Sandra, partnerka Denisa Załęckiego, coraz wyraźniej zaznacza swoją obecność w mediach społecznościowych. Po wcześniejszych próbach zdystansowania się od kontrowersyjnego wizerunku związanego ze streamami Josefa Bratana, obecna aktywność Sandry może zaskoczyć wielu obserwatorów. Wszystko wskazuje na to, że zamierza rozpocząć własne transmisje na żywo — i to w stylu, który wielu kojarzy z najgłośniejszymi kontrowersjami Twitcha sprzed kilku lat.
Odcięcie się od przeszłości? Niekoniecznie
Jeszcze niedawno Sandra próbowała zmienić sposób, w jaki jest postrzegana. Po jej występach u Josefa Bratana i początkowym wejściu w świat Fame MMA, wiele osób spodziewało się zwrotu w stronę bardziej stonowanego, profesjonalnego wizerunku. Tymczasem — jak pokazują nowe materiały — kierunek jest zupełnie inny.
Zamiast budowania od nowa, konta Sandry na platformach społecznościowych coraz bardziej opierają się na treściach wizualnych, skupionych na wyglądzie, a nie merytoryce czy aktywności sportowej. Teraz ma pójść o krok dalej — z własnymi livestreamami.
Czego możemy się spodziewać?
Według udostępnionych fragmentów, Sandra planuje prowadzić transmisje „ćwiczeń”, które bardziej przypominają znane z Twitcha tzw. „hot tub streams” lub „fit girl content” — treści balansujące na granicy erotyzacji i sportu, nierzadko krytykowane za instrumentalizowanie kobiecego ciała w celach marketingowych.
Choć oficjalnie mowa o streamach fitnessowych, forma i styl przekazu wyraźnie nawiązują do trendów, w których to ciało i ubiór, a nie technika czy edukacja, grają pierwsze skrzypce.
Do sieci trafiła już pierwsza próbka nadchodzących transmisji. Odbiorcy błyskawicznie wychwycili zgrzyt pomiędzy wcześniejszymi deklaracjami Sandry, a nowym kierunkiem.
Hipokryzja czy ewolucja?
W komentarzach pojawia się wiele głosów, które wypominają Sandrze wcześniejszą krytykę Magdy, byłej partnerki Boxdela. To właśnie Magda była jednym z symboli podobnych działań w internecie — publikując kontent oparty na wyglądzie i obecności fizycznej. Sandra miała wówczas nie szczędzić jej słów dezaprobaty.
Tymczasem jej własne działania wydają się obecnie niemal kalką tamtych aktywności. Denis Załęcki, który aktywnie wspiera projekt swojej partnerki, nie ukrywa intencji:
„A wy panowie zamiast chodzić na siłownie specjalnie, by patrzeć jak dziewczyny w wyzywających ubraniach robią przysiady to nie musicie wychodzić z domu! Odpalacie live i oglądacie!”
Taki przekaz, otwarcie seksualizujący streamy Sandry, nie pozostawia wątpliwości co do ich głównego celu. Jednocześnie potwierdza, że para nie zamierza budować marki w oparciu o sportowy profesjonalizm, a raczej o uwagę i kontrowersje.
Reakcje odbiorców
Wśród internautów nie brakuje głosów rozczarowania. Komentatorzy wskazują, że zamiast zerwać z dawnym wizerunkiem, Sandra i Denis wybrali najprostszą drogę do zasięgów — kontrowersyjny, ale sprawdzony schemat. Zestawienie pierwszych wypowiedzi Sandry z czasów debiutu w Fame MMA z jej obecną strategią marketingową pokazuje duży rozdźwięk i brak spójności w budowaniu wizerunku.
Warto zauważyć, że działania tego typu wpisują się w szerszy trend obecny wśród influencerów, którzy z jednej strony deklarują chęć zmiany czy „dojrzewania”, a z drugiej — wracają do tego, co gwarantuje szybki rozgłos.
Co dalej?
Jeśli Sandra zdecyduje się kontynuować rozwój swojego kanału w obecnym stylu, możemy spodziewać się eskalacji formy i dalszego podkręcania kontrowersji. Taki model może być skuteczny w krótkim terminie, ale niesie ryzyko wypalenia oraz trwałego zaszufladkowania.
Z drugiej strony, reakcja widowni i mediów może zaważyć na tym, czy projekt okaże się trwały i rentowny. Nie da się jednak ukryć, że streamy Sandry mogą stać się jednym z głośniejszych przykładów „nowej szkoły influencerstwa”, w której liczy się nie treść, lecz forma i kliknięcia.