Prezydent Karol Nawrocki podpisał projekt ustawy, która ma zrewolucjonizować finanse polskich rodzin, wprowadzając zerowy PIT dla rodziców dwójki i więcej dzieci. Kancelaria Prezydenta obiecuje, że w portfelu przeciętnej rodziny zostanie nawet 1000 złotych miesięcznie. Brzmi jak spełnienie marzeń? Niestety, eksperci i samorządowcy biją na alarm, ostrzegając, że beneficjentami nowej ulgi będą głównie najbogatsi, a najbiedniejsi zyskają symboliczne kwoty. Co więcej, projekt, który miał ratować polską demografię, wisi w legislacyjnej próżni, a jego wejście w życie jest coraz bardziej niepewne.

Kto naprawdę odczuje ulgę? Brutalne wyliczenia ekspertów

Prezydencki projekt ustawy, podpisany 8 sierpnia 2025 roku w Kolbuszowej, zakłada wprowadzenie zerowego podatku dochodowego dla rodziców, którzy spełniają trzy kluczowe warunki: wychowują co najmniej dwoje dzieci, ich roczne zarobki nie przekraczają 140 tysięcy złotych na osobę (czyli łącznie 280 tysięcy złotych na małżeństwo) i rozliczają się według skali podatkowej, a nie podatkiem liniowym. To oznacza, że ulga ma objąć szerokie grono, od rodziców małoletnich dzieci, przez opiekunów prawnych, aż po studentów do 25. roku życia.

Jednak realne korzyści są znacznie bardziej zróżnicowane, niż sugeruje Kancelaria Prezydenta. Analitycy z Grant Thornton przeprowadzili szczegółowe wyliczenia, które obnażają twardą prawdę: im więcej zarabiasz, tym więcej zyskujesz. Rodzina Kowalskich z Radomia, z dwójką dzieci i łącznymi zarobkami około 12 tysięcy złotych brutto miesięcznie, rzeczywiście mogłaby zyskać około 1000 złotych miesięcznie. To kwota, która mogłaby realnie poprawić ich budżet na wakacje czy edukację dzieci.

Zupełnie inaczej wygląda sytuacja pani Marty, samotnej matki dwójki dzieci, zarabiającej minimalną krajową. Jej miesięczny zysk to zaledwie 75 złotych. Co więcej, rodzice z jednym dzieckiem, osoby bezdzietne, przedsiębiorcy na podatku liniowym czy ci, którzy zarabiają poniżej kwoty wolnej od podatku, nie skorzystają z ulgi w ogóle. To rodzi pytania o sprawiedliwość społeczną i faktyczny wpływ na najsłabsze grupy społeczne.

Prezydent obiecuje ratunek, samorządy biją na alarm!

Prezydent Karol Nawrocki, uzasadniając swój projekt, wskazał na ogromny kryzys demograficzny w Polsce. „Polskie rodziny mogą liczyć na wsparcie polskiego Prezydenta, a zwolnienie z PIT rodziców dwójki i więcej dzieci jest nie tylko moją obietnicą, ale też moim obowiązkiem wobec trwania Polski” – podkreślał. Celem ustawy miało być zmniejszenie obciążeń fiskalnych, zwiększenie dochodów rozporządzalnych obywateli i pobudzenie konsumpcji.

Jednakże, Ogólnopolskie Porozumienie Organizacji Samorządowych złożyło 11 września 2025 roku zdecydowanie negatywną opinię o projekcie. Samorządy ostrzegają: „Projekt w obecnym kształcie jest niekorzystny dla finansów publicznych – zarówno państwa, jak i samorządów”. Ich zdaniem, ulga nie przełoży się na wzrost dzietności, a uszczupli dochody gmin, prowadząc do kryzysu finansowego i konieczności cięcia wydatków na lokalne usługi publiczne lub podnoszenia lokalnych opłat. Brak rekompensat dla jednostek samorządu terytorialnego to ich kluczowy zarzut.

