Rewolucja w polskich szkołach już za kilka miesięcy! Senat przyjął 27 listopada 2024 roku nowelizację prawa oświatowego, która drastycznie obniża próg nieusprawiedliwionych nieobecności. Te fundamentalne zmiany, ogłoszone 27 grudnia 2024 roku w Dzienniku Ustaw (poz. 1933), zaczną obowiązywać od 1 września 2025 roku, tuż przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego. Oznacza to koniec dotychczasowej swobody dla uczniów i rodziców, a także poważne wyzwanie dla systemu edukacji. Ministerstwo Edukacji Narodowej (MEN) argumentuje, że dotychczasowe przepisy były zbyt łaskawe, prowadząc do luk w wiedzy i problemów z realizacją podstawy programowej. Czy nowe zasady faktycznie zwalczą problem wagarowania, czy też, jak sceptycznie wskazują niektórzy nauczyciele, okażą się „parą w gwizdek”? Jedno jest pewne: dla tysięcy uczniów nadchodzą czasy, w których każda nieobecność będzie miała znacznie większą wagę.
Koniec z pobłażaniem? Nowe progi nieobecności od września 2025
Od 1 września 2025 roku definicja niespełniania obowiązku szkolnego ulegnie znaczącym zmianom, które dotkną każdego ucznia. Dotychczas, aby zostać uznanym za niespełniającego obowiązku, uczeń musiał opuścić co najmniej 50 procent dni zajęć zarówno w skali miesiąca, jak i całego roku szkolnego. Nowe przepisy wprowadzają dwa progi: za niespełnianie obowiązku szkolnego uznaje się teraz nieusprawiedliwioną nieobecność na co najmniej 50 procent dni zajęć w okresie jednego miesiąca LUB minimum 25 procent dni zajęć w okresie całego roku szkolnego. To oznacza, że nawet regularne, ale rozłożone w czasie, nieobecności mogą skutkować poważnymi konsekwencjami.
Jeszcze bardziej radykalne zmiany dotyczą kwestii klasyfikacji. Próg klasyfikowania ucznia w przypadku nieusprawiedliwionych nieobecności został obniżony z 50 do zaledwie 25 procent. W praktyce oznacza to, że uczeń, który bez usprawiedliwienia opuści jedną czwartą zajęć z danego przedmiotu w ciągu roku szkolnego, może nie otrzymać oceny końcowej z tego przedmiotu. Konsekwencją nieklasyfikowania jest zazwyczaj konieczność zdawania egzaminu klasyfikacyjnego, a w skrajnych przypadkach – powtarzanie klasy. MEN podkreśla, że wcześniejsze regulacje, pozwalające na opuszczanie co drugiego dnia w szkole, były nie do pogodzenia z efektywną nauką i rozwojem uczniów, stąd konieczność zaostrzenia zasad.
Rodzice i uczniowie pod lupą: Co oznacza 25% nieobecności w praktyce?
Co dokładnie oznacza obniżenie progu do 25% dla codziennego życia szkolnego? Przyjmijmy, że rok szkolny ma około 180 dni zajęć. 25% nieobecności to aż 45 dni opuszczonych lekcji! Jeśli chodzi o konkretny przedmiot, np. język polski, który często ma 4 godziny tygodniowo, w ciągu 35 tygodni nauki daje to około 140 godzin lekcyjnych. 25% z tego to 35 godzin, czyli niemal 9 tygodni nieobecności z jednego przedmiotu. To ogromna zmiana, która wymaga od rodziców i uczniów znacznie większej dyscypliny i odpowiedzialności za frekwencję. Mniej będzie miejsca na spontaniczne wyjazdy poza sezonem wakacyjnym czy dłuższe okresy złego samopoczucia bez lekarskiego usprawiedliwienia.
Paradoksalnie, nowe przepisy nie zmieniają kluczowego mechanizmu, który budzi największe wątpliwości wśród nauczycieli – sposobu usprawiedliwiania nieobecności. Rodzice wciąż mogą wpisywać różne powody, od spraw rodzinnych po złe samopoczucie, a pełnoletni uczniowie nadal mają prawo samodzielnie usprawiedliwiać swoje absencje. Dyrektor jednego z krakowskich liceów przypomniał, że w latach 90. trzy dni nieobecności „ciurkiem” wymagały zwolnienia lekarskiego. Dziś takich restrykcji nie ma, a nowelizacja nie wprowadza ich ponownie. Szkoły mają obowiązek wymagać powodu nieobecności, ale bez ujawniania danych wrażliwych, zgodnie z RODO. Zasady usprawiedliwiania pozostają w gestii poszczególnych placówek i ich statutów. To właśnie ten brak zmian w procedurze usprawiedliwiania budzi sceptycyzm, czy obniżenie progów faktycznie przełoży się na realną poprawę frekwencji.
Eksperci i ZNP komentują: Czy to wystarczy, by walczyć z wagarowaniem?
Reakcje na nowelizację są mieszane. Związek Nauczycielstwa Polskiego (ZNP) określił zmiany jako „krok w dobrą stronę”, choć jednocześnie przyznał, że mają one charakter symboliczny. Organizacja od lat postulowała zaostrzenie przepisów dotyczących frekwencji, argumentując, że zbyt liberalne podejście szkodzi uczniom. Jednakże, jak zauważyła nauczycielka z krakowskiego liceum ogólnokształcącego, nowe przepisy mogą okazać się „parą w gwizdek”. Jej zdaniem uczniowie bez problemu znajdą sposób na usprawiedliwienie nieobecności, zwłaszcza że ustawa nie wprowadza żadnych zmian w procedurze usprawiedliwiania.
Dyskusja wokół tematu jest szeroka. Część komentatorów zwraca uwagę, że zaostrzenie zasad może ograniczyć rodzinom możliwość elastycznego planowania wyjazdów poza sezonem wakacyjnym. Inni wskazują, że samo obniżenie progu nieobecności nie rozwiąże problemu wagarów, jeśli nie będzie szło w parze z efektywnym egzekwowaniem przepisów i ścisłą współpracą szkół z rodzicami. Ministerstwo Edukacji Narodowej, choć optymistycznie zakłada poprawę frekwencji, nie przewiduje dodatkowych regulacji w tym obszarze. Ostatecznie to dyrektorzy szkół i nauczyciele będą musieli zmierzyć się z praktycznymi wyzwaniami wdrożenia nowych zasad, które wejdą w życie wraz z początkiem roku szkolnego 2025/2026.
Podsumowując, od 1 września 2025 roku polscy uczniowie i ich rodzice muszą przygotować się na znacznie bardziej rygorystyczne zasady dotyczące frekwencji. Obniżenie progów nieusprawiedliwionych nieobecności do 25% w skali roku szkolnego dla klasyfikacji oraz 25% dla niespełniania obowiązku szkolnego ma być kluczowym narzędziem w walce z absencją. Czy te zmiany faktycznie poprawią dyscyplinę i jakość nauczania, czy też ujawnią luki w systemie usprawiedliwień, pokaże praktyka pierwszych miesięcy obowiązywania nowych przepisów. Niezależnie od opinii, jedno jest pewne: era „ulgowych” wagarów dobiega końca, a każda opuszczona lekcja będzie miała realne konsekwencje.
