Denis Załęcki ponownie znalazł się w centrum medialnego zainteresowania. Po głośnym zatrzymaniu i pobycie w areszcie, a następnie po opuszczeniu go wraz z Bartoszem Szachtą, pojawiły się pierwsze komentarze obu mężczyzn. Szachta, który dziś ponownie prowadzi programy związane z Fame MMA, przyznał, że odmówił składania wyjaśnień. Załęcki natomiast – przeciwnie – złożył obszerne zeznania, które właśnie ujrzały światło dzienne.

Denis Załęcki i Bartosz Szachta na wolności

Obaj mężczyźni – wcześniej związani ze środowiskiem freak fightów – opuścili areszt i próbują wrócić do normalnego życia. Bartosz Szachta, znany z roli prowadzącego galę Fame MMA, zaczął ponownie pojawiać się w mediach i jak sam mówi, „wychodzi na prostą”. W przypadku Denisa Załęckiego sytuacja wygląda nieco inaczej – zawodnik, który w przeszłości budził kontrowersje swoimi zachowaniami i publicznymi konfliktami, wrócił do aktywności w sieci i ponownie komentuje wydarzenia wokół swojej osoby.

Z informacji przekazanych przez Szachtę wynika, że podczas przesłuchań Denis zdecydował się złożyć szczegółowe wyjaśnienia, w przeciwieństwie do swojego byłego współpracownika, który milczał. Jak przyznał Szachta w jednym z wywiadów, „Denis mówił dużo, ja nic nie mówiłem”.

Treść zeznań Denisa Załęckiego

Dziś już wiadomo, jaką linię obrony przyjął Załęcki. W swoich oświadczeniach, publikowanych w mediach społecznościowych, podkreśla, że cała sytuacja była jedynie inscenizacją.

„I napiszę tutaj to samo, co zeznałem, bo macie prawo znać prawdę: wszystko, co się dzieje, jest wyreżyserowane i nie było żadnej bójki! Wszystko było ustawione i nie było to nic niezgodnego z prawem! Ani ja, ani żadna z osób w tej sprawie nie jesteśmy winni popełnienia przestępstwa, bo zwyczajnie go nie było!” – napisał Załęcki na Instagramie.

W swoich relacjach dodał również, że „nikt przyznać się nie musiał”, bo – jego zdaniem – nie było do czego się przyznawać.

„Udawałem, że strzelam” – wersja wydarzeń według Denisa

W kolejnych publikacjach Załęcki ujawnił szczegóły tego, co jego zdaniem faktycznie miało miejsce. Według niego i jego współpracownika – znanego w sieci jako Styczek – sytuacja, którą opinia publiczna uznała za realny konflikt, była w rzeczywistości zainscenizowanym show.

„A więc jeśli chcecie wiedzieć, jak to dokładnie było, to ja udawałem, że strzelałem, ale oczywiście tak, żeby nie trafić, a Denis w tym czasie rzucał petardami, żeby wyglądało to na prawdziwe kino akcji. Zresztą wszystko nagrane jest w internecie! Także co, rozgłos zrobiliśmy i w gazetach byliśmy.” – napisał Styczek w swoich stories.

Z jego relacji wynika, że cała akcja miała charakter „sceniczny” i była pomyślana jako forma autopromocji. Według Denisa i jego otoczenia, nagrania miały wywołać medialny szum, który przełoży się na zainteresowanie potencjalną walką lub projektem medialnym.

Linia obrony: show zamiast przestępstwa

Jeśli wierzyć słowom Załęckiego, jego zeznania mają dowodzić, że cała sytuacja była elementem scenariusza, a nie realnym konfliktem z użyciem przemocy. Wyreżyserowana akcja, mająca przypominać film sensacyjny, miała rzekomo służyć zwiększeniu rozpoznawalności i przyciągnięciu uwagi mediów.

Pierwsze oświadczenie Denisa, które trafiło do sieci, wskazywało na podobną narrację: wszystko, co wydarzyło się między nim, Szachtą i Styczkiem, miało być „ustawką”, a nie prawdziwym starciem.

Choć tego typu tłumaczenie może wydawać się dla niektórych mało wiarygodne, stanowi ono wyraźny element strategii obrony, którą Załęcki konsekwentnie prezentuje w swoich wpisach.

Bartosz Szachta odcina się od Denisa

Warto jednak zauważyć, że Bartosz Szachta dystansuje się od Denisa Załęckiego i jego wersji wydarzeń. W swoich wypowiedziach podkreśla, że nie zamierza już więcej współpracować z Denisem, ani tym bardziej z nim walczyć.

Jak przyznał w jednym z wywiadów:

„Nigdy nie zawalczę z Denisem Załęckim.”

To oświadczenie może oznaczać ostateczny koniec relacji między oboma mężczyznami, którzy jeszcze niedawno wspólnie pojawiali się w projektach medialnych i byli częścią tego samego środowiska freak fightów.

Wizerunek Denisa – między show a kontrowersją

Denis Załęcki od początku kariery był postacią budzącą emocje. Znany z ostrych wypowiedzi, konfliktów i spektakularnych zachowań, wielokrotnie balansował na granicy kontrowersji. Jego obecne tłumaczenia o „wyreżyserowanej akcji” wpisują się w ten wizerunek – showmana, który gra na emocjach widzów i mediów.

Jednocześnie trudno nie zauważyć, że taka strategia może okazać się ryzykowna. Publiczne przyznanie, że sytuacja była „ustawką”, może nie wystarczyć, jeśli organy ścigania uznają, że doszło do złamania prawa. Jak dotąd jednak nie pojawiły się oficjalne informacje o nowych zarzutach wobec Denisa Załęckiego.

Co dalej z Denisem Załęckim?

Po wyjściu z aresztu Załęcki ponownie związał się z Sandrą, a jego aktywność w mediach społecznościowych znacząco wzrosła. Regularnie publikuje wpisy, relacje i komentarze, starając się odbudować wizerunek i zainteresowanie wokół swojej osoby.

Jednocześnie jego sytuacja pozostaje niepewna – zarówno pod względem prawnym, jak i wizerunkowym. W oczach części fanów wciąż budzi sympatię i lojalność, ale dla innych jego działania są dowodem na utratę wiarygodności.

Wszystko wskazuje na to, że sprawa Denisa Załęckiego będzie jeszcze długo komentowana, a jego tłumaczenia o „filmowym scenariuszu” mogą stać się jednym z najczęściej analizowanych wątków w środowisku freak fightów.

Share.
Napisz komentarz

Exit mobile version