Dodatkowo, pojawiają się poważne wątpliwości co do kosztów. Ministerstwo Finansów oszacowało, że wprowadzenie ulgi może kosztować nawet 30 miliardów złotych rocznie, podczas gdy Kancelaria Prezydenta mówi o 13-14 miliardach. Analitycy z Grant Thornton wprost stwierdzają, że w obliczu objęcia Polski procedurą nadmiernego deficytu przez Komisję Europejską, wprowadzenie tak kosztownej propozycji jest mało realne w najbliższych latach.

Skąd pieniądze i kiedy wejdzie w życie? Kulisy projektu

Prezydent Nawrocki zapewnił, że „muszą się znaleźć środki finansowe dla polskich rodzin”. Projekt ustawy wskazuje na kilka źródeł finansowania, mających zrekompensować ubytek w budżecie. Mowa o uszczelnieniu podatku CIT poprzez rozszerzenie publikowanych informacji o transakcjach kontrolowanych (szacowane 10 miliardów złotych rocznie), podwyższeniu kar za unikanie opodatkowania oraz uszczelnieniu podatku VAT, głównie przez rozszerzenie mechanizmu podzielonej płatności (kolejne 10 miliardów złotych rocznie). Resztę miałby pokryć wzrost konsumpcji i, w dłuższej perspektywie, wzrost liczby urodzeń.

Należy jednak pamiętać, że to wciąż tylko projekt. Został on wniesiony do Sejmu 11 sierpnia 2025 roku jako druk sejmowy nr 1898, a 4 listopada 2025 roku skierowano go do pierwszego czytania. Niestety, na dzień 7 grudnia 2025 roku nie wyznaczono jeszcze terminu posiedzenia Sejmu, podczas którego posłowie mieliby się nim zająć. Jeśli ustawa zostanie przyjęta, rodziny z dwójką lub więcej dzieci skorzystają z nowej preferencji po raz pierwszy w rozliczeniu przychodów uzyskanych od 1 stycznia 2026 roku, czyli podczas składania zeznania podatkowego w 2027 roku. Długa droga legislacyjna, przez Sejm i Senat, czeka ten kontrowersyjny pomysł.

Polacy podzieleni. Kontrowersje wokół „zerowego PIT”

Konsultacje społeczne, zakończone 11 września 2025 roku, pokazały podział w społeczeństwie. Aż 76 procent ankietowanych uznało ustawę za zdecydowanie potrzebną, widząc w niej szansę na pomoc rodzinom i poprawę demografii. „Ludzie boją się mieć dzieci, bo ich na nie nie stać” – to jedna z najczęściej powtarzających się opinii.

Jednakże, 16 procent respondentów wyraziło zdecydowany sprzeciw. Główne zarzuty to dyskryminacja rodzin z jednym dzieckiem oraz osób bezdzietnych. Krytycy podkreślają, że „projekt prowadzi do nierówności obywatelskich i łamie Konstytucję”, uderzając w tych, którzy z przyczyn zdrowotnych nie mogą mieć dzieci lub mają tylko jedno. Pozytywnie o projekcie wypowiedziały się m.in. Polska Izba Biegłych Rewidentów i Narodowy Bank Polski, natomiast Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny Waldemar Żurek stwierdził, że projekt „wymaga gruntownej rewizji pod kątem zgodności z zasadami techniki prawodawczej”.

Projekt prezydenta Karola Nawrockiego, choć z pozoru atrakcyjny dla milionów Polaków, budzi ogromne kontrowersje. Obietnica 1000 złotych miesięcznie dla rodzin z dwójką dzieci może okazać się iluzoryczna dla najmniej zarabiających, a dla samorządów – katastrofalna. Brak konkretnego terminu pierwszego czytania w Sejmie i sprzeciw ekspertów finansowych sugerują, że „zerowy PIT” to na razie bardziej polityczna deklaracja niż realna perspektywa. Czy Polacy faktycznie odczują ulgę w 2027 roku? Czas pokaże, czy Sejm zdecyduje się na tak kosztowną i kontrowersyjną reformę.

Share.
Napisz komentarz

Exit mobile version