Coraz więcej banków w Polsce zaczyna naliczać opłaty za nieaktywne konta — także w sytuacji, gdy klient po prostu nie zrobił żadnego przelewu czy nie użył karty przez kilka lub kilkanaście miesięcy. W efekcie stare, zapomniane konta mogą nie tylko generować koszty, ale doprowadzić do ujemnego salda lub zadłużenia technicznego. Dla osób, które kiedyś otworzyły rachunek „na zapas” lub po prostu przestały z niego korzystać, oznacza to realne ryzyko — zwłaszcza przy braku regularnego sprawdzania wykazu transakcji.

Choć przepisy przewidują, że umowa rachunku nie znika automatycznie z chwilą nieaktywności, to bank ma prawo obciążyć konto opłatami za prowadzenie czy utrzymanie karty. Dla klientów to sygnał: stare rachunki lepiej sprawdzić, a jeśli się ich nie używa — zamknąć.

Jak banki traktują „martwe” konta: prawo i praktyka

Zgodnie z informacjami portali finansowych, nieużywane konta bankowe wciąż działają — umowa z bankiem nie wygasa automatycznie po kilku miesiącach braku aktywności.

Prawo bankowe — konkretnie art. 59a — stanowi, że rachunek osoby fizycznej powinien zostać zamknięty dopiero w dwóch sytuacjach: przy śmierci posiadacza lub po 10 latach od ostatniej dyspozycji dotyczącej rachunku. W praktyce oznacza to, że nawet banki, które nie widzą aktywności, mogą utrzymywać konto formalnie otwarte — a tym samym naliczać opłaty.

Różne instytucje podchodzą do nieaktywności w różny sposób. W przypadku niektórych banków — jak podaje raport z 2025 roku — jeśli przez 6 miesięcy nie było wpływów ani transakcji kartą, bank może zdecydować o dezaktywacji konta lub naliczeniu opłaty. W innych przypadkach okres ten jest dłuższy — 12, 24 miesiące lub więcej, w zależności od regulaminu.

Opłaty, które banki naliczają za brak aktywności, mogą dotyczyć kilku elementów:

  • prowadzenia rachunku,
  • obsługi karty płatniczej (nawet jeśli nigdy nie została użyta),
  • wysyłki wyciągów papierowych lub innych dokumentów,
  • warunków promocji — np. wymogu wykonania określonej liczby transakcji kartą lub wpływu środków, by konto było bezpłatne.

Skutkiem może być stopniowe zjadanie salda — co czasem kończy się ujemnym stanem konta, a w konsekwencji odpływem środków lub naliczeniem długu technicznego. W najgorszych przypadkach może to prowadzić do wypowiedzenia umowy rachunku i formalnej egzekucji długu.

Dlatego regulamin danego banku i Tabela Opłat i Prowizji (TOiP) są tu kluczowe: często to właśnie tam zapisane są warunki naliczania opłat za nieaktywność. Jeśli klient nie zaakceptuje nowego cennika — ma prawo wypowiedzieć umowę bez dodatkowych kosztów.

Skutki dla klientów — ujemne saldo, opłaty, konieczność zamknięcia konta

Dla wielu osób problem z „martwym” kontem zaczyna się niewinnie: raz na kilka lat sprawdzą, czy mają tam jakieś środki. Jeśli nie – zapomną. Tymczasem powtarzające się, nawet niewielkie opłaty (np. za prowadzenie konta czy utrzymanie karty) mogą stopniowo doprowadzić do wyzerowania salda, a nawet jego osiągnięcia stanu ujemnego.

Takie zjawisko jest opisywane przez doradców finansowych jako „pułapka bierności”. Konto, które od lat nie działa, formalnie istnieje — a bank ma prawo pobierać należności zgodnie z umową.

Dla klienta może to oznaczać nie tylko stratę środków, ale także — w przypadku powstania zadłużenia — konieczność spłaty. Nawet jeżeli saldo było bliskie zeru, a opłaty były niewielkie, brak reakcji może doprowadzić do zadłużenia. Wówczas bank — podobnie jak w innych przypadkach – może wypowiedzieć umowę rachunku lub przejść do windykacji, jeśli regulamin to przewiduje.

Z perspektywy banku to korzystne rozwiązanie: konta nieczynne — które generują koszty administracyjne — mogą być albo zamknięte, albo zarabiać poprzez opłaty. Dlatego w ostatnich latach obserwujemy wzrost liczby instytucji stosujących takie praktyki.

Jeśli ktoś ma kilka kont w różnych bankach — ryzyko sumowania opłat i debetu rośnie. Warto przypomnieć, że regulaminy często przewidują możliwość ściągnięcia należności z dowolnego innego rachunku prowadzonego przez klienta w tej samej instytucji.

Co możesz zrobić, by nie dać się zaskoczyć — praktyczne porady

Najpewniejszym sposobem na uniknięcie niespodziewanych opłat za konto, którego nie używasz, jest jego zamknięcie. Bank zażąda wtedy formalnego wypowiedzenia umowy, co uniemożliwia naliczanie kolejnych prowizji. Poradnik branżowy wskazuje, że zamknięcie starego, „martwego” rachunku to często najtańsza i najprostsza opcja.

Jeśli nie chcesz zamykać konta — regularnie wykonuj choć jedną drobną aktywność: przelew, płatność kartą, logowanie do bankowości. Taka drobna czynność często unieważnia naliczanie opłaty za brak aktywności, resetując licznik „bez ruchu”.

Warto też sprawdzić regulamin konta — szczególnie sekcję dotyczącą opłat i prowizji — oraz upewnić się, że bank ma aktualny e-mail i kontakt, by informował Cię o zmianach cennika. Brak reakcji na przesłaną informację zwykle oznacza zgodę na nowe warunki.

W praktyce to często jedyna szansa na uniknięcie cichego wyzerowania salda albo debetu.

Z perspektywy konsumenta warto też regularnie przeglądać swoje bankowe rachunki — nawet te, które uważane są za „zapasowe” lub dawno nieużywane. Niespodziewane obciążenia mogą pozostać niezauważone, jeśli nie logujesz się do bankowości internetowej.

Ostatecznie najlepszym podejściem jest — gdy konto nie jest potrzebne — jego formalne zamknięcie. Nawet jeśli nie jest to pilne, daje spokój i chroni przed niekontrolowanymi opłatami lub zadłużeniem.

Share.
Napisz komentarz

Exit mobile version