazuje się, że Polacy chętnie informują Zakład o podejrzeniach dotyczących nadużywania zwolnień lekarskich. Zgłoszenia pochodzą z różnych źródeł, a ich autorami są często osoby z najbliższego otoczenia chorego.
Do ZUS najczęściej piszą lub dzwonią sąsiedzi, którym nie podoba się, że osoba rzekomo chora wykonuje głośne prace remontowe lub regularnie wyjeżdża samochodem. Częstym źródłem informacji są również współpracownicy, którzy czują się pokrzywdzeni koniecznością przejmowania obowiązków osoby przebywającej na długotrwałym zwolnieniu. Zdarzają się także donosy od członków rodziny, będących w konflikcie z osobą na L4. ZUS ma obowiązek zweryfikować każde takie zgłoszenie, co sprawia, że ryzyko kontroli znacząco wzrasta.
Co ciekawe, zdarzają się również przypadki „samodemaskowania”. Urzędnicy przytaczają historię mężczyzny, który osobiście zgłosił się do placówki ZUS, domagając się wypłaty 100% zasiłku po wypadku w pracy, jednocześnie informując, że przebywa na „ważnym zwolnieniu lekarskim”. Tego typu sytuacje, choć absurdalne, uruchamiają szczegółową procedurę kontrolną.
Kto jest na celowniku? Dane ZUS nie pozostawiają złudzeń
Chociaż kontrole mogą dotknąć każdego, oficjalne dane Zakładu Ubezpieczeń Społecznych pokazują, które grupy społeczne i zawodowe statystycznie najczęściej korzystają ze zwolnień lekarskich. Analiza tych danych pozwala ZUS na skuteczniejsze typowanie osób do weryfikacji. Zgodnie z najnowszym raportem ZUS dotyczącym absencji chorobowej, pewne trendy są wyraźnie widoczne.
Najwięcej zwolnień lekarskich z powodu choroby własnej wystawiono osobom w przedziale wiekowym 30-39 lat. To właśnie ta grupa jest najbardziej aktywna zawodowo i jednocześnie najczęściej zapada na choroby skutkujące niezdolnością do pracy. Dane pokazują również wyraźną różnicę płci – w ubiegłym roku lekarze wystawili ponad 12 milionów zaświadczeń kobietom, podczas gdy mężczyznom niemal 10 milionów. Choć dane te nie oznaczają automatycznie, że te grupy są bardziej narażone na kontrole, to analitycy ZUS z pewnością biorą je pod uwagę przy planowaniu swoich działań. Celem jest uszczelnienie systemu i zapewnienie, że środki z ubezpieczenia chorobowego trafiają do osób faktycznie potrzebujących wsparcia w powrocie do zdrowia, a nie do tych, którzy traktują L4 jako dodatkowy, płatny urlop.