Od 1 stycznia 2026 roku w życie wejdą nowe przepisy dotyczące opłaty reprograficznej. Obejmą one między innymi smartfony, tablety, laptopy i telewizory. Choć Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zapewnia, że nie jest to podatek, lecz forma wsparcia dla artystów, w praktyce oznacza to, że ceny elektroniki wzrosną.

Nowe regulacje mają przynieść twórcom nawet 200 milionów złotych rocznie. Rząd argumentuje, że mechanizm opłat jest odpowiedzią na zmiany technologiczne i nową rzeczywistość cyfrową, w której kopiowanie i przesyłanie treści artystycznych odbywa się bez realnych rekompensat dla autorów.

Czym jest opłata reprograficzna i skąd się wzięła

Opłata reprograficzna funkcjonuje w Polsce od 1994 roku, jednak przez lata nie nadążała za rozwojem technologii. Początkowo obejmowała sprzęt, który dziś można uznać za muzealny – magnetowidy, faksy, nagrywarki CD czy odtwarzacze MP3. Choć mechanizm aktualizowano w 2008 roku, jego konstrukcja pozostawała przestarzała wobec sposobu, w jaki współczesny użytkownik korzysta z treści.

Ministerstwo Kultury w komunikacie tłumaczy:

„Przez tych 17 lat technologia i rzeczywistość cyfrowa zmieniły się radykalnie. A rozporządzenie w sprawie opłat reprograficznych dalej uwzględnia takie ‘czyste nośniki’ jak magnetofony, magnetowidy, faksy, odtwarzacze mp3 czy nagrywarki CD.”

Z tego powodu lista urządzeń objętych opłatą zostanie całkowicie zmieniona i skrócona – z dotychczasowych 65 pozycji pozostanie 19, a znajdą się wśród nich m.in. smartfony, tablety, laptopy, komputery stacjonarne i telewizory.

Ile wyniesie nowa opłata

Nowe przepisy przewidują, że opłata reprograficzna wyniesie:

  • 1% wartości nowych urządzeń takich jak smartfony i tablety,
  • do 2% wartości dla pozostałych nośników.

Przykładowo, smartfon kosztujący 1500 zł może podrożeć o około 15 zł, a droższy laptop za 4000 zł o 40–80 zł. Choć wzrost wydaje się niewielki, eksperci wskazują, że część producentów może wliczyć opłatę w cenę końcową, co spowoduje wyższe podwyżki – nawet o kilkadziesiąt złotych.

Co istotne, opłata nie będzie wyszczególniana na paragonie – zostanie zawarta w cenie detalicznej urządzenia. Oznacza to, że klient nie zobaczy osobnej pozycji „opłata reprograficzna”, ale realnie zapłaci więcej za ten sam produkt.

Dokąd trafią pieniądze z opłaty

Wbrew częstym opiniom, opłata reprograficzna nie zasili budżetu państwa ani samorządów. Środki mają trafić do funduszu wspierającego artystów, w tym muzyków, filmowców, plastyków, pisarzy i dziennikarzy.

Rząd uzasadnia, że w erze cyfrowej coraz trudniej chronić prawa twórców. Utwory są kopiowane, udostępniane i przesyłane w internecie bez wiedzy autorów, co ogranicza ich możliwości zarobkowe. Nowy model ma więc stanowić symboliczne wynagrodzenie za korzystanie z cudzych treści.

Z formalnego punktu widzenia opłata ma charakter cywilnoprawny, a nie podatkowy. Oznacza to, że nie trafia do systemu fiskalnego, lecz do określonych organizacji zarządzających prawami autorskimi.

Czy rzeczywiście będzie drożej?

Ministerstwo Kultury zapewnia, że wzrost cen będzie minimalny. Jak podkreśla resort, opłata stanowi jedynie niewielki ułamek wartości urządzenia, a jej wprowadzenie nie powinno znacząco wpłynąć na portfele konsumentów.

Nie wszyscy jednak podzielają ten optymizm. Część ekspertów zwraca uwagę, że w praktyce producenci i sprzedawcy detaliczni często przerzucają nowe koszty na klientów. W efekcie podwyżki mogą być wyższe niż deklarowane.

Wątpliwości budzi też sposób dystrybucji środków – niektórzy przedstawiciele branży IT podkreślają, że system powinien być bardziej transparentny i jasno określać, które grupy artystów faktycznie otrzymują wsparcie, a które nie.

Jakie urządzenia obejmie nowa opłata

Zgodnie z projektem rozporządzenia, od 1 stycznia 2026 roku opłata reprograficzna obejmie m.in.:

  • smartfony i tablety,
  • laptopy i komputery stacjonarne,
  • telewizory i dekodery,
  • nośniki pamięci, dyski twarde, pendrive’y,
  • drukarki i skanery.

Lista ta ma być regularnie aktualizowana, aby odpowiadała postępowi technologicznemu i zmianom na rynku elektroniki.

Cel: sprawiedliwszy system dla twórców

Rząd argumentuje, że zmiana jest konieczna, by zmodernizować przestarzały system i dostosować go do współczesnych realiów cyfrowych. Obecny model z 2008 roku nie uwzględnia faktu, że większość treści jest obecnie przechowywana i kopiowana na urządzeniach mobilnych, a nie – jak dawniej – na płytach CD czy kasetach.

Według szacunków Ministerstwa, dzięki nowym przepisom twórcy mogą otrzymać nawet 200 milionów złotych rocznie – środki te mają być dystrybuowane poprzez organizacje zbiorowego zarządzania, takie jak ZAiKS czy SAWP.

Kiedy nowe przepisy wejdą w życie

Nowe regulacje wejdą w życie 1 stycznia 2026 roku. Obejmą one wszystkie urządzenia wprowadzone na rynek po tej dacie. Oznacza to, że produkty zakupione wcześniej nie będą objęte dodatkowymi kosztami.

Choć z perspektywy przeciętnego konsumenta zmiany mogą wydawać się nieznaczne, w ujęciu makroekonomicznym oznaczają one nowy model finansowania kultury – w którym ciężar wsparcia twórców zostanie rozłożony na miliony nabywców sprzętu elektronicznego.

Share.
Napisz komentarz

Exit mobile version