Sprzedaż samochodu rzadko staje się materiałem na viral. A jednak w przypadku Denisa Załęckiego wystarczyło jedno ogłoszenie, by w sieci wybuchła lawina żartów i memów. Mercedes, który od dawna widniał w jego social mediach, miał w końcu znaleźć nowego właściciela. Zamiast tego, internauci zaczęli analizować każdy detal, tropić niedociągnięcia i wytykać wszystko, co tylko dało się wyciągnąć ze zdjęć.

Internet nie wybacza szczegółów

Wystawiając auto na popularnych portalach, Denis najwyraźniej nie przewidział, że tysiące osób przyjrzą się fotografiom bardziej niż potencjalny kupiec. To właśnie szczegóły – od odbicia w szybie, przez widoczne elementy wnętrza, aż po stan wyposażenia – stały się punktem zapalnym do fali komentarzy.

Dla wielu obserwatorów nie miało znaczenia, czy Mercedes jest wart swojej ceny. Liczyło się to, że ogłoszenie stało się kopalnią memów. Internauci porównywali je do katalogów z chińskich platform sprzedażowych, sugerując, że tuning wykonano najtańszym kosztem.

Telefon, który stał się publiczny

Jeszcze większe emocje wywołał fakt, że przy ogłoszeniu podano prywatny numer telefonu. To był moment, w którym fani postanowili „przetestować cierpliwość” Załęckiego. W sieci pojawiły się screeny rzekomych rozmów, żarty z negocjacji ceny czy ironiczne oferty zamiany auta na hulajnogę elektryczną. Oczywiście nie wszystkie wiadomości można uznać za autentyczne, ale dla internetowej zabawy nie miało to większego znaczenia.

Załęcki stał się celem trollingu, a każda nowa publikacja tylko podkręcała atmosferę. Dla wielu osób to, że gwiazda freak fightów mogła przypadkiem „sprzedać” swój numer, było wystarczającym powodem, by dołożyć kolejną cegiełkę do internetowego show.

Dlaczego samochód wciąż stoi?

Mercedes Denisa nie zniknął jeszcze z ogłoszeń. Wielu komentatorów żartuje, że teraz sprzedaż jest jeszcze mniej prawdopodobna. Powód? Trudno oczekiwać, że ktoś poważny zdecyduje się kupić auto, które stało się przedmiotem ogólnopolskiej beki.

Nie brakuje też teorii, że sam Załęcki nie do końca chce rozstać się z pojazdem, a całe zamieszanie działa na jego korzyść. Im więcej szumu, tym większa oglądalność i… darmowa reklama.

Czy Mercedes trafi do Natana Marconia?

W kuluarach pojawiła się plotka, że potencjalnym nabywcą mógłby być Natan Marcoń, kolejna znana postać z internetowego światka. Taki scenariusz z pewnością zagwarantowałby kolejną falę publikacji, bo auto przeszłoby z rąk jednego celebryty w ręce innego.

Internauci już żartują, że jeśli Marcoń faktycznie kupi pojazd, to historia Mercedesa nie skończy się na zwykłej transakcji, ale dostanie nowe życie w memach i nagłówkach.

Viral zamiast transakcji

Historia Denisa i jego Mercedesa to świetny przykład, jak internet potrafi zmienić zwykłą sytuację w pełnoprawne show. Zamiast sprzedaży samochodu mamy viral, który bawi tysiące osób i generuje darmowe zasięgi.

Jedno jest pewne: nawet jeśli auto w końcu znajdzie nowego właściciela, jego obecna sława sprawi, że nie będzie to „zwyczajny Mercedes”. To pojazd, który przeszedł do historii jako bohater jednego z najgłośniejszych trolli w polskim internecie.

Share.
Napisz komentarz

Exit mobile version